„W dniu zwycięstwa, Polska, jako pierwszy kraj, który przeciwstawił się III Rzeszy, będzie kroczyć na czele parady zwycięstwa”
Tak mówił w 1940 roku Hugh Dalton, minister w rządzie Winstona Churchilla. 71 lat temu zakończyła się II wojna światowa. Rok później 8 czerwca 1946 r. odbyła się w Londynie zwycięska defilada. Kolumna miała 15 km długości. Maszerowali alianci, Australijczycy, Meksykanie, Irańczycy, Etiopczycy, Hindusi i inni. Polaków na defiladzie nie było.
Nie wysłano zaproszenia do gen. Andersa, ale do władz Armii Ludowej, powstałej ze zbrodniczych oddziałów Gwardii Ludowej i podporządkowanej Stalinowi. Zaproszenie dostał równie zbrodniczy rząd w Warszawie. Stalin sobie nie życzył, by Polacy pojechali do Londynu, więc nominowane przez niego władze polskie musiały zaproszenie odrzucić. Ponieważ doszło do pewnego zamieszania na tym tle, w ostatniej chwili zaproszono Dywizjon 303 jako część Królewskich Sił Powietrznych. Lotnicy jednak odmówili w geście solidarności z pozostałymi (pominiętymi) żołnierzami. Dopiero w 2005 roku polscy weterani zostali przeproszeni przez premiera Wielkiej Brytanii i mogli brać udział w paradzie zwycięstwa.
Przedwojenni oficerowie WP mieli powiedzenie „ Skrzeszmy się przyjaciół z wrogami damy sobie radę” jakże to prorocze. Anglia, Francja sprzedali Polskę Hitlerowi a podpisywali układy. Powiedzenie, papier wszystko przyjmie, papier wyrzuca się następnie do kosza.
Tak więc wszystkie układy układziki są zwykłym papierowym simieciem.