Gdy nadchodził piątek na klatce schodowej bloku, w którym wówczas mieszkałam, rozchodził się zapach, a raczej smród, smażonej ryby. Wspomnienie sięga lat 80-tych, więc nie mam pojęcia (bo byłam bardzo mała) jakie ryby wówczas smażono. Pamiętam co prawda nieszczęsnego błękitka z robalami, czy też śledzie albo moje ulubione flądry. Nie przypominam sobie, żeby w mojej rodzinie jadało się ryby w piątki. Ryby polubiłam znacznie później. I żeby tradycji stało się zadość w ostatni piątek spożyłam rybę – świeżutką, tłuściutką makrelę. Wszyscy znamy smak wędzonej makreli, ale świeża, pieczona ma specyficzny, trudny do opisania posmak. Jest delikatna, zwarta i soczysta zarazem, smakowita. Polecam nie tylko wędzoną, makrela jest bardzo bogata w kwasy omega 3 – ma ich znacznie więcej niż łosoś.
Makrela w koperkowo-czosnkowej marynacie
Składniki dla jednej osoby:
- tuszka świeżej makreli – 200 g lub więcej, nie jest droga. Do
zdobycia w jakimś dobrym rybnym sklepie. Ładnie wygląda. - pęczek koperku
- 3 ząbki czosnku
- sok z cytryny (około 2 łyżek)
- sól i pieprz
Przygotowanie:
Pęczek koperku, czosnek i sok z cytryny miksujemy a następnie doprawiamy solą i pieprzem. Makrelę nacinamy u góry, wyjmujemy kręgosłup i większe ości. Smarujemy makrelę marynatą – wewnątrz i na zewnątrz tak by marynata dostała się w miejsce nacięć. Zostawiamy naszą rybkę na kilka godzin w lodówce. Po tym jak już poczujecie spory głód albo przyjdzie pora obiadu upieczcie makrelę w piekarniku nagrzanym do około 180 stopni. Czas pieczenia nie dłużej niż 40 minut, najlepiej 30.
Podajemy z gotowanymi ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty – to mój ulubiony zestaw do ryby, ale równie dobrze pieczona makrela smakuje bez niczego albo z ryżem.
Smacznego!
Agnieszka Haponiuk
Agnieszko sam pichcę trochę a rybki spożywam dosyć często.
Raz udało mi się zakupić świeżą makrelę na rynku i naprawdę smak jest nie do opisania.
Prosiłbym o napisanie gdzie można nabyć świeżą makrelę w Gdańsku.