Cała nasza wyprawa na całkowite zaćmienie Słońca w 2024 roku osnuta była wokół Mississippi. Może z lekkim odchyłem w kierunku Teksasu i Karoliny Północnej, ale zasadniczo osią była właśnie ta rzeka. Przekraczaliśmy ją wiele razy z lewa na prawo i odwrotnie – i samochodem, i pieszo. Nawet oglądaliśmy makietę królowej amerykańskich rzek na Wyspie Błotnej w Memphis.
Zawsze chciałam ją zobaczyć. Tęskniłam jak do wspomnień z dzieciństwa – wszystko za sprawą Tomka Sawyera i Hucka Finna, filmu z 1938 r., który pozwoliła oglądać władza PRL. Jestem przekonana, że to był serial, bo zawsze czekałam na kolejne odcinki, choć w internecie nie znajduję takiej wersji. A może film był pełnometrażowy, a „Przygody Hucka” były serialem? W każdym razie siedziałam razem z bohaterami na Cardiff Hill w Pittsburghu i patrzyłam na parowce na Mississippi. Gdy w marcu okazało się, że parowce są na wyciągnięcie ręki, musiałam znaleźć ten Pittsburgh.
Los był dla mnie łaskawy. Wystarczyło przeczytać biografię Marka Twaina. Miasteczko było 1,5 godziny drogi od naszego pierwszego miejsca pobytu, tj. St. Louis. I nie nazywało się Pittsburgh.
Mark Twain wprawdzie osadził akcje powieści o Tomku Sawyerze i Hucku Finnu w miejscowości Pittsburgh, ale faktycznie opisywał swoje miasteczko Hannibal w stanie Missouri, gdzie spędził dzieciństwo. Dom, w którym mieszkał, został domem ciotki Polly i Tomka Sawyera. Becky Thatcher faktycznie istniała, choć pod innym nazwiskiem – to była Laura Hawkins. Jej dom stał i stoi po drugiej stronie ulicy Hill St. Jaskinie, po których włóczyli się przyjaciele i gdzie znaleźli Indianina Joe, istnieją, wzgórze Cardiff, na który Tomek się wspinał, by patrzeć na parostatki na Mississippi, istnieje. Mark Twain czerpał detale powieści z tego, co rzeczywiście znał.
Czy istnieje płot, który musiał Tomek pomalować? Musiałam sprawdzić.
Zjawiliśmy się tam 30 marca, jadąc od strony Springfield w Illinois i wiedząc, że zwiedzanie muzeum Marka Twaina w jego domu będzie już niemożliwe z powodu zamknięcia, ale tak nam się ułożył harmonogram. Abraham Lincoln w Springfield wygrał tę rywalizację. Tam spędziliśmy większość dnia. Samo Hannibal to dosyć senna mieścina – może to „zasługa” marca, bo turystycznie Mark Twain trochę tu napędza ludzi. Turystyka i rolnictwo zapewniają większość dochodów siedemnastu tysiącom mieszkańców.
Hannibal jak najbardziej ma nazwę kartagińską, a jego początek sięga 1819 roku, kiedy został założony przez Mosesa Batesa, pionierskiego osadnika stanu Missouri. Bates, z urodzenia Wirginijczyk, szeryf hrabstwa St. Louis, osobiście karczował lasy i wycinał zarośla, uznając, że będzie tu dobry punkt handlowy. Był mocno nękany przez Indian – do tego stopnia, że musiał we własnej obronie używać broni. Dobrze zapisał się w pamięci lokalnej społeczności – jako sprawiedliwy i życzliwy przyjaciel oraz dobry mąż i ojciec.
Miejsca historyczne w Hannibal upamiętniające Marka Twaina obejmują jego dom z dzieciństwa i muzeum, biuro sędziego pokoju Johna M. Clemensa, dom „Becky Thatcher” i Pilaster House. Ten ostatni to popularna nazwa Grant’s Drug Store (Apteka Granta). Dosyć niefortunnie mijałam go od tyłu i przegapiłam fasadę. Wklejam więc zdjęcie historyczne. To najstarszy dom w Hannibal (pochodzi z 1836 r.) i przykład architektury neogreckiej. Wewnętrzne belki zostały pocięte w Cincinnati w stanie Ohio i tu przyjechały do zmontowania. Dr Orville Grant, jego żona i jej matka mieszkali w pokojach na piętrze. Przez jakiś czas mieszkała tu również rodzina Clemensów (czyli Marka Twaina), gdy zbankrutowała i nie miała, gdzie się podziać. Dr Grant ich przygarnął do czasu, aż byli w stanie wrócić do swojego domu po drugiej stronie tego placu z prawej.
Dom wygląda na zadbany, ale jeszcze 15 lat temu była tam tragedia. Podłogi zapadały się, budynek osiadał. Na wewnętrznych ścianach pojawiło się wiele pęknięć, a jedna ze ścian wręcz falowała. Osiadanie mogło być spowodowane ruchem gleby wokół fundamentów, ale dodatkowo większość drewnianej konstrukcji pod podłogą zgniła od powtarzających się powodzi. Gniazda termitów nie polepszały stanu.
Wspomniałam o jaskini Indianina Joe, ale w rzeczywistości służyła nie tylko Markowi Twainowi do zabawy. Była również kryjówką wyjętego spod prawa Jessego Jamesa oraz stacją podziemnej kolei dla zbiegłych niewolników (ok. 1,6 km na południe). Jesse James to jeden z najsłynniejszych przestępców Dzikiego Zachodu. Najpierw konfederata, a potem rewolwerowiec. Może nie mógł się odnaleźć w nowym amerykańskim świecie, może nie mógł zaakceptować porażki Konfederacji. W każdym razie napadał na pociągi i był ścigany przez agencję Pinkertona. Zabił go Robert Ford, członek jego bandy, dla 5 000 dolarów nagrody. Kupił za to bar, w którym później jego zastrzelono w akcie zemsty za Jamesa. Ale – co ciekawe – Calamity Jane, kobieta-rewolwerowiec, w swoich pamiętnikach ujawniła, że w 1889 r. spotkała Jesse Jamesa, a w trumnie pochowano kogoś innego. Miał on żyć pod nazwiskiem Dalton i ujawnić swoją tożsamość, jeśli dożyje setki. Faktycznie w połowie lat 40. XX wieku niejaki J. Frank Dalton oświadczył, że jest dawnym przestępcą.
Tak więc wjechaliśmy tam 30 marca późnym popołudniem, od razu kierując się pod dom Marka Twaina. Poniżej garść zdjęć z tej sympatycznej wizyty.
Nieopodal stoi dom Hucka Finna. Jest zrekonstruowany na podstawie zachowanych zdjęć. Oryginalny został zburzony w 1911. Mieszkał w nim Tom Blankenship, pierwowzór Huckleberry’ego. Rodzina Blankenship składała się z rodziców i siedmiorga lub ośmiorga dzieci, rozpaczliwie biednych. Ojciec pił i inne dzieci miały zakaz zadawania się z nimi. Twain jednak omijał te zakazy. Opisywał Hucka jako niedożywionego i nieumytego ignoranta, ale o złotym sercu. Tom Blankenship był dla Twaina jedyną wolną i niezależną osobą w mieście.
Po drugiej stronie North Street stoją trzy domy. Dom po prawej stronie – biały – należał do rodziny Hatten. Zbudowano go w 1839 r. Gdy mały Twain bawił się w piratów, ten dom miał kilka lat. Hattenowie wprowadzili się dopiero w 1921. Ale również ich historia pasuje do tego miejsca. Red Hatten był przemytnikiem i wydajnie korzystał z dobrodziejstw rzeki i pobliskich jaskiń. Jego syn Brian pamiętał, jak ojciec produkował whisky w wannie, a policja waliła do drzwi.
Sam powieściopisarz też miał barwne życie. Walczył po stronie zarówno Unii, jak i Konfederacji. W obu przypadkach zdezerterował. Kopał srebro w Nevadzie i szukał złota w Kalifornii. Jego powieść o Tomku Sawyerze, napisana w 1876 r., została stworzona jako jedna z pierwszych na maszynie do pisania. Tak twierdził Mark Twain.
Wzdłuż głównych ulic na latarniach wiszą „złote myśli” Marka Twaina. Miał ich mnóstwo, wiele z nich znamy (choćby: „Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki”, „Nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem…”, „Kłamstwo obiegnie dookoła połowę świata, zanim prawda zdąży włożyć buty”). „Starajmy się żyć tak, by – gdy przyjdzie nam umierać – żałował nas nawet właściciel zakładu pogrzebowego.”
Za domem Hattenów widać schody. Prowadzą na Cardiff Hill, gdzie stoi latarnia, a u podnóża pomnik z 1926 r.
Do latarni wiodą 224 stopnie i podejście wyasfaltowaną drogą.
Po drodze minęliśmy Pomnik Weteranów poświęcony wszystkim gałęziom służb. Przed nim – ścieżka z cegieł z nazwiskami. Cegłę można kupić i w ten sposób zostać donatorem. Pomnik to dzwon USS Hannibal. Okręt został zbudowany w 1898, służył w wojnie amerykańsko-hiszpańskiej, w I i II wojnie światowej.
Latarnia powstała w 1935 na stulecie urodzin Marka Twaina, jako wyraz wdzięczności dla najbardziej umiłowanego syna Hannibal oraz symbol młodych lat pisarza, gdy był pilotem na parostatkach sunących po Mississippi. Latarnia ma 16,5 m wysokości i wznosi się 61 m nad poziomem Mississippi.
I otóż ona – królowa amerykańskich rzek, na którą patrzył młody Twain i Tomek Sawyer.
U moich stóp Hannibal, czyli Pittsburgh.
Z drugiej strony rzeki – stan Illinois. Hannibal leży przy granicy dwóch stanów: Missouri i Illinois.
Jutro, w ostatni dzień marca, popłyniemy tą Mississippi parostatkiem, wjedziemy na Gateway Arch w St. Louis i przejdziemy przez most Old Chain od Rocks, będącym fragmentem Route 66. Na dzisiaj koniec. Jeszcze posiłek w lokalnej jadłodajni (bo trudno to nazwać restauracją) i wracamy do największego miasta Missouri.
Jeśli kiedykolwiek traficie w te strony, to warto zaglądnąć jeszcze w inne miejsca. Wyspa Jacksona, teren przygód Toma i Hucka, znajduje się w pobliżu brzegu Missisipi w stanie Illinois. Dwupokojowa chata, w której urodził się Twain na Florydzie w hrabstwie Monroe, jest zachowana w Mark Twain State Park, 40 km na południowy zachód. A w lipcu odbywa się doroczny festiwal Tom Sawyer Days, który obejmuje krajowy konkurs malowania ogrodzeń.
Moje artykuły o Stanach Zjednoczonych z wyjazdu w 2017 i 2024 (po kliknięciu można przejść do artykułu):
- Ameryka: Dolina Ognia i Transformersów (park stanowy Valley of Fire w Nevadzie)
- Ameryka: Był tu Salvaje… i ja (rezerwat Red Rock Canyon w Nevadzie)
- Ameryka: Góra, która stała się jeziorem (Crater Lake w Oregonie)
- Ameryka: Kwatera rockowej elity (Hotel Chelsea w NYC)
- Ameryka: Przez szybę World Trade Center (NYC)
- Ameryka: Punkt orientacyjny 140 Broadway (NYC)
- Ameryka: Słodki kicz z Las Vegas (Nevada)
- Ameryka: Tu zaczęli się naziści (Hotel Waldorf=Astoria w NYC)
- Ameryka: Strefa 51 – no trespassing! (Nevada)
- Ameryka: Tańczący z bizonami (Park Narodowy Yellowstone)
- Ameryka: Hemingway, pionierzy i koń Hagerman (Idaho)
- Ameryka: Widowisko nad reaktorami (Idaho)
- Ameryka: Współczesnym dyliżansem w krainie westernów (Monument Valley w Arizonie)
- Ameryka: Tam, gdzie konie umierają z pragnienia (Dead Horse Point w Utah)
- Ameryka: Witajcie w Alcatraz (Kalifornia, San Francisco)
- Ameryka: Mocny jak Syjon (Park Narodowy Zion w Utah)
- Ameryka: Ballada o Bonnie i Clyde (Primm w Nevadzie)
- Ameryka: Jak poszliśmy na US Open (NYC)
- Ameryka: Król kanionów (Park Narodowy Grand Canyon w Arizonie)
- Ameryka: Ulice San Francisco (Kalifornia)
- Ameryka: Powstała, aby rozkwitła pustynia (zapora Hoovera w Nevadzie)
- Ameryka: Glen Canyon, Mansfield i Big Dam (tama i zapory w Arizonie, Teksasie i Arkansas)
Pozostałe o Ameryce: