Kultura i sztuka

Zamknięci w zamkniętym mieście – oblężenie 1813

Gdański Kantor Wydawniczy wydał książkę Ernsta Lampe „Wspomnienia trudnych dni Gdańska z dodatkami i przypisami Karla H. Lampego”. Jest to zapis wydarzeń z 1813 roku  rozgrywających się w obleganym przez Rosjan i Prusaków Gdańsku. Wydarzeń obserwowanych  przez mieszkańca Gdańska. 

 Nota od wydawcy:

Ernst Lampe, gdański kupiec, przez cały rok – od 24 stycznia 1813 do 2 stycznia 1814 – prowadzi dziennik oblężenia Gdańska przez Rosjan. Notuje to, co widzi i to, co ad hoc zasłyszy od innych, tak jak on zamkniętych w zamkniętym mieście. Na bieżące wydarzenia patrzy okiem cywila, jednak w „Trudnych dniach Gdańska” znajdziemy mnóstwo szczegółów, które siłą rzeczy umykały z pola percepcji dowodzącego odcinkiem obrony, bądź ataku, oficera. Tę relację naocznego świadka uzupełnia szczegółowym komentarzem redaktor wydania niemieckiego Karl Lampe. Polska edycja, uwzględniając przypisy i suplementy zamieszczone w wydaniu niemieckim, uzupełnia to źródło o szereg istotnych dla historyka, a także ciekawych przyczynków.

Żołnierze garnizonu gdańskiego 1812-1813; od lewej: woltyżer 5 i 7 oraz grenadier 6 i 8 neapolitańskiego 6 pułku piechoty, ilustracja z książki

Z posłowia redaktora:

Francuzi, choć generalnie uznani za obcych – podobnie jak wcześniej Prusacy [chodzi o lata 1807 i 1792] – otrzymali początkowo pewien ograniczony kredyt zaufania. Lektura niniejszego dziennika wydarzeń 1813 r. wskazuje, iż wyczerpał się on dość szybko, a w trudnych miesiącach oblężenia Gdańszczanie już sami nie wiedzieli, czy w napierających na miejsce fortyfikacje Rosjanach widzieć mają kolejnych okupantów, czy też wybawców od dokuczliwej wojennej administracji francuskich rządów.

Charles Motte, 1824 r., papier, litografia. Oblężenie Gdańska w 1813 roku.

Kilka wybranych dat z dziennika

Niedziela 28 marca – Wysadzono w powietrze i zniszczono całkowicie kościół w Chełmie, podobnie tamże zdemolowano ulicę Długą. Nasi żołnierze dokonali przed kilkoma dniami wypadu na nieprzyjaciela, zdobywając przy tym dużo furażu, zaś przy tej okazji, dla zabawy, podpalili cztery zagrody chłopskie w Lesie Miejskim. W tych dniach zmarło wskutek chorób wielu oficerów i obywateli miasta.

Niedziela 11 kwietnia – W tym tygodniu ogłoszono, co następuje:

Po pierwsze – przed 7.00 rano oraz pół godziny po wieczornym capstrzyku nikt, pod karą 500 talarów Rzeszy, nie może przebywać na Spichrzach, z wyjątkiem ulicy Stągiewnej.

Po drugie – każdy z mieszkańców miasta jest zobowiązany do oddania, w dniach 6 i 7 kwietnia, całego pozostałego mu jeszcze zapasu siana i słomy. Po tym terminie wszystkie domy zostaną jeden po drugim przeszukane, a znalezione zapasy skonfiskowane (…)

Po trzecie – francuska żandarmeria przejęła obowiązki policji cywilnej w kwestii kontroli czystości ulic (…)

Grenadierzy Wolnego Miasta Gdańska

Piątek 22 października – W ogniu stoją zabudowania przy Targu Dylowym, Targu Maślanym i Podwalu Przedmiejskim od Targu Maślanego po Żabie Bajoro. Nie ma co nawet myśleć o gaszeniu pożarów. Każdy stara się ratować na własną rękę tyle, ile mu się uda. Kto tego nie widział, nie potrafi wyobrazić sobie naszego nieszczęścia. Głód, brak odzienia, chłód, ogień i ciągłe niebezpieczeństwo rozerwania przez bomby dręczą nieszczęśników, którzy przy całej tej niedoli muszą patrzeć, jak uzbrojeni w topory żołnierze rozbijają ich domy i szafy, plądrując wszystko i w ich obecności zamieniając zdobyte łupy na pieniądze. Biegnący na pomoc są maltretowani przez żołnierzy, a mimo to gubernator ma nam za złe, że tak niewielu mieszkańców zgłasza się do gaszenia pożarów. Ogień udaje się często ugasić tylko cudem, jako że do gaszenia brakuje wody, koni i ludzi.

Pozycja jest do nabycia w Gdańskiej Księgarni Naukowej przy ul. Łagiewniki 56.

Anna Pisarska

Dodaj opinię lub komentarz.