W połowie lutego obfite opady śniegu wreszcie przykryły litościwie wszelką brzydotę, jaka panoszyła się w czasie poprzednich zimowych, w większości bezśnieżnych, miesięcy. Przechadzając się wtedy uliczkami Dolnego Wrzeszcza napotkać można było zarówno zadbane ogródki, jak i zaśmiecone, niczyje placyki, które kiedyś były trawnikami. Najsmutniejsze, że wcale nierzadko obie te formy sąsiadują ze sobą!

Wyludniają się uliczki o wdzięcznych nazwach takie jak: Daliowa, Winogronowa, Żniwna, Modrzewiowa czy Małoogrodowa, choć w gęstwinie jeżyn i różnych innych splątanych krzewów można jeszcze wypatrzeć nieliczne domki oznakowane tabliczkami z napisem „Gdańskie Nieruchomości”. W tym rejonie Dolnego Wrzeszcza dominują jednak, traktowane jak ogólnie dostępne wysypiska śmieci, opuszczone ogródki, kiedyś zapewne będące radością i dumą ich właścicieli…
Na placyku między ulicami Kościuszki a Manifestu Połanieckiego, tuż obok siedziby Rady Dzielnicy, od dawna tkwią „niczyje” zdewastowane samochody.


Przed laty na ulicy Żywieckiej zbudowano przeznaczony na siedzibę Telekomunikacji Polskiej okazały pawilon. Wyróżniał się wtedy elewacją wykonaną z białego sidingu, czyli plastikowych paneli, które były nowością w polskim budownictwie. Dziś siding porośnięty pleśnią już tylko odstrasza. Obiekt miewał różnych użytkowników. Z niezbyt czytelnej tablicy informacyjnej umieszczonej na ścianie pawilonu można domyślać się, że do roku 2028 budynek zostanie wyremontowany.

Ze zgrozą i współczuciem oglądam wieści o pożarach, jakich nie brak na całym świecie. Żywioł dotyka krajów zarówno ubogich jak i bogatych, niesie śmierć i zniszczenie, często pozbawia ludzi dorobku całego życia. Gdy palą się wielkie obiekty przemysłowe, czy handlowe, albo pustostany, opinia publiczna podejrzewa zwykle udział wrogich sił bądź działania deweloperów…
Cóż, niech sprawców ewentualnych podpaleń poszukują odpowiednie służby. Ale dlaczego szczątki spalonych domów (tak jak owego budyneczku przy ulicy Kochanowskiego, który spłonął jesienią 2022 roku) wciąż pozostają nierozebrane?

A kiedy jadę Traktem świętego Wojciecha, od dawna mijam, podobnie jak to czynią setki innych przejeżdżających tą ulicą kierowców, ruiny domu dotkniętego w przeszłości jakimś nieszczęściem. Pożar, czy może wichura, spowodowały zawalenie się części dachu. Budynek nie wygląda na zamieszkały.
Ale kogo to w urzędzie miasta obchodzi?
zdjęcia autorki