„Pielgrzymka, w której uczestniczyło około 1500 osób, miała przebieg imponujący” – o początkach tradycji polskich pielgrzymek na wzgórze Świętego Wojciecha w Gdańsku.
Polscy wierni diecezji gdańskiej pielgrzymowali do podmiejskiej dzielnicy Święty Wojciech od połowy lat 30. XX wieku. Na tamtejszym wzgórzu w 997 r. patron Polski, od którego miejsce to wzięło swą późniejszą nazwę, odprawił uroczystą Mszę Świętą nim udał się do pogańskich Prusów. Później wybudowano w tym rejonie kościół, a samo wzgórze stało się miejscem destynacji wiernych. Zapoczątkowany przez ks. Franciszka Rogaczewskiego zwyczaj polskich pielgrzymek na wzgórze Św. Wojciecha kultywowano aż do wybuchu II wojny światowej.
Staraniem polskich katolików z Gdańska, 10 czerwca 1934 r. odbyła się pierwsza polska pielgrzymka do Świętego Wojciecha. Pątnicy zgromadzili się na placu Gimnazjum Polskiego, skąd po krótkim nabożeństwie odprawionym przez ks. Franciszka Rogaczewskiego wyruszyła uroczysta procesja do okolicznego cmentarza na Starych Szkotach. Tam pomodlono się nad grobem zmarłego przed czterema laty ks. Leona Miszewskiego – wybitnego działacza polskiego w Gdańsku. Następnie pielgrzymi udali się wzdłuż kanału Raduni do Świętego Wojciecha, gdzie przywitał ich miejscowy ks. proboszcz. Centralne obchody odprawiono na tamtejszym wzgórzu, gdzie modlił się m.in. biskup gdański Edward O’Rourke. Nad pomyślnym przebiegiem polskiej pielgrzymki czuwał oddział gdańskiej policji. Uczestniczyło w niej ok. 2000 wiernych.
W połowie czerwca 1935 r. odbyła się druga gdańska pielgrzymka Polaków na wzgórze Świętego Wojciecha. Program był pieczołowicie zaplanowany. Przewidziano dojazdy koleją lub tramwajami do Śródmieścia Gdańska dla Polaków z Oliwy, Nowego Portu, Wrzeszcza czy Sopotu. Wymarsz zaplanowano 16 czerwca na godz. 14:00 spod kościoła Chrystusa Króla, przy czym nie zapomniano o starszych lub mniej aktywnych fizycznie chętnych do wzięcia w udziału w pielgrzymce, których poinformowano o godzinach odjazdu pociągów odjeżdżających do stacji w Świętym Wojciechu. Zachęcano do licznego przybycia wszystkich Polaków-katolików wraz z dziećmi powyżej 12 roku życia.
O godz. 14 pielgrzymka wyruszyła w stronę Św. Wojciecha wyśpiewując pieśń „Kto się w opiekę”. Gdańsk był wówczas miastem niemal całkowicie niemieckojęzycznym, Polacy stanowili wedle różnych szacunków ok. 10 % jego mieszkańców. Z całą pewnością wydarzenie to wywołało poruszenie wśród miejscowych Niemców. W pochodzie niesiono 12 sztandarów, procesję formowali duchowni jak i świeccy wierni w łącznej liczbie 1500 osób. Pielgrzymów po przybyciu do Św. Wojciecha powitał miejscowy proboszcz. Przemówienie na tamtejszym wzgórzu wygłosił znajdujący się wśród pątników gdański biskup Edward O’Rourke, udzielając uroczystego błogosławieństwa.
Trzecia z kolei pielgrzymka odbyła się 24 maja 1935 r. i była ponownie dziełem ks. Franciszka Rogaczewskiego. Pieszo maszerowało ok. 1500 polskich wiernych, a w Świętym Wojciechu zebrało się w sumie 2000 osób. Na czele procesji stał ks. Alfons Muzalewski. Towarzyszył mu krzyż, 8 ministrantów, 15 sióstr dominikanek i liczni pielgrzymi wraz z proporcami i chorągwiami. Na wzgórzu Św. Wojciecha odprawiono uroczyste nieszpory, odśpiewano „Te Deum”, „Bogurodzicę” oraz „Boże Coś Polskę”. Po zakończonym nabożeństwie wierni posilili się na okolicznej polanie. Po powrocie do kościoła Chrystusa Króla odprawiono nabożeństwo dziękczynne.
Tradycję pielgrzymek polskich wiernych diecezji gdańskiej kontynuowano aż do wybuchu wojny. „Gazeta Gdańska” zamieściła na swych łamach krótką notatkę z przygotowań do niej w roku 1939. Program niewiele różnił się od tych z poprzednich lat. Pokazuje to skalę przywiązania Polaków do swej wiary i tradycji, odwagę do manifestowania swego patriotyzmu oraz religijności, nawet w obliczu coraz bardziej wzmożonych akcji antypolskich ze strony niemieckich narodowych socjalistów.
Wojciech Grott
Tekst powstał na podstawie relacji prasowych „Gazety Gdańskiej”
Do czasów pandemii chodziłem co rok od 1999 roku, a może więcej. Szkoda że od dwóch lat można iść tylko samemu