W złotym polskim okresie (połowa XV do połowy XVII w.) Gdańskowi nigdy nie brakowało obrotnych kupców, straganiarzy, przekupniów i wędrownych kramarzy-wywoływaczy. Każda z nich na swój sposób współtworzył handlowe oblicze miasta.
Od momentu okupacji pruskiej (po 1793 r.) Gdańsk sprowadzono na długie lata do roli miasta prowincjonalnego, tłamsząc jego handel zagraniczny, a jednocześnie blokując rozwój przemysłowy. Nie zdeptano wszakże gdańskich rzemieślników, sklepikarzy, hotelarzy i restauratorów, na których barki, pośrednio, spadło podtrzymywanie rangi miasta (a w każdym razie jego reprezentacyjnego centrum) jako ważnego ośrodka nad południowym Bałtykiem. Kolorowe witryny, mnogość towarów i usług, wciskające się wszędzie szyldy rozjaśniały przyciężki, urzędniczy obraz Gdańska – od 1878 r. stolicy Prowincji Prusy Zachodnie, a od 1920 r. Wolnego Miasta.
W tej dziedzinie również istniały różne kategorie elegancji, zasobności i komfortu dostosowane do możliwości nabywczych klientów. Najbardziej ekskluzywne sklepy ulokowane były przy ulicy Długiej czy Tkackiej, a wielobranżowe sklepiki odnajdujemy na ulicach oddalonych od centrum. W XX wieku pojawiły się domy towarowe (najbardziej bodaj znany braci Freymannów na Targu Węglowym) , wybudowano też Halę Targową na Placu Dominikańskim.
Wirtualna podróż po przedwojennym Gdańsku – opracował Andrzej Ługin
No cóż, Gdańsk i na ulicznym handlu zbudowany, dzisiaj tak znienawidzonym…
Po tych ludziskach widocznych na zdjęciu zostało już niewiele kości a czas upływa ,,,ale widać pewien porządek jak równo są ustawione stoliki i każdy mało wiele odziany w długie kiecki -sukmany takie jak kogoś było stać ..Na pewno latem to pachniało bo nie widać lodu a w tamtych czasach lodówek nie było i były lodownie gdzie zimą na jeziorach wycinano lód i trzymano go w lodowniach dużych piwnicach i leżał on do maja a czasami lipca pod grubą warstwą trocin.