Kiedy w dzieciństwie (lata pięćdziesiąte) poznawałam świat spacerując u boku dorosłych uliczkami Górnego Wrzeszcza i Oliwy, zachwycały mnie zwłaszcza tajemnicze stare domy. Były jak obrazki z luksusowego niemieckiego wydania „Baśni” Braci Grimm. Taką książkę zilustrowaną przez Paula Heya (1867 – 1952) pozostawili wysiedleni  Niemcy opuszczając na zawsze mieszkanie, w którym odtąd miała żyć moja rodzina przybyła z Kresów.

Dom z łosiem przy Abrahama, fot. APU

Na ulicy Abrahama wzrok przyciągała „leśniczówka” z głową łosia. Fascynację tym domem podzielał między innymi Mieczysław Abramowicz, mieszkaniec tej ulicy. Z zainteresowaniem po latach przeczytałam jego wspomnienie zamieszczone w kwartalniku „Był sobie Gdańsk” (nr 3 z 1997 r.) poprzedniku dwumiesięcznika „30 dni”. Abramowicz znał  rodzinę Świątków, która  gospodarzyła w tej wilii od 1957 roku. Powołali oni nawet Stowarzyszenie Sympatyków „Domu pod Łosiem” aby umożliwić zainteresowanym zwiedzanie obiektu. Czy istnieje jeszcze to stowarzyszenie?

Dom przy Doroszewskiego, fot. Czesława Scheffs

Na ulicy nazwanej po 1976 roku imieniem Witolda Doroszewskiego (był to rok śmierci  naczelnego redaktora  „Słownika języka polskiego”), gdzie zbudowano – podobnie jak na Abrahama – ciąg „szeregowców” zakłócający charakter dzielnicy,  zachował się okazały stary dom. Choć szeregowce były w owym czasie marzeniem wielu z nas, to właśnie ów dom ze spadzistym dachem przykuwał szczególną uwagę.  Pamiętam   mroczne wnętrza tego domiszcza, bo mieszkała tam  Małgosia Pawlicka, moja szkolna koleżanka,  a jej brat Wojtek  prezentował   nam  różne  doświadczenia z „Młodego chemika”.

Z zauroczenia Starą Oliwą z jej pruskim murem, ściętymi dachami, dworami wśród  stawów na Polankach narodziła się „Krótka historia pewnego żartu”, powstał „Hanemann”, „Śpiewaj ogrody”…

Opisać piękno  Oliwy pospieszyli naukowcy: Jerzy Samp („Gdańskie dwory i pałace”) oraz Marcin Gawlicki  („Polanki. Podmiejskie rezydencje mieszczan gdańskich”). We Wrzeszczu jedną wielką baśnią była Jaśkowa Dolina, choć  i tu  wkroczyła „nowoczesność”.

Willa przy Pawłowskiego, fot. APU

Najwspanialszą ozdobą tej krainy jest dom z wieżyczkami, formalnie należący do ulicy  Pawłowskiego. Podziw dla tego pałacyku do dziś można obserwować  oglądając fotografie wilii Johanna Friedricha Henkenhafa  zamieszczane często w internecie.  Tak więc stare poniemieckie domy wciąż mają się dobrze, choć konkurować muszą z nowobogackimi willami, ale te są zwykle tylko banalnymi kopiami szlacheckich dworków. Jeśli  zdarzy się rozumny i niebiedny właściciel, nawet stulenie obiekty pięknieją. Oby jak najdłużej były radością dla oczu i inspiracją dla twórców.

Czesława Scheffs 

3 thoughts on “Obrazki z „Baśni” Braci Grimm

  • Jaśkowa Dolina to najpiękniejsza ulica mojego dzieciństwa. Mieszkałam na ul.Aldony, też pięknie. Kamienice teraz odnowione prezentują się okazale. Ale brak kasztanowca na placyku u zbiegu Aldony i Wajdeloty.

    Odpowiedz
  • Jaśkowa Dolina to moja jedna z ukochanych ulic Wrzeszcza.Jestem urodzona w tym mieście;mieszkałam na ul.Fiszera,od dziecka spacerowałam ul.Matejki,Sobótki,Matki Polki,Batorego,zachwycając się willami.Gdy już dorosłam,rozpoznawałam piękno architektury,po opuszczeniu rodzinnego miasta,wracałam na każde wakacje do rodziny i wtedy mój zachwyt wzbudziła właśnie Jaśkowa Dolina.Chodziłam z aparatem codziennie i fotografowałam po kolei wszystkie wille,pałacyki.Niektóre były w opłakanym stanie,ogromnie żałowałam,że niszczeją,natrafiłam też na jakiś opuszczony ogród z ozdobną studzienką wkomponowaną w ogrodzenie,tylko chwasty i wysokie trawy.I tak było przez wiele lat…Moje ukochane uliczki i piękny Wrzeszcz.Teraz dawno nie byłam,rodzina przeniosła się na Batorego,tam też spacery i podziw nad architekturą,której już nie ma.Nie lubię nowoczesnego budownictwa,to nie moje klimaty.Tęsknię bardzo za moim rodzinnym miastem,śledzę fotki,wspominam wszystkie spacery.Od dzieciństwa też był ukochany las nad Jaśkową…Nika

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *