Z kilkudniowym opóźnieniem obejrzałem pilotażowe odcinki Sondy 2. Jak można się było spodziewać, grono odbiorców momentalnie podzieliło się na fanów nowego programu i jego zaciekłych krytyków. Nie odkryłbym Ameryki gdybym stwierdził, że wśród tych ostatnich większość pamięta legendarny program Kurka i Kamińskiego. Ja również pamiętam, bo wychowałem się na nim. Do dziś stanowi zresztą niedościgniony wzorzec, którego nie znalazłem nawet w wysokobudżetowych produkcjach Planete, Discovery, czy National Geographic. Jakie jest moje zdanie o nowej propozycji popularnonaukowej TVP? Przede wszystkim doskonale się stało, że taki program w ogóle powstał.

Od czasów tragicznego zakończenia legendarnej Sondy i urzędowego ukatrupienia innych kultowych programów jak Halo Komputer, Spektrum, Kwant (wielki ukłon w stronę Romana Kanciruka), czy Laboratorium (wielki ukłon w stronę Wiktora Niedzickiego), ramówka telewizyjna nastawiona była głównie na pakowanie w mózgi niewiele wartej semantycznej brei w postaci odmienianych przez wszystkie przypadki sitcomów, telenoweli, odcinkowych tasiemców (rodzimych i importowanych), programów rozrywkowych dla troglodytów, familiad i temu podobnych.

Sonda 2, fot. YouTube
Sonda 2, która właśnie weszła na antenę, ma szansę choć w minimalnym stopniu wypełnić lukę po dawnych popularnonaukowych bytach, a przy odrobinie szczęścia i wytężonej pracy być może wnieść nową jakość. Czy obecna formuła wróży dobrze tym nadziejom? Osobiście zabrakło mi kontynuacji formy dawnej Sondy z jej napędzającym akcję konfliktem entuzjasta-sceptyk. Samotny redaktor Rożek otoczony piękną scenografią, rozmawiający z gośćmi, wyjaśniający coś na tablicy, to pomysł niestety mało oryginalny. Roi się od takich konwencji we wspomnianych wcześniej Planete, czy National Geographic. Warto więc, być może, rozważyć zasadność pojawienia się drugiego redaktora, który wejdzie w merytoryczny dyskurs z pierwszym. Pamiętajmy, że pierwsze odcinki dawnej Sondy prowadziła też jedna osoba, a jej kształt ewoluował dopiero w kierunku wykrystalizowania się atomowego duetu K-K. Dobrze by było, gdyby kolejne odcinki wychodziły co jakiś czas ze studia w plener – do ośrodków naukowych, centrów technologicznych, laboratoriów, zakładów przemysłowych. Pokazanie nowoczesnej technologii od kuluarów i komentarz na temat jej plusów i minusów, mogłoby wydatnie polepszyć postrzeganie programu wśród konserwatywnej (czytaj prokurkokamińskiej) części widowni.

Sonda, Zdzisław Kamiński (†43 l.) i Andrzej Kurek (†42 l.) fot. YouTube

Redaktor Rożek dobrze prezentuje się przed kamerą, mówi spokojnie, zrozumiale. Chciałbym wysłuchać zdania młodszych, którzy mają pewnie swoje własne postrzeganie, jak powinien wyglądać idealny telewizyjny belfer, i czy prowadzący się w nie wpisuje. Osobiście, będąc wciąż wiernym fanem starej Sondy, życzę jak najlepiej jej współczesnemu wcieleniu. Niech zmienia się na lepsze, by stać się trwałym elementem ramówki, a nie efemerydą, o której szybko się zapomni.

Na koniec mała uwaga odnośnie niezbyt przychylnego i, co tu dużo mówić, niemiłego w treści listu ostatniego żyjącego współautora Sondy, pana Marka Siudyma. Atakuje on producentów programu, jego prowadzącego, generalnie znęca się nad całokształtem Sondy 2, z pozycji niemalże alfy i omegi, czy wyroczni delfickiej. Szanuję pana Siudyma i chylę przed nim czoła, ale pozwólmy i dajmy szansę temu telewizyjnemu raczkującemu dziecięciu. Na krytykę przyjedzie jeszcze pora. Trzymam kciuki!

PS. Szacunek za świetnie odświeżoną czołówkę i podkład muzyczny!

Przemysław Rudź

Dodaj opinię lub komentarz.