Poniosło mnie…

Noż k… mać! Nie wytrzymałem! Nie chciałem słowem się odzywać na temat tej cholernej piaskownicy na środku skrzyżowania. Bo potem wysłuchuję od znajomych, jaki to hejter ze mnie i malkontent, że nic mi się w mieście nie podoba i jadę po niewinnych ludziach i ich dobrej woli. Ale nie zdzierżyłem!

Przeczytałem bowiem na portalu za 4 bańki z hakiem, że ta cała piaskownica ma dorobioną ideologię, która brzmi toczka w toczkę tak: „akcja ma na celu uświadomienie mieszkańcom, że ulica nie jest wyłącznie miejscem służącym do jazdy samochodem, ale może stać się przestrzenią należącą do mieszkańców, z której każdy może korzystać w aktywny sposób”.

No i mnie poniosło! Szlag mnie trafił, padłem i nie wstałem. Dochodzę do siebie od paru dni, ale zszarganych nerwów nie ukoi nic.

Naprawdę „elity władzy” w Gdańsku są przekonane, że mieszkańcy są nieświadomymi rzeczywistości debilami, którzy wyskoczyli z dżungli lub spadli z kosmosu?! A może tylko mieszkańców Dolnego Miasta mają za durniów niezdolnych do refleksji? Naprawdę chcą uświadamiać ludzi na temat rzeczy i zjawisk, z których istnienia zdaje sobie sprawę każdy?! Naprawdę, urzędasy, wierzycie, że ludzie nie wiedzą, do czego służy ulica? Że nikt nie ma pojęcia, że jezdnia jest do jazdy samochodem, a chodnik do chodzenia? Że nie wiemy, po co jest skwer, drzewo i klomb? Albo zebra?

kuweta

„Ulica pełna życia” fot. Dariusz Słowik Słowikowski

Jesteście przekonani, że ludzie samodzielnie nie umieją znaleźć sobie przestrzeni wspólnych, niekoniecznie na środku skrzyżowania?

Naprawdę?! Wywaliliście ponad sto kawałków, żeby nam to uzmysłowić?!

Powiedzcie mi, ile warta jest wasza wiedza o mieście i świecie? O ludziach, których życiem chcecie zawiadywać? Ile kosztuje nauczenie was, że dojazd do przychodni musi być zawsze dostępny bez problemu? Że do piasku lubią sikać bezpańskie koty, a wyłączenie skrzyżowania z użytku w celu realizacji waszych fanaberii (waszych! rozumiecie?!) to społeczne bezprawie?

Kiedy wreszcie zaczniecie ponosić odpowiedzialność za waszą bezmyślność i bujanie w oparach absurdu? Chcecie pracować na rzecz społeczności lokalnych? To zacznijcie się z nimi kontaktować i ich słuchać. W ogóle zacznijcie kontaktować.

Paweł Ilski

7 thoughts on “Wściekłość i piach

  • Niech te urzędasy kupią sobie jeszcze łopatki do piaskownicy i tam sie w łeb walną.Paranoja kompletna,ciekawe kto robi na tym interesy a moze ,czyja rodzina ,spowinowacona z urzedasem.

    Odpowiedz
  • Panie Pawle!
    Dobrze napisane. Złośliwie ale merytorycznie. Oby więcej takich mądrych ludzi. Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  • Panie Pawle,
    ludzie są, jak to Pan napisał, „nieświadomymi rzeczywistości debilami”. Mogę iść na 15-minutowy spacer i udowodnić, że ludzie nie wiedzą że chodnik jest do chodzenia a nie jeżdżenia. Że jezdnia jest do jeżdżenia a nie do parkowania „na chwilę”. Że skwer to nie toaleta publiczna. Że drzewa są potrzebne, a nie służą tylko do wycinania. Że na zebrze pieszy wcale nie czuje się bezpieczniej niż przechodząc poza miejscem wyznaczonym.

    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    • Nie może Pan. Dlatego, że ludzie wiedzą to wszystko, ale czasem (częściej lub rzadziej) postępują wbrew tej wiedzy i zasadom. Tego nie zmienią piaskownice usypane na skrzyżowaniach i inne odrealnione przedsięwzięcia urzędników.
      Ludzie jeżdżą po chodnikach, bo nie mają czasem innej, bezpieczniejszej opcji. Ludzie parkują na chwilę to tu to tam, bo nie maja innej opcji. Sikają na skwerach (?), bo brak toalet publicznych. Przechodzą poza zebrą z wygodnictwa, ale na zebrach powinni mieć pierwszeństwo przed samochodami.
      O tym wszystkim starają się nie pamiętać urzędnicy, a właśnie tym powinni się zająć.
      Dodam od siebie, że skrzyżowanie nie jest do sypania piaskownic i urządzania na nim „przestrzeni należącej do mieszkańców” cokolwiek to znaczy, a mimo to znaleźli się tacy ludzie, którzy to zrobili. Do mieszkańców należy cala dzielnica i całe miasto, ale zarówno dzielnica, jak i miasto, składają się z przestrzeni o wyznaczonych funkcjach.

      Odpowiedz
      • Niestety, ale są popie…. leni urzędnicy.

        Odpowiedz
      • Dobrze napisane, to wygląda jakby ktoś siedział w gabinecie, nigdy z niego nie wychodzil i wymyślał „a tu będzie plaża” , „ależ tu jest droga panie dyrektorze” „aaaa droga to nic, teraz będzie plaża”. Niestety mieszkam w okolicy i kiedyś zareagowałem na to zamykanie ulic z różnych okazji i podzowniłem po rożnych służbach miejskich, i co mi jakiś Pan przez telefon powiedział? „to miejska ulica więc miasto może robić co chce, nic Panu do tego”. Oczywiście odpowiedziałem, że płacę podatki, mieszkam itd., ale po drugiej stronie było bez zmian. A że te wszystkie ulice są niszczone i blokowane przez ciężki sprzęt codziennie, to miasto tego nie widzi, to nie jest problem.

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *