Chorągiewki na wieżyczkach to inaczej wietrzniki. To stary element architektury – mała, prostokątna blaszka wydziergana w różny wzorek, często z datą. Niektóre mniej, niektóre bardziej ażurowe.
Chorągiewki muszą być specjalnie umocowane, żeby mogły się obracać, zgodnie z kierunkiem wiatru. Czy się obracają? Czy ktoś wchodzi na te wieżyczki i serwisuje je? – dogląda, czyści, smaruje. Chorągiewki najzwyczajniej zużywają się, korodują i brudzą. Kierunek wiatru, który wskazują, może być więc różny. Lub może wydawać się, że w Gdański wiatrów w ogóle nie ma. Na poniższym zdjęciu widać ustawioną na sztywno chorągiewkę na sygnaturce kościoła św. Katarzyny (dół zdjęcia). Ledwo udało mi się ją złapać w kadrze (ale to dlatego, że co innego fotografowałam).
Cóż rzec… W przytłaczającej większości gdańskie wietrzniki są sztywne. Czasem wesołe, obracające się wietrzniki można spotkać na Żuławach, jeden widziałam w Sopocie. W moim rodzinnym mieście na ogół uznawane są (chyba?) za element zbędny, bo ani drgną, gdy wieje. Wetknięte raz na zawsze, mają tak stać i koniec. Szkoda.