11 lipca 1989 r., równo 30 lat temu, a raptem trzy miesiące po obradach Okrągłego Stołu, zamordowano ks. Sylwestra Zycha. Jego zwłoki znaleziono na dworcu PKS w Krynicy Morskiej. Ksiądz był bity i wstrzyknięto mu stężony roztwór alkoholu.
Ksiądz Zych był kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej, uczestnikiem ruchu opozycji antykomunistycznej PRL. Kwestionował legalność tych obrad i domagał się ujawnienia konfidentów SB i rozliczenia komunistów za popełnione przez nich zbrodnie. Przed 1989 wielokrotnie szykanowany, bity przez nieznanych sprawców, inwigilowany, przesiedział 4 lata w więzieniu, oskarżony o „próbę obalenia siłą ustroju PRL i przynależność do organizacji zbrojnej”.
Po identyfikacji zwłok wyjątkowa kanalia, Jerzy Urban, pełniący wówczas funkcję prezesa Komitetu ds. Radia i Telewizji, zlecił swojemu dziennikarzowi nakręcenie reportażu o zapitym na śmierć księdzu.
Śledztwo zostało umorzone w 1993 roku. Prawdopodobny sprawca wywodził się z SB i był milicjantem. W 1999 r. otrzymał z rąk prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Brązowy Krzyż Zasługi za szczególne zasługi w ratowaniu ludzkiego życia. Odciski jego palców znaleziono również przy zamordowanym kapelanie Armii Krajowej i WiNu, Stefanie Niedzielaku. Osoba, która towarzyszyła księdzu przed śmiercią, nigdy nie została przesłuchana. Dziś jest dolnośląskim biznesmenem w branży ochroniarskiej (dane sprzed 4 lat). Teczka ks. Zycha została zniszczona w 1989 roku. Dziennikarze, którzy próbowali sprawę rozwikłać lub opisać, spotkali się z przemocą i osobistymi represjami: Jerzemu Jachowiczowi spalono mieszkanie (w tym pożarze zginęła jego żona), Zbigniew Branach został pobity do nieprzytomności.
Jak mówi prof. Jan Żaryn: – Zabójstwo księdza miało służyć zastraszeniu „Solidarności”. Władza komunistyczna chciała udowodnić, że nadal rządzi i to ona będzie dyktować warunki, a każdy, kto jej się przeciwstawi, skończy tak, jak zamordowani księża.
Księża, bo oprócz Sylwestra Zycha w tym samym roku zamordowani zostali Stefan Niedzielak i Stanisław Suchowolec, kapelan białostockiej Solidarności. Czy ci księża doczekają się filmu Sekielskiego?
Czuję, że zbliża się mój dzień – czas spotkania z Panem, który uczynił mnie swoim kapłanem… Dziękuję wszystkim (…), a zwłaszcza tym, którzy podali mi rękę, gdy byłem w więzieniu. Do nikogo nie czuję nienawiści, dla wszystkich chcę być bratem i kapłanem. Solidarnym sercem jestem ze wszystkimi, którzy jeszcze walczą, którzy dążą do Polski wolnej i niepodległej… – fragment testamentu ks. Sylwestra Zycha.
„… a zwłaszcza tym, którzy podali mi rękę, gdy byłem w więzieniu.” – karę sześciu lat więzienia za „udział w związku zbrojnym” oraz ” próbę obalenia siłą ustroju PRL” odbywał min. w Bartoszycach, a następnie na oddziale izolacyjnym więzienia w Barczewie. To w tym więzieniu, w czasie kiedy spełniał Eucharystię, zwyrodniali klawisze dzwonili po drzwiami jego celi kluczami.
Ostatni raz widziałem się z Sylwkiem w klasztorze Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w warszawskiej Białołęce, na kilka dni przed jego wyjazdem do Braniewa.
Czy ci księża doczekają się filmu Sekielskiego? Troszeczke ,w pierwszej chwili,nie zagralo mi najlepiej we wspomnieniu, jakze tragicznym.