Wszystko wskazuje na to, że ubiegłotygodniowa wygrana Lechii nad Rakowem Częstochowa nie była przypadkiem a piłkarze Piotra Stokowca przełamali się na dobre. W sobotni wieczór Biało-Zieloni odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo, pokonując na własnym boisku Górnik Zabrze 2:0 i śmiało mogą spoglądać na miejsca premiowane grą w europejskich pucharach.
Od początku meczu to Lechia dyktowała warunki gry. Z każdą kolejną minutą przewaga Lechii nad drużyną Marcina Brosza rosła.
Biało-Zieloni pokazali dużo jakości, walki i determinacji. Cała drużyna zagrała bardzo solidne spotkanie, jednak to trzech piłkarzy zasługuje na szczególne wyróżnienie.
Fenomenalny Saief, Ceesay i Biegański
Świetne zawody zagrał Kenny Saief, który właściwie od początku meczu czarował rywali swoimi efektywnymi i co najważniejsze – skutecznymi dryblingami. Właściwie Amerykanin robił z rywalami, co chciał. Szukał wolnego pola do wejścia w pole karne. Po mistrzowsku wyprowadzał piłki z własnej połowy. I o ile w poprzednich meczach można mu było zarzucić niepotrzebne holowanie piłki i robienie pustych przebiegów, to w tym meczu wykazał się niezwykłą efektywnością.
Podobnie fenomenalny mecz rozegrał Joseph Ceesay. Szwed istotnie przyczynił się do strzelenia każdej z bramek. W pierwszej – gdy zaliczył asystę drugiego stopnia, podając piłkę do Flavio asystującemu Gajosowi w 17. minucie. I przy drugiej bramce – gdy po jego strzale na bramkę Górnika piłka trafiła pod nogi Flavio, a ten ustalił wynik końcowy spotkania. Sam mógł wpisać się na listę strzelców, gdyby nie to, że spudłował na 8. metrze po podaniu Flavio.
Z pewnością można już powiedzieć, że odkryciem rundy będzie 18-latek Jan Biegański. To kolejny mecz, w którym Janek pokazał, że pomimo młodego wieku nie ma kompleksów a gra na najwyższym poziomie rozgrywek nie stanowi dla niego żadnego problemu. Bardzo dobrze wywiązywał się w formacji defensywnej, gdzie należycie asekurował linię obrony, dodatkowo pokazał, że bardzo dobrze potrafi obsłużyć kolegów z ofensywy dalekimi, mijającymi podaniami.
Wszystko wskazuje na to, że Lechia kryzys ma za sobą. Trudno spekulować, co takiego wydarzyło się w ostatnim czasie, że drużyna zaczęła grać na poziomie, który oddaje jej potencjał. Fakty jednak są takie, że jeszcze dwie kolejki temu trener Piotr Stokowiec był praktycznie na wylocie. Dzisiaj jego drużyna śmiało może patrzeć na miejsca premiowane grą w europejskich pucharach.
Po ostatnim meczu w Białymstoku, kryzys chyba jeszcze trwa i zamknął drogę do europejskich pucharów