Jacka Karnowskiego prześladuje jakieś dyktafonowe fatum. Ponad dekadę temu, ten mały przedmiot stał się przyczynkiem do tzw. afery sopockiej, która – chociaż skończyła się dla prezydenta pozytywnymi rozstrzygnięciami sądów – to jednak wydaje się, że raz na zawsze zablokowała mu marzenia o prawdziwej polityce. A ta jak wiadomo, jest jego hobby.
Wszystkie dyktafony prezydenta- Jacek Karnowski podsłuchuje
Jak donosi Radio Gdańsk, mamy w Sopocie nowe zamieszanie z uwiecznianiem rozmów na nośnikach elektronicznych. Dziennikarze dotarli do dokumentu, w którym Jacek Karnowski miał sugerować swoim urzędnikom nagrywanie jednego z adwersarzy bez uprzedzenia go o tym fakcie. Nie wiem, na ile takie działanie jest niezgodne z prawem, ale na pewno, chwalić się nim pan prezydent raczej nie może.
Sopocka władza ma jednak bardzo skuteczną metodę radzenia sobie z takimi kryzysami wizerunkowymi. Zgodnie z zasadą „ucieczki do przodu”, serwuje się opinii publicznej tak zwane tematy zastępcze. Tym razem z bogatego wachlarza propozycji wybrano walkę z nierównościami i dyskryminacją, obwieszczając powołanie zespołu ekspertów, którego zadaniem będzie podejmowanie działań na rzecz promowania idei praw człowieka jako jednego z priorytetowych obszarów działań miasta. Cóż, każda władza potrzebuje jakiejś nadrzędnej ideologii, a im bardziej jest ona odklejona od problemów zwykłych ludzi, tym lepiej. Część Czytelników pamięta na pewno, jak ZSRR walczył o pokój na świecie, raz po raz wszczynając krwawe wojny czy rewolucje. W Sopocie będziemy teraz walczyli m.in. o spójną politykę równościową i antydyskryminacyjną. Brzmi dumnie i jestem pewien, że w założeniu tej szlachetnej inicjatywy, jest przeciwstawianie się takim działaniom, jak tajne nagrywanie rozmów między mieszkańcami a urzędnikami.
Czy potrzebujemy takiej inicjatywy i co w istocie będzie owocem działań zespołu ją wdrażającego, jest w zasadzie bez znaczenia. Chodzi bowiem o to, żeby wywołać dyskusję na poziomie emocji. Włożenie kija w światopoglądowe mrowisko, skutecznie zagłuszy pytania o sprawy, które są nierozwiązywane w naszym mieście od lat. A przy okazji, odgłosy wydawane przez ideologiczne cepy walczących ze sobą stron, przykryją cichutki szum taśmy dyktafonowej, o który nikt już pytać nie będzie. Dziel i rządź to stara zasada, której efektywność sprawdza się na przestrzeni wieków.
Żeby jednak nie być posądzonym o krytykanctwo bez pokrycia, przebrnąłem z wysiłkiem i samozaparciem przez obwieszczony dokument. I znalazłem jeden z zapisów, który rzeczywiście może wiele zmienić. A mianowicie, od teraz prezydent i jego ekipa będą działali na rzecz wzmacniania bezpieczeństwa i wzajemnego szacunku w komunikacji. Nie chodzi tu oczywiście o komunikacje miejską, wszak wszyscy ją bardzo szanujemy, jak to bywa z dobrami rzadko dostępnymi. Sprawa jest poważniejsza. Oto zapisem tym, prezydent wydaje się deklarować samodyscyplinę. No bo, czy teraz będzie mógł nazywać nauczycieli, którzy chcą skorzystać z podręcznika „HiT” – idiotami, co zdarzyło mu się kilka dni temu? Czy będzie musiał powściągnąć język na swoim oficjalnym profilu społecznościowym, gdzie zdarza mu się nazywać mieszkańców kłamcami? A może będzie musiał odciąć się od wulgarnych komentarzy ludzi ze swojego środowiska, którzy harcują po mediach społecznościowych w takt hejterskich wpisów?
Trzymam kciuki, ale doświadczenie w obserwowaniu polityków, nawet tych mniej znaczących, jest niestety jednoznaczne. Wraz z tężeniem atmosfery wokół zbliżających się wyborów, będziemy obserwowali zaostrzające się wypowiedzi. Nie będzie to łatwe, ale zawsze możemy sobie pójść na jakiś panel lub konferencję „o równości” – bo te w dokumencie również zapowiedziano.
Wojciech Wężyk, Dziennik Bałtycki
Podsłuchiwanie i podglądanie to zła maniera, ale to przecież idol Wojciecha Wężyka pan Ziobro pokazał pierwszy jak to się w środowisku politycznym czyni, dla dobra ludu. Grubymi nićmi szyty artykuł w oparciu o historię sprzed dekady- czyli 10 lat z „pozytywnym rozstrzygnięciem sądu”, ale to dla redaktora piszącego w określonym celu, nie ma żadnego znaczenia.
Co tam idol…proszę od razu napisać że Ziobro z Naczelnikiem trzymali mnie do chrztu. PS – to felieton nie artykuł, więc mogę szyć jak mi się podoba. Miłego!
Ty tak serio ? Nie jest mowa o tym kto kogo w historii, tylko o konkretnej osobie. Wylało sie teraz co odwalil, wiec normalnym jest, ze skoro juz mial podobną szopkę, to sie o niej wspomina. Cel napisania chyba jest jasny, poinformowanie.