Moje miasto jest mistrzem w budowaniu moich nadziei.
Najpierw masz nadzieję, że tym historycznym budynkiem ktoś się zainteresuje, ktoś ochroni, ktoś pochyli się nad starym budownictwem i znajdzie dla niego drugie życie. Wszak obok stoi modernistyczna przychodnia, stoi Dom Polski, gdzie urzędowało Towarzystwo Gimnastyczne Sokół i Macierz Szkolna, stoi hala ubootów. Po sąsiedzku rozgrywała się wielka historia Stoczni Cesarskiej, Schichaua i Gdańskiej. W pobliskiej Hali Technik odbywały się koncerty, wystawy, walki pięściarskie i polskie wiece patriotyczne. Nieopodal wybuchła wojna. Wszak to resztki pruskiego kompleksu 36 Regimentu Artylerii, a sam budynek to szwalnia, gdzie szyto i naprawiano mundury dla pruskich artylerzystów. Całkiem ładne budownictwo, pozostałości dzielnicy zwanej Starym Miastem, okrutnie zmasakrowanej przez wojnę. Zostało tak niewiele.
Ulica Wałowa – bo biegła na zapleczu bastionów. Historia wisi tu nad każdym centymetrem kwadratowym.
przeczytaj:
Dwa miesiące po tych zdjęciach burzy się Halę Technik. Twoja nadzieja na zachowanie dawnej szwalni rośnie. Skoro nie ma hali, to może chociaż los oszczędzi szwalnię?
Rok później i ona zostaje zburzona. Budynek wykazuje odchylenie od pionu; inwestor może go zburzyć, ale zachowuje się jak Stalin głaszczący dziewczynkę: pogłaskał, a mógł zabić. Postanawia bowiem zachować ścianę i wkomponować ją w nowe osiedle. Twoja nadzieja więc jeszcze bardziej rośnie. Chociaż to!
Ściana stoi tak prawie 3 lata – od marca 2016 do stycznia 2019.
W jakiej kondycji ma być ściana po trzech latach, gdy już wcześniej budynek się chwiał? Ale inwestor wszak nie wróżbita i nie umiał przewidzieć. A może nauczony wcześniejszą historią wie, że wystarczy zostawić nieruchomość samą sobie, by dewastacja przebiegła w sposób nieubłagany i nieodwracalny?
Dzisiaj następuje rozbiórka. Ściana przekracza normy techniczne i w takim stanie nie nadaje się do użytkowania.
Ale nadzieja umiera ostatnia. Inwestor zapowiada, że to nie będzie burzenie, ale kontrolowana rozbiórka. Cegłówki policzy i odtworzy nimi ścianę. Jest więc szansa. Zabieg może wprawdzie osiągnąć efekt „Wolego Łba”, czyli sztuczne naklejenie na beton starych cegieł, ale szansa jest.
Nadziejo, ile warstw cegieł?
Dzisiaj tam pojechałam. Cegłówki wylatują jak szalone. Nikt nie patrzy, w jakim stanie i gdzie lądują. Obok leży sterta gruzu. Jak odtworzyć ścianę z połamanych cegieł? To cud gdański – wystawić zabytek na zniszczenie, by go odtworzyć z niczego.
Wiecie, czyją matką jest nadzieja?
Ja nie miałam nadziei po tym jak zburzono a następnie zmielono dosłownie cegły budynku CBKO przy Jana z Kolna. Widziałam wszystko z mojego okna i każdego dnia bolało że znika bezpowrotnie duży fragment zabudowy Stoczni Schichaua. Teraz pozostały jeszcze budynki przy Jaracza , Robotniczej i Jana z Kolna z tej dobrej pruskiej cegły które pewnie pozostaną tylko dlatego że mieszkają w nich lokatorzy, najemcy Gdańskich Nieruchomości i płacą za ich najem, w większości zawyżone bardzo czynsze. Jest więc nadzieja na zachowanie tej części starej zabudowy . Może jeszcze parę obiektów na terenach dawnej stoczni uda się zachować dzięki wpisowi do rejestru zabytków. A mogło być inaczej, normalnie .
Tak, wszyscy żyjemy nadziejami w tym mieście. Gdańsk jest miastem nadziei.
Dla mnie w Gdańsku nic się nie liczy oprócz kasy. Wyburzono by wszystkie zabytki gdyby ktoś zapłacił. Miasto ma gdzieś zabytki. Jeszcze kilka lat a wszędzie będzie nowoczesny beton. Szkoda, bo było to kiedyś piękne zabytkowe miasto.
No cóż…..klania się gdański konserwator zabytków. NIestety ale ja osobiście jestem przekonany ze w Gdańsku buduje ten deweloper, ktory da w łapę. A że większość pewnie daje to i zabytkowe budynki się walą. Ręce czasem opadają. A najgorsze jest to ze taki konserwator grzeje dupsko na krzesełku ufundowanym z naszych podatków. Czytałem ostatnio o niszczeniu starej kamienicy na Biskupiej Górce. Stowarzyszenie Miłośników Bisupiej Górki i członkowie Fundacji Latebra na własną rękę prowadzą chociaż poszukiwania zabytków i pamiątek dawnej epoki. Niestety musieli wstrzymać pracę, gdyż zabrakło funduszy. FUNDUSZY na to by wynająć archeologa, który przyjdzie i pod jego kontrolą będzie można dalej szukać. A jak nie zapłacą…. to sie wszystko zaora i niech samo zniszczeje pod ziemią. Teraz juz wiecie po co jest urząd Konserwatora Zabytków?
NIc nie robić i brac kase.
nalezy dodać: MIEJSKIEGO konserwatora zabytków. Opłacanego przez Prezydenta Gdańska.