Takie słowa napisali Franciszkowi Małgorzewiczowi koledzy z Wydziału Strzeleckiego KS Gedania, gdy się żenił w 1933 roku.
Gedaniści to nie tylko treningi i wyniki, i rywalizacja sportowa z niemieckimi klubami w Gdańsku. Każdy współczesny gdańszczanin wie, że Gedania zrzeszała całe polskie rodziny. Rywalizowało niewielu, wielu kibicowało i nigdy nie mówili o sobie, że są Polonią, bo Polonia to emigracja, a oni byli u siebie.
Pierwsza była sekcja piłkarska, po niej w roku 1924 powstała sekcja strzelecka, rok później lekkoatletyczna, a potem tenisowa, bokserska, motorowa i hokejowa. Tu ścierały się ambicje, marzenia i wielki patriotyzm, za który Polakom przyszło później boleśnie zapłacić.
15 września, niedawno, miał miejsce wernisaż wystawy Rodziny z Gedanii. Wystawa w 95-lecie powstania polskiego klubu sportowego w Gdańsku. Wystawa w Muzeum Poczty Polskiej zgromadziła losy kilku rodzin gedanistów – ich dzieje, fotografie, medale, odznaki, dokumenty. Wśród nich jest najstarsza legitymacja członkowska z 1929 r. Można także wypatrzeć kartę wstępu na proces Alberta Forstera. Pamiątki można oglądać do 31 grudnia 2017 r.
Wystawę otworzył i gości powitał dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, p. Waldemar Ossowski, a po nim zabrał głos dyrektor Muzeum Poczty Polskiej, p. Janusz Trupinda.
Poniżej fragment wypowiedzi dyrektora Trupindy, który pięknie mówił o Gedanii grającej stylem wiedeńskim, niczym FC Barcelona tiki-taką:
A na koniec ciekawostka, jaką znalazłam na wystawie: dworzec we Wrzeszczu sfotografowany przy okazji pogrzebu Michała Bellwona, członka zarządu Gminy Polskiej w Gdańsku. Zdjęcie z roku 1948.