70 letnia mieszkanka domu przy ulicy Sierocej 6 została wykwaterowana z mieszkania i pozostawiona na łasce urzędników gdańskiego magistratu.

Sprawa dotyczy mieszkanki budynku, który został przeznaczony na miejską placówkę kulturalną – Dom Daniela Chodowieckiego i Güntera Grassa. Zabytkowy budynek dawnego Domu Dobroczynności i Sierot na gdańskim Osieku zamieszkany był przez około 40 rodzin. Z chwilą adaptacji na miejską placówkę kulturalną wszystkie rodziny zostały wykwaterowane do innych mieszkań.
Jednak w wypadku pani Marii „system” nie zadziałał prawidłowo. Magistrat zaproponował pani Marii mieszkanie w innej części Gdańska na drugim piętrze. Nie mogła niestety z niego skorzystać, bo, jak tłumaczy, jest inwalidką I grupy, z powodu niesprawnej nogi po wypadku samochodowym. Oczekując na kolejną propozycję mieszkaniową, przez półtora roku mieszkała w placówce przeznaczonej dla osób nie mających dachu nad głową. Kolejna oferta mieszkaniowa była do zaakceptowania przez panią Marię, jednak z powodu błędu hydraulika mieszkanie przy ulicy Królikarnia zostało zalanie i zawilgocone. Efektem tego jest grzyb i pleśń na ścianie i podłodze.

Wówczas zastępca prezydenta Gdańska Piotr Grzelak obiecał mi na piśmie, że mieszkanie będzie wyremontowane do końca października 2018 r. – „Będzie miała pani z tego mieszkania bombonierkę” – mówił. Tak się nie stało. „Dziś nie mam ani cukierka, ani papierka. Psa się tak nie traktuje jak ludzi. Ostatnio dostałam telefonicznie propozycję, aby znowu na jakiś czas trafić do „bidula” – na czas znalezienia nowego mieszkania” – mówiła pani Maria.
Na piątkowej konferencji zwołanej przez mecenasa Kacpra Płażyńskiego, pani Maria Wucka opowiedziała o swoim nieprawdopodobnym problemie. Poniżej cały zapis bez skrótów.
Zdaniem mecenasa sprawa pani Marii Wuckiej nie jest w Gdańsku odosobniona.
“To jest konkretna tragedia. Takich osób jak pani Maria zgłasza się do mnie i innych radnych naprawdę wiele. I to nie jest tak, że ci ludzie wymyślają sobie jakieś problemy. Oni pozostawieni zostali sami sobie i im należy się pomoc, bo zostali skrzywdzeni przez władze Gdańska” – ocenił mecenas Kacper Płażyński.
Przeczytaj też:
Bagnet na broń
Władysław Broniewski
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz – Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom,
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską –
kula w łeb!
Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz – to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
Wielki to dramat byc pozbawionym gniazda.Nawet bocianom dobrzy ludzie pomagaja.
Mnie ,przy okazji Panskiego tekstu poruszylo cos innego. Günter Grass Niemiec z karabinem i trzeciorzedny artysta Daniel Chodowiecki maja miec swoj dom kultury? Znam tworczosc obu ,Grassa czytalem z niesmiala przyjemnoscia ,Chodowieckigo mimo jego wzmianek o ojcu nie lubie .
Ile kasy biora ci wciskacze”szwabskich cegielek w Gdansk.Pozdrawiam.
p.s.Torby z herbem nie kupie bo kojarzy mi sie z ta Dulkiewicz.Zmiencie tlo. Sorki
to nie pierwsza i nie ostatnia ofiara adamowicza, morderca ma krew na rekach, tak jak kościół otwierając mu kryptę do piekła w bazylice