He was a boy, she was a girl, how can I make it more obvious…
… a potem, na znak miłości, znaleźli najbardziej romantyczny most w okolicy i przypięli do niego kłódkę z inicjałami. Podobnie, jak kilka tysięcy innych par.
Jedni mówią, że niecny proceder zaczęli uczniowie jednej ze szkół we Florencji. Inni, że to przecież zwyczaj z chińskiej wyspy. O epidemię kłódek oskarża się również niejakiego Federico M., autora popularnej książki. Ktokolwiek zaczął, nie wygląda na to, żeby ktokolwiek skończył: zakochani na dobre opanowują kolejne mosty w Europie i na świecie.
Obwieszone mosty to zazwyczaj bardzo malowniczy widok. Tylko władze miast i zarządcy mostów jakoś nie podzielają tego entuzjazmu…
… i mają ku temu powody. Stara miłość ponoć nie rdzewieje, kłódki niestety już tak, a mosty wraz z nimi. Kolejne tysiące wieszanych kłódek potrafią również solidnie obciążyć konstrukcję.
I chociaż miały wisieć tam na wieki, nierzadko są bezceremonialnie usuwane.
Moskwa znalazła na to wyjątkowo malowniczy sposób. Zamiast męczyć się z usuwaniem kłódek z mostu, zwyczajnie je… przesuwa :)
Podstawowym elementem tradycji jest most, tego nie ominiemy. Buzi ukochanemu, buzi kłódce, kłódka na most, kluczyk do rzeki.
Okazuje się jednak, że wystarczy zapewnić zakochanym obiekt atrakcyjniejszy niż poręcz. Na przykład ażurowe drzewka, nabierające kształtów z każdą kolejną kłódką.
W Moskwie zaszczytną rolę przyjął Most Łużkowa. Trzeba przyznać, że żaden most nie nadawałby się do tego lepiej :)
Drzewka jednak też nie są z gumy i w pewnym momencie miejsce się kończy. Co wtedy? Czy kłódkom, mającym przecież zagwarantować wieczną miłość, grozi niebezpieczeństwo? Ależ skąd. Drzewka przenoszone są na pobliskie nabrzeże, a w ich miejsce ustawia się nowe. Jest co przenosić – na początku lipca 2014 naliczyłam ich około 30!
Jedno Rosjanom trzeba przyznać. Jak kochają, to z rozmachem!
Justyna Malinowska
www.blogzmiasta.pl
Bardzo dobry pomysł
Jak dotychczas z rosyjskich „wynalazków” dwa naprawdę praktyczne i przydatne przyjęły się w Polsce, a są to kufajka i „buty gumofilce” wywodzące się od rosyjskich „walonek” oba te elementy stroju robotniczego są bardzo praktyczne i przydatne przy pracy fizycznej w okresie zimy wykonywanej na wolnym powietrzu. Moskiewski pomysł z kłódkami przeniesionymi z mostu na instalacje w formie ażurowych drzewek wydaje mi się bardzo pomysłowy i nie psujący panoramy miasta. Proponuję przeniesienie tych kłódek z Mostu Chlebowego na tymczasem dwa takie drzewka na sąsiednim Placu Heweliusza, a w miarę ich zapełniania przenoszenia ich na skwer Kobzdeja. Realizacja tego rozwiązania byłaby w stylu „i wilk syty i owca cała”. Zakochani by mieli swoje miejsca do „uwieczniania” swojej miłości, a miasto możliwość konserwacji poręczy Mostu Chlebowego. Moskwa zaś byłaby dumna z „kupienia” jej trzeciego pomysłu przez polski Gdańsk.