Alkohol towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych czasów. Spożywany w umiarkowanych ilościach potrafi rozweselać i nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Są tacy, którzy uważają iż

alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach.

Dlatego w tym miejscu zaznaczmy, iż alkoholizm (pojęcie wprowadzone przez dr Magnusa w 1849 r.) jest jedną z najczęstszych i najbardziej niebezpiecznych chorób, jakie dotykają człowieka.

W Gdańsku produkcja (i spożycie) szerokiego wachlarza napojów alkoholowych ma wielowiekową tradycję.
Przyjrzyjmy się pokrótce, jak to było z 'gdańskimi procentami’…

Zacząć należy od piwa…
Piwo jest jednym z najstarszych i najczęściej spożywanych napojów alkoholowych. W średniowieczu pili je wszyscy: biedni, bogaci, kobiety, mężczyźni, dzieci, duchowni. Ten tani i łatwy w produkcji produkt było czymś więcej niż tylko napojem alkoholowym. Swego czasu był istotnym elementem diety, który dostarczał niezbędnych węglowodanów, kalorii, witaminy B i witamy C.

Istnieje wiele materiałów dotyczących piwa produkowanego w Gdańsku. Gdański Cech Browarniczy kontrolował wielkość i jakość produkcji piwa w mieście. Najpopularniejszy z tych złocistych napojów z pianką było niegdyś piwo „Okrętowe” (Schiffsbier) oraz piwo stołowe (Tafelbier). Wśród uboższych mieszkańców miasta największą popularnością cieszył się cienkusz (Krolling) oraz piwo „groszowe” (Groschenbier). Jedno najznakomitszych i najdroższych piw tzw. „Jopejskie” (Jopenbier) warzone było prawdopodobnie już od 1449 roku. Nazwa tego wyjątkowego w historii Gdańskiego browarnictwa piwa pochodzi od czerpaka tzw. „jopy” (niem. Schöpfkelle) używanego do zalewania słodu gorącą wodą. Owe piwo miało postać bardzo słodkiego, gęstego, ciemnego syropu któremu przypisywano właściwości lecznicze (m.in. działanie napotne, rozgrzewające). Było wyśmienitą bazą do wytwarzania sosów, używano go również jako swoisty „ulepszacz” poprawiający jakość gorszych gatunków piw. Ten w istocie wysoko procentowy odfermentowany ekstrakt słodu był poszukiwany w Anglii, gdzie wykorzystywano go do produkcji portera.

Warto wspomnieć, że nazwa Jopengasse (obecnie ul. Piwna) była stosowana przynajmniej od 1449 roku. Piwo jopejskie produkowały liczne browary mi.in.: Alte Danziger Brauerei E. Rodenacker przy Hundegasse (obecnie ul. Ogarna), Bierbrauerei Richard Fischer przy Weichselstraße (ul. Starowiślna), Danziger Aktien-Bierbrauerei przy Labesweg  (ul. Lelewela) we Wrzeszczu.

Browarnicy zawsze należeli do najzamożniejszych obywateli miast. Słynnym browarnikiem był uznany astronom Jan Heweliusz (1611-1687), do którego należały dobrze prosperujące browary znajdujące się przy Pfefferstadt (ul. Korzenna) oraz Jopengasse (ul. Piwna). W dawnym Gdańsku istniało specjalne „Mikołajowe” piwo zwane Nicolausbier będące prawdziwym crème de la crème wśród bursztynowych napojów. Nie był to produkt masowy, owy trunek warzony był raz w roku, na 6 do 8 tygodni przed dniem Świętego Mikołaja (6 grudnia) pod nadzorem starszego cechu. Dnia 6 grudnia 1733 r. przebywający w Gdańsku król Polski, (teść króla Francji i Nawarry, Ludwika XV) – Stanisław Bogusław Leszczyński (1677 – 1766) otrzymał od notabli miasta dużą porcję tegoż trunku w specjalnej, zdobionej beczułce.

Ten szacowny trunek z „białym kołnierzykiem” był wlewany do wykwintnych naczyń. Znane są gdańskie srebrne kufle z misternie wykonanymi zdobieniami. Dość powszechne były ceramiczne kufle wszelakiej wielkości. Te (nie boje się użyć tego określenia) dzieła sztuki użytkowej z cynowymi pokrywkami opatrzone były pięknymi scenkami rodzajowymi o różnej tematyce. Częstymi motywami były sceny biblijne, mitologiczne. Żołnierze odchodzący do rezerwy posiadali kufle z indywidualizowanymi zdobieniami nawiązującymi do charakteru ich formacji. Znane są kufle z różnymi sentencjami oraz teksami piosenek jak np. przedstawiony na foto powyżej stary, gdański kufel z charakterystyczną, wiekową krakelurą (fr. craquelure) i zdobnym motywem z niegdyś popularnej pieśni pt. „Jetzt gang i ans Brünnele”.

Tego rodzaju kufle miały swoją wagę i zdarzało się iż przy suto zakrapianych biesiadach były używane jako „ostateczny argument” w burzliwej debacie. Podobnym kuflem oberwał po głowie w piwiarni Sterneckerbräu w Monachium jeden z przyszłych przywódców nazistowskiej III Rzeszy, Rudolf Walter Richard Heß (1894-1987).

W XIX wieku nastąpił renesans piwa w Gdańsku powstają liczne browary jak np.: Germania Brauerei F. Lemon (przy Hundegasse 46), Heinrich Glaubitz brauerei, (przy Rittergasse 7), Brauerej Paul Fischer (przy Hundegasse 8/9), H. A. Fischer Brauerei (Altschottland), Bierbrauerej Richard Fischer (przy Weichselstr.), Walter Kammerer Brauerei, (przy Stadtgebiet 12), F. Kilp Brauerei, (przy Topfergasse 5), Brauerei L.O. Kammerer, (przy Pfefferstadt), H.W. Mayer Brauerei, (również przy Pfefferstadt), Danziger Malzbier-Brauerei Behrendt (Orunia, przy Haustr.), Brauerei Waas, (przy Poggenpfuhl), Brauerei j. Gamm, (przy St. Albrecht), Danziger Vereinsbrauerei H. Barczewski, (we Wrzeszczu), Jopenbierbrauerei, (przy Halbengasse), Brauerei J. von Puttkamer, (przy Pfefferstadt), Alte Danziger Schlossbrauerei, (przy Ritttergasse).

Jednakże w Gdańsku tak naprawdę liczyły się w branży dwa browary. Pierwszym z nich Bierbrauerei Richard Fischer w Nowym Porcie, który znajdował się przy obecnej ul. Starowiślnej (wcześniej Weichselstr). Ów browar powstał na kanwie wcześniejszego przedsiębiorstwa piwnego należącego do rodziny Broschke. Sztandarowymi produktami niniejszego browaru były piwa o nazwach: „Caramel Vollbier”, „HansaEdel-Pils, „Hansa-Pils” oraz słynne „Patrizier Bräu”. Piwa Fischera cieszyły się sporą popularnością w krajach skandynawskich, krajach Beneluksu oraz w Anglii.  W czasach największej prosperity browar w Nowym Porcie produkował około 50 tysięcy hektolitrów piwa w skali roku. Przedsiębiorstwo Bierbrauerei Richard Fischer dysponowało własnym samochodem ciężarowym, kilkoma zaprzęgami konnymi oraz łodzią motorową dzięki której można było przewieść piwo na statki zakotwiczone na redzie portu. Browar przestał istnieć w 1945 r.
browar przy Starowiślnej

Drugim, i największym gdańskim przedsiębiorstwem piwnym był Danziger Aktien Bierbrauerei (DAB – Gdański Browar Akcyjny), działającym w latach 1871-1945 na terenie majątku Kuźniczki (Kleinhammer).  Ta „Mekka” historii gdańskiego browarnictwa posiadała własną słodownię, przestronne piwnice, leżakownie, fermentownie, stajnię, suszarnię, lodownię, kotłownię spichlerz, dobrze wyposażoną warzelnię, wytwórnie beczek z myjnią oraz bocznicę linii kolejowej a nawet hangar lotniczy. Produktem flagowym było piwo „Artus Pils”, „Artus Gold”, „Caramel” oraz „Putziger”.

A tak Günter Grass pisał o browarze DAB w utworze pt. „Psie lata„.

Kompleks [budynków Danziger-Aktien-Bierbrauerei] wznosił się niczym zamek za murem z ciemnej wypalanej cegły. (…) wysokie jak w kościele okna maszynowni były obramowane błyszczącym klinkierem. Przysadzisty komin mimo wszystko górował nad całym Wrzeszczem, widoczny ze wszystkich stron. Mógłbym przysiąc, że komin browarny był zwieńczony skomplikowanym hełmem rycerskim. Regulowany przez wiatr, wypuszczał on czarny, skręcony dym i musiał być czyszczony dwa razy do roku. Kiedy zmrużę oczy, sponad najeżonego szkłem muru spogląda na mnie nowy, jaśniejący ceglasto budynek zarządu. Dwukonne wozy na gumowych kołach regularnie, jak mniemam, opuszczają podwórze browaru. Tłuste, krótkoogoniaste konie belgijskie. W skórzanych fartuchach, w skórzanych czapkach, z nieporuszonymi fioletowymi twarzami: rozwoziciel piwa i jego pomocnik. Bat w uchwycie. Książka dostaw i sakiewka pod fartuchem. Prymka z ruchu. Uprząż nabijana metalowymi ćwiekami. Podskakiwanie i pobrzękiwanie skrzynek piwa, kiedy przednie i tylne koła potykają się o żelazny próg bramy wjazdowej. Żelazne litery biegnące łukiem nad bramą: D.A.B. Mokre dźwięki: myjnia butelek. O wpół do pierwszej gwiżdże syrena. O pierwszej gwizd powtarza się. Ksylofonowe wejścia myjni butelek: partytura zaginęła, ale zapach pozostał.
Kiedy wschodni wiatr obracał hełmem na browarnym kominie i pędził czarny dym ponad kasztanami, ponad Stawem Browarnym, lodownią i Indiańską Wioską w stronę lotniska, niósł się kwaśny zapach wystanych, przefermentowanych drożdży z miedzianych kotłów: po mocnym jasnym słodowym jęczmiennym marcowym krynicznym. Do tego ścieki. Mimo ciągłych zapewnień, że spływają gdzie indziej, wody ściekowe z Aktien-Bierbrauerei mieszały się z wodami stawu, który od tego kwaśniał i śmierdział.

Dnia 15 kwietnia 1945 r. przedsiębiorstwo przejął Skarb Państwa. Od tej pory oficjalna nazwa zakładu brzmiała: Zjednoczone Państwowe Browary nr 1 w Gdańsku. Pierwszym powojennym, wrzeszczańskim piwem był „Imperator” a zaraz po nim pojawiły się piwa typu: Jasne Pełne, Słodowe, Krzepkie, Gdańskie, Specjalne i Porter. W 1977 r. sławny browar osiągnął możliwość produkcyjną sięgającą 498 tys. hl rocznie.

Produkcja piwa w Gdańskim browarze została zakończona dnia 28 lutego 2001 roku. Obecnie w Gdańsku można nabyć piwo z logiem DAB…ale oznaczające browar Dortmunder Actien-Brauerei, natomiast piwo jopejskie produkuje obecnie kilka browarów w Niemczech i w Holandii.

Przyszła pora na destylaty…

Goldwasser
goldwasserMennonici (będący de facto abstynentami) chlubnie zapisali się na kartach historii Gdańskich producentów wysokoprocentowych trunków. Mennonici to odłam protestantyzmu powstałego w Holandii w 1539 roku. Podstawą wiary mennonitów jest Pismo Święte (uznawane za nieomylne), a ich główne zasady wiary zostały przedstawione w dokumencie o nazwie „Fondamentboek” autorstwa reformatora religijnego Menno Simmonsa z Fryzji (1496-1561). Dnia 18 lipca 1598 roku mennonita Ambrosius (Ambroży) Vermöllen z Lier (miasto znajdujące się w dzisiejszej Belgii znane z piwa „Caves” oraz „St. Gummarus”) uzyskał gdańskie obywatelstwo. Data ta uznawana jest za początek historii słynnej wytworni likierów znajdującej się w Gdańsku na dzisiejszej ul. Szerokiej 51/52 (dawniej Breitgasse).

W „Domu pod Łososiem” (łosoś był symbolem szczęścia i dobrobytu) sprzedawano znakomite trunki (ponad 200 gatunków) takie jak np.: wiśniówkę karambuli, kordiał, pomarańczówkę, elektorówkę oraz najsłynniejszą „złotą wódkę” (Goldwasser) o 40% zawartości alkoholu z charakterystycznymi płatkami 22/23 karatowego złota skomponowaną z ponad 20 starannie wyselekcjonowanych ziół, przypraw i korzeni. W skład tego wyjątkowego trunku wchodziły m.in. rozmaryn, jałowiec goździki, cynamon, lawenda, anyż, kardamon, kurkuma, kolendra, jałowiec, macierzankę w wiele innych. Łącznie w skład około 8 litrów wódki przypadało około 22 kg składników.

Ów trunek był popularny na dworach władców całej Europy. Goldwassera pito zazwyczaj w specjalnych, niewielkich kieliszkach do likieru (o pojemności 45g) na prostej nóżce (jak mawiał Sokrates: „Umiar zdobi”). Ta ziołowa wódka uznawana była również za medykament, jednak nie zawsze spożywana w umiarkowanych ilościach. Charles Ogier (1595-1654), sekretarz poselstwa francuskiego przebywając w Gdańsku w związku z pertraktacjami mającymi na celu doprowadzenie do pokoju między Szwecją a Polską odnotował, iż zdarzyło mu się być częstowanym Goldwasserem „…cztery albo pięć razy w ciągu pół godziny, jakbym był chory”.

Szczególnie upodobała sobie „złotą wódkę” słynna szczecinianka, caryca Rosji Katarzyna II Aleksiejewna Wielka (1729-1796). Znany jest historyczny dokument w postaci petycji z 1745 r. skierowany do gabinetu carskiego w Petersburgu, w której producenci oryginalnego, Gdańskiego Goldwassera skarżą się na rosyjskich „podrabiaczy” firmowego trunku. Adam Bernard Mickiewicz (1798-1855) w epopei narodowej „Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem” tak oto pisał o Goldwasserze:

Wódka to gdańska, napój miły dla Polaka; „Niech żyje! krzyknął
Sędzia, w górę wznosząc flaszę, Miasto Gdańsk, niegdyś nasze, będzie
znowu nasze!” I lał srebrzysty likwor w kolej, aż na końcu Zaczęło
złoto kapać i błyskać na słońcu.

W balladzie Mickiewicza pt. „Pani Twardowska” również jest mowa o słynnej wódce którą raczy się Pan Twardowski:

Cmoknął: cmok! i gdańskiej wódki
Wytoczył ze łba pół beczki.
Wtem, gdy wódkę pił z kielicha,
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: — „Co u licha?
Po coś tu, kumie, zawitał?”
Diablik to był w wódce na dnie:
Istny Niemiec, sztuczka kusa.

Znana jest w Gdańsku legenda dotycząca złotej wody. Otóż gdańszczanie powodowani starym przesądem sporadycznie wrzucali do misy fontanny Neptuna na Długim Targu złote dukaty. Zebrało się tego trochę aż pewnej nocy starożytny bóg mórz wymieszał trójzębem wodę wypełnioną złotem i tak powstała 'złota woda’ – Goldwasser. Goldenwassera przewożono w specjalnych futerałach, które w Gdańsku wytwarzali wyspecjalizowani rzemieślnicy. W XVIII wieku upowszechniła się forma charakterystycznej, kanciastej butelki do Goldwassera. Formy butelek były oczywiście ręcznie dmuchane (tzw. rwane szkło), przez co każda butelka była nieco inna od pozostałych.

goldwasser

Od XIX wieku butelki produkowano już w przemysłowy sposób. Warto wspomnieć i iż wytwórnia produkująca słynnego Dubelt Goldwassera (w ciemnobrązowej butelce) produkowała również wytrawnego Dubelt Pommeranzena (w jasnozielonej butelce) oraz aromatycznego Kurfürstlicher Magen (w ciemnozielonej butelce). Każda z charakterystycznych, kanciastych butelek opatrzona była szklaną przecięciom w postaci masońskiego heksagramu z wpisanymi literami I.W.L będącymi inicjałami Izaaka Wed-Linga który od 1704 roku był właścicielem rzeczonego przedsiębiorstwa. W późniejszym czasie Wed-Ling założył spółkę o nazwie Isaac Wed-Ling Wwe und Eydam Dirk Hekker. Na butelkach umieszczano również symbol Łososia z podpisem „Der lachs”.

Ze słynną, gdańską wódką nie rozstawał się znany malarz, batalista, współautor „Bitwy pod Racławicami” Wojciech Kossak (1856-1942). Wspominała o Goldwasserze w Mendlu Gdańskim Maria Konopnicka (1842-1910) wspomniał również noblista Władysław Reymont (1867-1925) w Chłopach.

Obecnie Goldwassera produkuje wiele firm zarówno w kraju jak i za granicą. Wyroby te różnią się dyskretnie, zarówno pod względem smaku, formy (butelki) jak i ilości złotych płatków. Trudno jest mi określić który obecnie produkowany likier jest najbardziej zbliżony pod względem smaku do oryginału ponieważ przedwojennego Goldwassera nie miałem (jeszcze) okazji skosztować.

Machandel

machandel-szklaChodź trunek ten nie był produkowany w Gdańsku, to mimo wszystko uważany jest za jeden z najsłynniejszych gdańskich alkoholi. Przed II WŚ zwany był jako „Das Danziger Nationalgetrank” czyli „Gdański Napój Narodowy”, po 1939 roku określany był mianem „Das Danziger Spezialgetrank”„Specjalnym Gdańskim Napojem”.

Ten słynny napitek wytwarzany był w miasteczku Tiegenhof (dzisiejszy Nowy Dwór Gdański) przez mennonitę Petera Stobbe (1751-1823) pochodzącego z Niderlandów a następnie przez spadkobierców jego rodziny. Dnia 3 maja 1776 r. przedsiębiorczy Stobbe rozpoczął produkcję tego legendarnego alkoholu należącego do grona „jałowcówek” (słowo Machandel pochodzi z języka staropruskiego określającego niebieskie jagody jałowca). Wytwórnia mieściła się nieopodal rzeki Tugi (przy obecnej ulicy 3 maja).

Niniejsza jałowcówka odznaczała się wysoką jakością uzyskiwaną dzięki procesowi wielokrotnej destylacji. Oznaczenie „00” świadczyło o ilości lat trunku. Oznaczenia informujące o znacznie dłuższym leżakowaniu typu: „10-15” były relatywnie droższe. Należy pamiętać iż istniało wiele odmian Machandla. Rodzaje tej słynnej jałowcówki zależały w główniej mierze od długości leżakowania (wpływało to oczywiście na końcową cenę produktu). Istniał „Stołowy Machandel” – „Tafelmachandel”, „Jubileuszowy” oraz najwykwintniejszy i najdroższy „Najstarszy rocznik”. Gdańszczanie pytani dlaczego piją Machandla, mieli w zwyczaju odpowiadać:

W zimie na rozgrzewkę, latem na pragnienie a miedzy czasie bo… jestem Gdańszczaninem.

Machandel słynął z tego, że można go było pić na ciepło.

Ten wyjątkowy alkohol rozlewany był do specjalnych butelek w kształcie beczki ze poprzecznymi żłobieniami imitującymi drewniane obręcze. Podobny kształt przyjmowały grube kieliszki do picia Machandla z charakterystycznymi poprzecznymi karbowaniami i tłoczonym napisem Machandel – Stobbe, Tiegenhof’. Kształt tych wyjątkowych naczyń był opatentowany (w 1898 r. – jako pierwszy w branży). W powszechnym użyciu były również wszelakie kieliszki o pojemności 50 g na prostej nóżce. Butelki do Machandla (o pojemności 0,25l, 0,5l, 0,7 l oraz 1l) opatrzone były etykietą, znakiem firmowym (tzw. Schutzmarke) w kształcie równoramiennego krzyża tzw. Stobbe Kreuz (w różnej kolorystyce – uzależnionej od rodzaju trunku).

W Gdańsku istniały punkty sprzedaży Machandla przy Hundegasse (obecna ul. Ogarna), a następnie przy Fleischergasse (obecna ul. Rzeźnicka). Swego czasu również w Elblągu znajdowała się mała probiernia Machandla. Miejsce to elblążanie znali pod nazwą Stobbes Eck (Róg Stobbego), nieistniejący obecnie budynek znajdował się na dzisiejszej ul. Królewieckiej. Produkcją Machandla w Elblągu zajmował się również mennonita Aaron Wiebe, który sprzedawał sławny trunek pod swoim nazwiskiem jako „Machandel A. Wiebe, Elbing” przez co procesował się z rodziną Stobbe o prawa do produktu. Spór w którym arbitrował sam cesarz niemiecki został rozstrzygnięty na korzyść rodziny Stobbe.

rybacy-machandel

Machandel poważany był wśród różnych warstw społecznych. Pili go od prawa do lewa rolnicy, artyści, urzędnicy, mieszczanie, arystokraci, itd. Ta słynna jałowcówka cieszyła się szczególnym uznaniem wśród ludzi morza. Pili go kaszubscy rybacy, szeregowi marynarze, oficerowie, kapitanowie i armatorzy statków. Prawdopodobnie to ta warstwa społeczna wprowadziła do ceremoniału picia Machandla motyw ze 'złamaną wykałaczką’ o czym zaraz ;)

Gustav Nord

Powszechnie znane są różne ceremoniały picia tego legendarnego, Gdańskiego trunku. Na Żuławach pito Machandla z wielkim rozmachem. Trunek nalewany był do dużego kufla z dodatkiem cukru. Kufel krążył wśród biesiadników, którzy stopniowo opróżniali jego zawartość. Trzeba było 'pić z głową’ ponieważ przegrywał ten, który wypijał przedostatni łyk. Przegrany stawiał następną kolejkę.

W Gdańsku, ceremoniał picia była bardziej wysublimowany. Znany jest szyld reklamowy na którym aktor Teatru Miejskiego, Gustav Nord przybrany w postać gdańskiego bówki (z charakterystyczną szyprówką na głowie) instruuje w jaki sposób należy pić Machandla. Niezbędny jest kieliszek, Machandel, wędzona śliwka z pestką oraz wykałaczka. W pierwszej kolejności wlewano trunek do kieliszka (na dwa palce), następnie należało suszoną śliwkę nadziać na wykałaczkę (lewą ręką) i zanurzyć w wypełnionym kieliszku. Następnie wyciągano śliwkę wraz z wykałaczką i (lewą ręką) wkładano sobie owoc do ust. Śliwkę należało przegryźć a pestkę wsunąć pod prawy policzek. Następnie prawą ręką wypijano zawartość kieliszka a miąższ śliwki połykano. Pestkę wypluwano (zazwyczaj do kieliszka) natomiast wykałaczkę należało przełamać i także umieścić w kieliszku (upamiętniając tym samym poległych marynarzy i połamane maszty statków na morzu). Kto nie zachował odpowiedniej kolejności ten stawiał kolejkę wszystkim biesiadującym. Znając przemyślność dawnych gdańszczan zapewne doskonale pamiętano o zachowaniu ceremoniału a kolejkę zazwyczaj stawiali niedoświadczeni turyści i przyjezdni.

poguttke-machandel
Machandel był lubionym napojem Fritza Jaenickego (1885-1945) autora słynnych felietonów pt. „Rentier und Mauerpoliers a. D. Franz Poguttke” („emeryt Poguttke”) pisanych gwarą gdańską (lokalną odmianę plattdeutscha) w której autor poprzez przygody rubasznego emeryta, gawędziarza i rentiera Franza Poguttke opisywał na łamach gazety Danziger Neueste Nachrichten (Najnowsze Gdańskie Wiadomości) bieżące wydarzenia dotyczące Gdańska. Fritz Jaenicke (F.J.) był również autorem rysunków do swych felietonów. O słynnej jałowcówce wspominał również noblista Günter Grass (1927-2015) w „Blaszanym Bębenku”. Rok 1945 przyniósł kres żuławskiej wódce. Pozostałości magazynowe wytwórni w Tiegenhof  bezdusznie i do cna wyżłopali rozochoceni, radzieccy żołnierze.

W latach 60-tych XX wieku w miejscu w którym produkowano Machandla działała rozlewnia piwa. W 2010 roku w spichlerzu fabryki otwarto restaurację o nazwie „Starówka”.  W 1951 roku wznowiono produkcję Machandla w Niemczech (produkuje go m.in. firma z Oldenburga). Gdzieś na cmentarzu menonickim w Orłowie (dawniej Orloff) k. Nowego Dworu Gdańskiego, w miejscu zwanym Orłowskie Pole (dawniej Orlofferfelde) spoczywa słynny producent jałowcówki Peter Stobbe.

Inne…
Innym ciekawym, gdańskim produktem alkoholowym był likier o nazwie „Danziger Bowke”, który rozlewany był do specjalnych ceramicznych butelek w kształcie Gdańskiego Bówki. Produkt ten był wytwarzany przez firmę Julius von Götzen, mieszczącą się przy Hundegasse (dzisiejsza ul. Ogarna). Znane są również butelki likieru  nawiązujące swym kształtem do butelek Goldwassera (ciemnobrązowa, kanciasta). Firma miała również w swym asortymencie wysokoprocentowy napój o nazwie Allasch No. 4712. W późniejszym okresie siedziba firmy została przeniesiona do Wrzeszcza.

goetzen

Warto również wspomnieć o słynnej wytwórni likierów działającej w Gdańsku od 1866 r. Chodzi o firmę Gustava Springera, której znakiem rozpoznawczym firmy był symbol skoczka szachowego (Springer to po niem. 'skoczek’). Alkohole produkowane przez tę firmę cieszyły się zasłużonym uznaniem w całej Europie. W 1880 r. rzeczona firma została wykupiona przez dwóch przedsiębiorców Rudolfa Patschkego i Franza Schimanskiego i działała pod nazwą 'Gustav Springer Nachf’ (niem. Nachfolger oznacza następcę, sukcesora). Wytwórnia firmy mieściła się ul Kowalskiej (dawniej Schmiedegasse) natomiast główne punkty sprzedaży i degustacji tych uznanych trunków znajdowały się m.in. na Targu Drzewnym (Holzmarkt), Targu Rybnym (Fischmarkt) i ul. Stągiewnej (Milchkannengasse). W ofercie firmy znajdowały się wysokoprocentowe alkohole o przeróżnych smakach takie jak „Danziger Domherr” czy „Prophet” a także perfumy wytwarzane na bazie alkoholu.

gustav-springerWino zasadniczo i na dobre wtargnęło i rozgościło się w Gdańsku w XVII wieku.

Przybywające statki wypełnione były winami: portugalskimi, hiszpańskimi, włoskimi, francuskimi i niemieckimi. Szczególna obfitość gatunków win pojawiała się (ze zrozumiałych względów) w okresie Jarmarku św. Dominika. W przedwojennym Gdańsku cieszyło się sporym powodzeniem białe, półwytrawne wino o nazwie Barsac.

Kultura wytwarzania różnego rodzaju alkoholów ma w Gdańsku głęboko zakorzenioną tradycję. Niczym Fenix z popiołów odradzają się historyczne receptury, sposoby wytwarzania oraz miejsca w którym produkowane są napoje alkoholowe. Gród nad Motławą ma w tym aspekcie naprawdę wiele do zaproponowania. Należy życzyć sobie aby rozwijająca się kultura wytwarzania historycznych trunków zawsze szła w parze z kulturą ich spożywania ;)

golden-liqueur

P.S. Na koniec ciekawostka (pamiątka rodzinna) butelka 'Bols Gold Liqueur’ z lat 70-tych XX wieku z oryginalną zawartością. W myśl informacji zawartej na etykiecie jest to holenderski produkt sporządzony według starej gdańskiej receptury. Szlachetny trunek czeka na swą okazję.

Jacek Szymański

3 thoughts on “Gdańskie procenty

  • Nastepna dziedzina gdzie wszystko w oryginalnej formie po niemiecku… Ciekawe ze Polska , majac to miasto setki lat i uwazajac bezspornie za swoje, nie odcisnela swojego pietna nawet w tak popularnej i powszechnej dziedzinie jak trunki pitne… A powstajace w czasach polskich w miescie specjaly mialy nazwy i opisy niemieckie, a ich tworcy niepolskie imiona nazwiska

    Odpowiedz
  • I nasze kochane władze miejskie zaorały browar na Kużniczkach.Stoi tam dziś paskudne centrum handlowe którego nikt nie odwiedza.Dziękujemy panu panie prezydencie.Św.Pawle patronie deweloperów.

    Odpowiedz
    • na miejscu niedziałającego od 2001 browaru jest osiedle mieszkaniowe. i dobrze. ludzie muszą gdzieś mieszkać

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.