Zdjęcie ulicy Cockburn zrobiłam w Edynburgu w 2015 r. Upamiętnia szkockiego prawnika lorda Henry’ego Cockburna. Być może pochodził on z rodziny naszego Jakoba Kabruna – być może, skojarzenie jest luźne i może być nietrafne.
Jakob Kabrun bowiem (kupiec i dyplomata z przełomu XVIII i XIX wieku) pochodził ze Szkocji, choć te pochodzenia są naprawdę odległe. Mówimy, że mieszkańcy Gdańska mieli różne pochodzenie, ale taka rodzina Kabruna siedziała tu już od 200 lat. Była więc dobrze „zgdańszczaniona”. Ludzi takich zgdańszczanionych przez 200 lat obecnie trudno jest znaleźć. Więcej – byli poddanymi królów polskich.
Przodkowie Kabruna pisali się „Cockburn” i w herbie mieli aż 7 kogutów. Jakob Kabrun był bardzo hojny. Był filantropem i mecenasem sztuki. Jemu zawdzięczamy powołanie do życia towarzystwa akcyjnego, które zbierało fundusze na budowę teatru miejskiego.
Mieszkał przy Długiej 9, w kamienicy po równie sławnym gdańszczaninie – Reinholdzie Curicke, historyku i sekretarzu miejskim.
Jego rola w tragicznym 1807 roku (kiedy wkroczyli Francuzi) i później była nie do przecenienia. Tysiące ludzi nie miało środków do życia. Kabrun robił zbiórki wśród zagranicznych przyjaciół i zgromadził fundusz zapomogowy w wysokości 10 000 talarów. Ale najbardziej znany jest z działalności na polu sztuki – gromadził obrazy i książki, i to nie byle jakie: Rembrandt, rodzina van de Velde, Carraci, van Dyck. Tak, te wszystkie obrazy mieliśmy, ale już nie mamy. Posiadał 349 płócien, 1950 akwarel i rysunków, ponad 10 000 miedziorytów, litografii i drzeworytów.
Przed śmiercią Kabrun stworzył fundację – Akademię Handlową – mającą zapewnić gdańskiej młodzieży kształcenie w dziedzinie handlu, a miastu zapisał ogromny księgozbiór (w tym mapy) i kolekcję owych dzieł sztuki. Księgozbiór zasilił bibliotekę, a dzieła sztuki były fundamentem nowo powstałego muzeum.
Obie instytucje istnieją do dziś (Biblioteka Gdańska i Muzeum Narodowe w Gdańsku). Zbiory Kabruna można oglądać, nie wszystkie są wystawione, ale Rembrandta próżno szukać. Zostały wywiezione pod koniec wojny do Niemiec, a tam przechwycone przez sowietów. W 1956 r. część wróciła. Wiele pozycji można znaleźć w publikacji „Straty wojenne. Kolekcja Jacoba Kabruna”, autorstwa Karoliny Zabuskiej.
Kabrunowi zawdzięczamy teatr, bibliotekę i muzeum, ale ulicy jego w Gdańsku nie znajdziesz.