Jednym z patronów gdańskich ulic jest Stanisław Skarżyński – lotnik, oficer Wojska Polskiego, pierwszy Polak, który odbył lot nad Atlantykiem, ustanawiając jednocześnie światowy rekord odległości lotu.
Przyszły pilot urodził się 1 V 1899 r. w Warcie, w ob. powiecie sieradzkim. Jego rodzicami byli Władysław Skarżyński i Wacława z d. Kozłowska. Miał siostrę Zofię.
W 1908 r. rozpoczął naukę w Kaliskiej Szkole Handlowej. Kształcił się w niej do momentu zbombardowania Kalisza przez Niemców w sierpniu 1914 r. Powrócił wtedy na krótko do Warty, po czym wyjechał do Włocławka, by kontynuować naukę w tamtejszej Szkole Handlowej (rok później na mocy decyzji niemieckich władz okupacyjnych przekształconej w gimnazjum realne). W szkole tej w 1918 r. zdał egzamin dojrzałości. W 1916 r. wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) – tajnej organizacji militarnej utworzonej dwa lata wcześniej, której głównym komendantem był Józef Piłsudski.
Po ukończeniu gimnazjum Stanisław Skarżyński rozpoczął studia na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Przerwał je jednak po paru miesiącach, kiedy nasz kraj odzyskiwał niepodległość. Wstąpił wtedy do Wojska Polskiego. W swoim rodzinnym mieście dowodził akcją rozbrajania niemieckich żołnierzy i przejmowania władzy z rąk Niemców.
W 1919 r. wziął udział w wojnie polsko – bolszewickiej; walczył w 29. Pułku Strzelców Kaniowskich. Za udział w bitwie pod Radzyminem 16 VIII 1920 r. został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy. W bitwie tej został poważnie ranny w nogę; wdało się zakażenie, rana przez dłuższy czas nie chciała się goić. Od tej pory trwale utykał na nogę; kalectwo uniemożliwiło mu dalszą służbę w piechocie. Aby pozostać w czynnej służbie wojskowej, podjął starania o przeniesienie do lotnictwa. Nie dawał za wygraną i po początkowych niepowodzeniach uzyskał upragnioną zgodę przełożonych.
3 V 1922 r. został zweryfikowany w stopniu porucznika ze starszeństwem z 1 czerwca 1919 i 2772. lokatą w korpusie oficerów piechoty. Wkrótce wstąpił do Szkoły Pilotów w Bydgoszczy. Po jej ukończeniu w 1925 r. otrzymał przydział do 12. Eskadry Liniowej 1. Pułku Lotniczego w Warszawie. Dwa lata później awansował na kapitana. W czerwcu 1928 r. został dowódcą eskadry, w której służył. W międzyczasie odbył staż w lotnictwie rumuńskim. Od 1930 r. – przez trzy lata – pracował w Departamencie Aeronautyki przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Po ich upływie powrócił do swej macierzystej jednostki.
Skarżyński interesował się rozwojem lotnictwa sportowego na świecie. W 1927 r. świat obiegła informacja, że Amerykanin Charles Lindbergh jako pierwszy w dziejach ludzkości odbył samotny lot nad Atlantykiem. Dwa lata później po raz pierwszy zorganizowano w Paryżu Międzynarodowe Zawody Samolotów Turystycznych „Challenge”, „które stały się symbolem rozwoju lotnictwa i doskonalenia technicznego samolotów. (…) Rok później na zawodach zadebiutowali Polacy, którym jednak nie udało się odnieść większego sukcesu. Mimo to w środowisku polskich lotników rodziła się idea spektakularnego dołączenia do światowego wyścigu technologicznego konstrukcji płatowców i wytrzymałości pilotów” (www.dzieje.pl). Tak powstał pomysł zorganizowania przez Polaków „rajdu afrykańskiego”, czyli lotu dookoła Afryki. W realizację tego nowatorskiego projektu zaangażowały się różne instytucje np. Liga Morska i Kolonialna. Zadanie to powierzono dwóm pilotom: Stanisławowi Skarzyńskiemu i por. Andrzejowi Markiewiczowi.
Przygotowania prowadzone były w całkowitej tajemnicy. Pierwsza wzmianka na ten temat pojawiła się w polskiej prasie dopiero w połowie stycznia 1931 r., czyli tuż przed zaplanowanym startem. Zdecydowano, że lotnicy polecą polskim samolotem sportowym (wyprodukowanym w Warszawie), górnopłatem PZL Ł. 2 (SP – AFA). „Krytą płótnem, ważącą niecałe 900 kg maszynę napędzał silnik o mocy 249 KM. Prędkość maksymalna wynosiła zaledwie 183 km/h, a jej zasięg to ok. 660 km. Prostota konstrukcji sprawiała jednak, że był to samolot idealny do takiego wyzwania” (www.dzieje.pl).
Skarżyński i Markiewicz rozpoczęli swój lot 1 lutego, czyli w dniu imienin Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, „co miało podkreślać ogólnonarodową skalę przedsięwzięcia” (…) Trasa prowadziła przez Belgrad, Ateny, Kair, Atbarę, Chartum, Malakal, Jubę, Kisumu, Abercon, Elisabethville, Luebo, Leopoldville, Port Gentil, Dualę, Lagos, Abidjan, Bomako, Dakar, Port Etienne, Villa Cisneros, Cabo Yubi, Agadir, Casablankę, Alicante, Paryż, a następnie do Warszawy”. (www.dzieje.pl). Polscy piloci pokonali wtedy dystans 25 770 km, zyskując uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą. 5 maja wylądowali na Lotnisku Mokotowskim w Warszawie.
Wkrótce na łamach pisma „Lotnik polski” ukazał się artykuł pt. „Afrykański lot kpt. pil. Stanisława Skarżyńskiego”, w którym znalazły się m. in. następujące zadania: „Znaczenie propagandowe raidu afrykańskiego jest olbrzymie tembardziej, że widziano samolot polski i polskich lotników w krajach dalekich, które nawet nie miały wyobrażenia o naszej odległej ojczyźnie. (…) Wartość materiału lotniczego wykazała, że niczem nie ustępujemy w konkurencji zagranicy, a płatowce i silniki wykonane przez młody nasz przemysł lotniczy wyszedł zwycięsko z tej próby” (www.dzieje.pl). Walory samolotu podkreślał sam Skarzyński w wywiadzie dla „Skrzydlatej Polski”: „o ile nasz lot nad Afryką był czemś w znaczeniu sportowem i propagandowem, to zasługę położyła tu jedynie maszyna, maszyna i jeszcze raz maszyna” (www.dzieje.pl).
W rzeczywistości samolot ten sprawiał wiele kłopotów. Piloci zmagali się z awarią silnika, zmuszeni byli dwa razy go demontować. Skarżyński nie zdecydował się jednak „na wymianę poważnie uszkodzonego silnika, chciał wrócić na tym samym, naprawionym” (Wikipedia). Wrażenia z tej podniebnej wyprawy zawarł w książce pt. „25.770 kilometrów ponad Afryką”, którą wydał jeszcze w tym samym roku.
Trzy lata później zrealizował kolejne marzenie polskich lotników: odbył lot nad Atlantykiem. Wcześniej dwukrotnie (w 1928 r. i 1929 r.) próbowali wspólnie zmierzyć się z tym wyzwaniem dwaj inni Polacy: mjr. Ludwik Idzikowski i mjr. Kazimierz Kubala. Za pierwszym razem – z powodu pęknięcia zbiornika oleju – piloci zmuszeni byli zawrócić przed osiągnięciem połowy drogi, po pokonaniu ponad 3 tys. km. Po ponad trzydziestu godzinach od startu, kiedy poziom oleju spadł do zera, zdecydowali się wodować samolot, ok. 70 km od brzegów Hiszpanii. Zostali uratowani przez załogę przypadkowo napotkanego niemieckiego statku „Samos”.
Kolejną próbę przelotu nad Oceanem Atlantyckim lotnicy ci podjęli rok później. Lot ten zakończył się tragicznie dla Ludwika Idzikowskiego, który poniósł śmierć podczas awaryjnego lądowania samolotu na wyspie Graciosa na środkowym Atlantyku.
„Po tej tragedii zakazano kolejnych prób. Mimo to Skarżyński, dzięki aurze bohatera rajdu afrykańskiego zdołał przekonać swoich przełożonych” i 27 IV 1933 r. wystartował z warszawskiego lotniska na jednomiejscowym samolocie polskiej konstrukcji RWD -5 bis, nr rej. SP – AJU. Samolot ten stanowił ulepszony wariant polskiego samolotu turystyczno – sportowego RWD – 5. Został przystosowany do długich lotów, dzięki zamontowanym w nim, dodatkowym zbiornikom paliwa. Przelot nad Atlantykiem stanowił tylko jeden z etapów tej podniebnej podróży. 7 maja Stanisław Skarżyński wystartował z Saint Louis w Senegalu (na zachodnim wybrzeżu Afryki) i po 20 godzinach i 30 minutach wylądował w Maceió w Brazylii. Lot nad oceanem trwał 17 godzin i 15 minut.
W Ameryce Południowej (w Brazylii i Argentynie) kpt. Skarżyński spotkał się z przedstawicielami tamtejszej Polonii. Wszędzie witany był entuzjastycznie, nie tylko przez swych rodaków. Z Ameryki powrócił do Europy drogą morską. Na pokładzie statku umieszczono również jego samolot. Z Boulogne – sur – Mer we Francji odleciał nim do Warszawy. W czasie międzylądowania na podłódzkim lotnisku Lublinek spotkał się ze swoją żoną. W stolicy wylądował 2 VIII. Łącznie pokonał odległość 18 305 km.
Pilot ten „wynikiem 3582 km ustanowił międzynarodowy rekord odległości w klasie w klasie C kategorii II samolotów turystycznych, o masie własnej do 450 kg. Do legendy przeszedł m. in. fakt, iż Skarżyński odbył lot w garniturze, a nie kombinezonie pilota” (Wikipedia). Zapamiętano również, że na pokład samolotu nie zabrał ze sobą spadochronu twierdząc, „że w przypadku katastrofy nad oceanem i tak nikt go nie uratuje” (www.dzieje.pl).
Trzy lata później Międzynarodowa Federacja Lotnicza (FAI) przyznała mu Medal Louisa Blériota – jak podaje Wikipedia – za „rekord odległości w pierwszej edycji, przyznawany za rekordy (prędkości, pułapu, odległości lotu) w lotnictwie lekkim”. I tym razem Stanisław Skarżyński wydał drukiem wspomnienia ze swej podniebnej podróży, które zatytułował „Na RWD-5 przez Atlantyk”. W marcu 1934 r. awansował do stopnia majora.
Dwa lata później jesienią rozpoczął roczny kurs w utworzonej parę miesięcy wcześniej, na podstawie zarządzenia Ministra Spraw Wojskowych, Wyższej Szkole Lotniczej w Warszawie. Placówka ta miała za zadanie przeszkolić „oficerów (kpt. mjr) przygotowując ich do roli zarówno dowódców na wypadek wojny jak i oficerów do sztabów lotniczych, a zdolniejsze jednostki do roli dowódców lotnictwa na szczeblu operacyjnym. (…) Przygotowywała dowódców lotnictwa i artylerii przeciwlotniczej, oficerów sztabów różnych szczebli i oficerów OPL dla sztabów ogólnowojskowych” (Wikipedia). Po jej ukończeniu Skarzyńskiemu powierzono dowodzenie dywizjonem liniowym.
W 1938 r. został zastępcą dowódcy 4. Pułku Lotniczego w Toruniu. Powierzono mu również organizację lotnictwa sportowego. Niebawem awansował na pułkownika. Jak możemy przeczytać w Wikipedii „został mianowany ze starszeństwem z 19 marca 1939 i 10. lokatą w korpusie oficerów lotnictwa, grupa liniowa” Skierowano go wtedy do Inspektoratu Armii w Toruniu, w charakterze oficera odcinkowego „z zadaniem przygotowania planu użycia lotnictwa i obrony przeciwlotniczej Armii >Pomorze<” (Wikipedia). W tamtym czasie Skarżyński został też prezesem Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej (ARP).
W sierpniu 1939 r. – w czasie ogłoszonej mobilizacji – objął stanowisko szefa sztabu w Dowództwie Lotnictwa i OPL Armii „Pomorze”. Utrzymał je również w czasie Kampanii Wrześniowej. Wkrótce jednak został skierowany do Rumunii na stanowisko zastępcy attaché lotniczego; tam po 17 września organizował przerzuty polskich lotników do Francji. W 1940 r. sam przedostał się do tego kraju, gdzie zaangażował się w organizację polskiego lotnictwa.
Po kapitulacji Francji kierował ewakuacją polskich lotników z portu w Saint-Jean-de-Luz do Wielkiej Brytanii. Tam mianowano go komendantem Polskich Szkół Pilotów w Hucknall (w hrabstwie Nottinghamshire), a następnie w Newton. Otrzymał nr służbowy RAF P – 1252. Dowództwo skierowało go do służby na stanowisku naziemnym, motywując to m. in. jego zaawansowanym wiekiem oraz niepełnosprawnością. Z decyzją tą Skarżyński nie mógł się pogodzić, dlatego podjął starania o przydział do któregoś z dywizjonów bombowych.
Po pewnym czasie otrzymał zgodę na odbycie trzydziestu lotów bojowych w 305 Dywizjonie Bombowym „Ziemi Wielkopolskiej i Lidzkiej im. marsz. Józefa Piłsudskiego”. W związku z tym w grudniu 1941 r. rozpoczął szkolenie w jednostce treningu operacyjnego 18 OTU w Bramcote. Po jego ukończeniu w kwietniu 1942 r. został komendantem polskiego personelu bazy lotniczej RAF Lindholme. Była to „jedna z bardziej znanych baz RAF używanych w okresie II wojny światowej przez Dywizjony Bombowe 304 i 305 Polskich Sił Powietrznych” (Wikipedia). W tym samym czasie odbył pięć nocnych lotów bojowych (jako drugi pilot), których celem było bombardowanie Nantes, Hamburga, Kolonii, Essen, a także zrzut ulotek nad Paryżem.
Kolejny lot bojowy, wielki nalot 1000 samolotów na Bremę 26 VI 1942 r. okazał się ostatnim, w którym wziął udział. Leciał wtedy bombowcem Vickers Wellington Mk II o znakach SM – R jako pierwszy pilot (według niektórych źródeł jako drugi pilot; pierwszym był podporucznik Józef Szybka).
„Załoga (…) była skompletowana ad hoc do tego lotu i nie była zgrana (…) z dokumentów wynika, że samolot nie doleciał do celu i nie został trafiony, lecz nad wybrzeżem Holandii doznał awarii silnika i musiał zawrócić” (Wikipedia). Z powodu przeciążenia drugiego silnika zmuszony był wodować na Morzu Północnym, około sześćdziesiąt pięć kilometrów od wybrzeży Anglii. Mjr. Skarżyński zatonął podczas ewakuacji załogi. Opuścił samolot jako ostatni; wydostał się z niego innym lukiem w dachu kabiny niż pozostali uczestnicy lotu. Jego ciało odnaleziono dopiero po pewnym czasie u wybrzeży Holandii. Został pochowany przez miejscową ludność na holenderskiej wyspie Terschelling, w miejscowości West – Terschelling. Po wyzwoleniu Holandii odbył się jego ponowny pogrzeb; pochowano go z honorami na cmentarzu żołnierzy alianckich w tej samej miejscowości.
Warto dodać, iż „bombowiec Vickers Wellington, na którym latał Stanisław Skarżyński, w początkowym okresie wojny był jedną z podstawowych maszyn RAF. Do historii przeszedł jako pierwszy brytyjski samolot bombardujący Niemcy 4 września 1939 r. Załogi ceniły Wellingtony za legendarną wręcz wytrzymałość, mimo że jego kadłub pokryty był płótnem, i łatwość w pilotowaniu” (www.dzieje.pl).
Pośmiertnie Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, gen. Władysław Sikorski awansował Stanisława Skarżyńskiego do stopnia pułkownika. Prezydent RP, Władysław Raczkiewicz odznaczył go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Virtuti Militari.
Za życia Skarżyński otrzymał wiele odznaczeń krajowych m. in. Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918 – 21, Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, trzykrotnie Krzyż Walecznych, Złoty i Srebrny Krzyż Zasługi, Medal dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości oraz zagranicznych np. Order Legii Honorowej (odznaczenie francuskie), Odznaka Pilota RAF (odznaczenie brytyjskie).
Obecnie pilot Stanisław Skarżyński jest on patronem ulic w różnych miastach, szkół (np. Szkoły Podstawowej w Warcie, jego rodzinnym mieście), Aeroklubu Włocławskiego w Kruszynie. Jego imię od 2009 r. nosi 8 Baza Lotnicza w Krakowie – Balicach; w dniu nadania imienia odsłonięto tamże pomnik z popiersiem patrona, wykonany przez prof. Czesława Dźwigaja. Pomnik przedstawiający słynnego pilota odsłonięto również w Warcie, w której znajduje się również muzeum ze stałą ekspozycją poświęconą jego pamięci.
Od 2008 r. Sieradzkie Bractwo Kurkowe organizuje coroczne zawody strzeleckie dla uczczenia zasług Stanisława Skarżyńskiego. W tym samym roku – w 75. rocznicę przelotu przez Atlantyk na RWD-5 – w kościele garnizonowym w Sieradzu odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą temuż bohaterowi. Tablicę upamiętniającą słynnego lotnika ufundowano również cztery lata później, w 70. rocznicę jego tragicznej śmierci. Umieszczono ją w katedrze polowej WP w Warszawie.
Z kolei w naszym mieście w lipcu ubiegłego roku odsłonięto mural z wizerunkiem płk. Skarżyńskiego (autorstwa Piotra Szwabe). Znajduje się on na ścianie szczytowej jednego z bloków przy ulicy Dywizjonu 303.
Powyższy artykuł napisałam na podstawie:
- Wikipedii
- www.dzieje.pl, artykuł Michała Szukały (PAP) pt. „76 lat temu zginął pilot Stanisław Skarżyński – polski Lindbergh” z 26.06. 2017 r.