Są trzy powody, dla których każdy rozsądny Polak powinien sprzeciwiać się Zielonemu Ładowi. Po pierwsze, zlikwiduje on polskie rolnictwo, odbierze nam własną żywność. Po drugie, forsowanie przez Komisję Europejską Zielonego Ładu to kolejny akt odbierania państwom narodowym ich prerogatyw, a co za tym idzie ograniczaniem naszej suwerenności. Po trzecie zaś Zielony Ład jest kompletnie bez sensu. Jego realizacja zniszczy europejską gospodarkę, a w żaden sposób nie przyczyni się do zatrzymania zmian klimatycznych.

Do śmietnika
Zanim rozwinę te argumenty jeszcze słowo wyjaśnienia, po co w ogóle zajęłam się tą sprawą i dlaczego teraz. Poprosili mnie o to pomorscy rolnicy. Mam wśród nich wielu znajomych, sama pochodzę ze wsi, a moi rodzice wciąż zajmują się uprawą ziemi. Dla nich nie ma znaczenia, czy temat Zielonego Ładu jest akurat „na topie”, jak podczas rolniczych protestów, czy spada znacznie niżej w drabince medialnego zainteresowania, jak dzisiaj.
Spraw najważniejszych trzeba pilnować zawsze a każdy kamyczek wrzucony do ogródka unijnej biurokracji może przechylić szalę i zatrzymać to, nie waham się użyć tego określenia, szaleństwo. Dlatego przygotowałam projekt uchwały Sejmiku Województwa Pomorskiego wzywającej władze Pomorza do pilnowania i naciskania na rząd Tuska (i każdy przyszły), żeby Polska nigdy na implementację Zielonego Ładu nie przystała. Proszę i zachęcam wszystkich Czytelników „Strefy” aby tę uchwałę poparli swoim podpisem. Apeluję też o poparcie inicjatywy referendalnej „Solidarności”. Miejsce Zielonego Ładu jest w śmietniku, możemy go tam wspólnie wyrzucić.

Fałszywe panaceum
A teraz do rzeczy. Zielony Ład i Europejski Pakt Klimatyczny przedstawiane są jako panaceum na zmiany klimatyczne. Rezygnacja Unii z paliw kopalnych i zastąpienie ich odnawialnymi źródłami energii ma sprawić, że klimat przestanie się ocieplać a co za tym idzie, unikniemy zagłady Ziemi.
Oczywiście nie ma to za wiele wspólnego z rzeczywistością.
Zielony Ład, Fit for 55 i tak dalej jest ukoronowaniem klimatycznego alarmizmu – wyolbrzymiania zagrożenia, szantażu moralnego, epatowania uczuciami zamiast analizowania faktów. Tymczasem żadne dane nie wskazują na to, że forsowana przez Unię restrykcyjna polityka w znaczący sposób wpłynie na klimat, zwłaszcza, jeśli Chiny, niechiński Daleki Wschód i Stany Zjednoczone będą miały jej założenia w głębokim poważaniu. A przecież właśnie tam je mają.
Zupełnie nie obchodzą mnie sądy kapturowe złożone z ekspertów (część z nich to raczej „eksperci”), wydające wyroki na ludzi sprzeciwiających się unijnej polityce klimatycznej, próbując wyrzucić ich poza nawias dyskusji z łatką „denialisty klimatycznego”. To już na szczęście nie działa.
Jeśli my, przeciwnicy Zielonego Ładu i eko-alarmizmu, jesteśmy „denialistami klimatycznymi”, to przecież jest nim także na przykład Bjoern Lomborg, szef finansowanego m.in. przez duński rząd think-tanku Konsensus Kopenhaski. Lomborg i jego współpracownicy konstruują wyrafinowane modele, za pomocą których badają, na co warto wydawać pieniądze, żeby ludzie byli bezpieczniejsi i zamożniejsi a na co wydawać ich nie należy. Autor „Fałszywego alarmu” wskazuje na podstawie tych danych, że niewiarygodne środki przeznaczane na „walkę ze zmianami klimatycznymi” po tysiąckroć lepiej wydać na edukację, zdrowie czy rozwój nowych technologii. Jak przez całą swoją historię człowiek musi bowiem przystosować się do zmian klimatu i minimalizować ich skutki dzięki innowacjom. A nie popełniać gospodarcze samobójstwo.

Zielony Ład należy odrzucić w całości, ponieważ został skonstruowany na fałszywych przesłankach. Prognozowane negatywne skutki jego wprowadzenia wynikają w pierwszej kolejności z błędnej diagnozy dotyczącej zmian klimatu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionuje, że klimat się zmienia, ale powodem tych zmian nie jest korzystanie z paliw kopalnych. – dr inż. Tomasz Wójcik, członek zespołu ds. pakietu klimatycznego (tzw. Europejskiego Zielonego Ładu) Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”

Gospodarcze samobójstwo
Czy Zielony Ład będzie dla Europy samobójstwem? Niewątpliwie. Już dzisiaj widzimy ucieczkę przemysłu i inwestycji z Unii, spowodowaną przede wszystkim drakońskimi podatkami nakładanymi na energię. Dodajmy do tego protekcjonistyczną politykę USA („ekologiczny” Northvolt zbankrutował w Europie i wynosi się z Polski a jednocześnie planuje inwestycje w Stanach Zjednoczonych i buduje fabrykę akumulatorów w Kanadzie) i Chin, a dostaniemy Skansen Europa zamiast rozwijających się, nowoczesnych państw.
Przyjęcie Zielonego Ładu – nawet w jakiejś zmodyfikowanej wersji, będącej niby, jak niektórzy próbują to od pewnego czasu przedstawić, „sukcesem rolników” – będzie dla tych rolników gwoździem do trumny. Wszystkich, nie tylko polskich. Mówiąc najprościej, Zielony Ład to kolejne wymogi, ograniczenia i zakazy, których nie ma poza Unią Europejską. Czyni to europejską żywność zbyt drogą, by mogli sobie na nią pozwolić mieszkańcy Unii. Rolnicy nie mogą swoich towarów sprzedać, rezygnują więc z produkcji. W to miejsce wchodzi tanie jedzenie z Ukrainy a ma wejść także z Ameryki Południowej. Walczą o to Niemcy, forsując wynegocjowaną właśnie umowę UE-Mercosur. Efekt: Europa zostaje bez własnej żywności, za to z „ambitnymi celami klimatycznymi”.

W takiej sytuacji sektor rolniczy zajmujący się hodowlą bydła staje się klimatycznym wrogiem numer jeden. Ostatecznie jest wielce prawdopodobne, że na rolników prowadzących gospodarstwa zostaną nałożone podatki za emisję do środowiska metanu i dwutlenku węgla (dalej: CO2). Będzie to miało bezpośredni wpływ na spadek rentowności produkcji w gospodarstwach zajmujących się produkcją mleka i żywca wołowego. – mgr Cezary Wincenciak

Rolnictwo jako „klimatyczny wróg numer jeden”
Dokładna analiza wpływu unijnej polityki klimatycznej na polskie rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy autorstwa Cezarego Wincenciaka znalazła się w doskonałym, pierwszym takim w naszym kraju, raporcie NSSZ „Solidarność” dotyczącym konsekwencji wprowadzenia Zielonego Ładu. Zachęcam Państwa do przejrzenia tego opracowania – to kopalnia faktów i argumentów przydatnych każdemu przeciwnikowi klimatycznego szaleństwa.
Wincenciak pokazuje na liczbach, w jaki sposób produkty rolne spoza UE będą wypierać naszą żywność, produkowaną w reżimie, który nie obowiązuje i nie będzie obowiązywał nigdzie na świecie. Ekspert analizuje także koncepcję, zgodnie z którą hodowla zwierząt na mięso i mleko jest poważnym zagrożeniem dla klimatu, bo powoduje znaczną emisję metanu do atmosfery. Ma to uzasadnić uznanie rolnictwa za „klimatycznego wroga numer jeden”. A wroga trzeba zwalczać. Na przykład przymusowym ugorowaniem czy ograniczeniem o połowę ilości pestycydów, jakie można użyć w produkcji. Dla pestycydów nie ma obecnie alternatywy, jeśli więc rzeczywiście nie będzie z nich korzystać, dramatycznie spadnie wolumen produkcji zbóż, mięsa i mleka.
I tak dalej, i tym podobne: mamy produkować mniej i drożej, a w efekcie zlikwidować rolnictwo po to, żeby obcy mogli nam sprzedawać swoją żywność, rozwijać się i zarabiać.

Suwerenność czy podległość?
Suwerenne państwo, które dba o bezpieczeństwo żywnościowe i gdzie rolnictwo jest, jak w Polsce, istotną gałęzią gospodarki, powinno przyjąć pomysły Berlina i Brukseli śmiechem. Tak się jednak nie dzieje i, co mówię z bólem, nie działo wcześniej.
Wbrew temu, co sądzą niektórzy skrajni euroentuzjaści (trafnie moim zdaniem nazywani „unijczykami polskiego pochodzenia”) Polska jest wciąż państwem suwerennym. To, że na drodze traktatów uwspólnotowiliśmy część kompetencji polskiego państwa nie oznacza zawieszenia decyzyjności w żadnym obszarze. Po pierwsze, zgodnie z prawem unijnym ważne dla wspólnoty decyzje podejmuje się jednogłośnie. Polska może więc zablokować każdą złą dla nas propozycję. Jeśli zaś, jak w ostatnich latach, będą tworzone jakieś łamańce proceduralne, żeby tę zasadę obejść, powinniśmy nazwać to zgodnie z prawdą łamaniem prawa i odmówić implementacji jakichkolwiek przepisów w bezprawny sposób przyjętych. Po drugie, Polska z UE może wystąpić. Do tej pory bilans naszej obecności w Unii jest wciąż korzystny. Wprowadzenie Zielonego Ładu i reszty klimatycznych przepisów sprawi, że sytuacja ulegnie zmianie. I nad wyjściem ze Wspólnoty będzie się z całą pewnością zastanawiała wówczas nie tylko Polska.

Uzurpacja prerogatyw
Na pewno już teraz możemy wskazywać, w jaki sposób forsowanie Zielonego Ładu narusza polskie prawo, dlaczego jest to uzurpacja prerogatyw przez organy do tego w żaden sposób nie uprawnione, jednym słowem: musimy mówić jasno i wyraźnie, że oni chcą po prostu ograniczyć naszą suwerenność, wejść z butami w nasze polskie sprawy. W bardzo precyzyjny sposób omawia to w raporcie „Solidarności” prof. dr. hab. Ryszard Piotrowski. Według wybitnego konstytucjonalisty „koncepcja odgórnie wymuszonej i bezalternatywnej, naukowo uzasadnionej przebudowy społeczeństwa i gospodarki” jest nie do pogodzenia z art. 1 polskiej Konstytucji, stanowiącym, że „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Zapisy Zielonego Ładu są niezgodne z art. 2 („Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”) i art. 5 („Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”).

Prof. Piotrowski wskazuje również na niemożność pogodzenia z Zielonym Ładem art. 20 Konstytucji, określającej ustrój gospodarczy Polski jako „społeczną gospodarkę rynkową”. Zastąpienie reguł rynkowych regułami poprawności klimatycznej w procesie przekształcania UE powoduje, że kryterium przewagi konkurencyjnej staje się nie zdolność wytwarzania, ale niskoemisyjność – przekonuje konstytucjonalista w raporcie „Solidarności”.
Wśród innych przykładów niezgodności Zielonego Ładu z polskim porządkiem prawnym, prof. Ryszard Piotrowski wymienia również to, od czego zaczęłam ten fragment mojego wywodu. Zawarowana w art. 90 ust. 1 możliwość przekazania przez państwo polskie kompetencji w niektórych obszarach organizacji lub organowi międzynarodowemu nie oznacza zrzeczenia się „kompetencji do decydowania o sposobie życia obywateli bez pozostawienia im wyboru”.

My albo oni
Tym właśnie jest Zielony Ład. Godząc się na niego dajemy obcym prawo do decydowania o naszym codziennym życiu, najbardziej podstawowych czynnościach, z jedzeniem włącznie. Godzimy się na gospodarcze samobójstwo, na to, żeby nasze dzieci i wnuki żyły znacznie gorzej, niż żyjemy my. Niszczymy jeden z filarów polskiej tożsamości, jakim jest rolnictwo. I wydajemy się dobrowolnie na pastwę wrogów – państwo bez własnej żywności jest bowiem tak samo bezbronne, jak to bez żołnierzy i czołgów.
Mojej zgody nigdy na to nie będzie.

Podpis pod projektem uchwały przeciwko Zielonemu Ładowi można złożyć w biurze Posła na Sejm Kacpra Płażyńskiego, ul Targ Drzewny 3/7, pon-pt 10:00-15:00.
Można je też wydrukować samemu i dostarczyć podpisane do biura. Link do materiałów: https://polskalaczy.pl/2024/11/04/obywatelska-uchwala-zielony-lad-stop-ruszamy-ze-zbiorka-podpisow-na-pomorzu/

Natalia Nitek-Płażyńska

Dodaj opinię lub komentarz.