Ale czy to do końca słuszne? Owszem, istnieją minusy depenalizacji zakazu spożywania, ale chodzi o to, by te minusy nie przesłoniły nam tych plusów. A tych jest całkiem sporo. Nic tak nie działa na doskonały humor jak możliwość wypicia kilku piw ze znajomymi pod chmurką. Nie zawsze chcemy to robić w ogródkach restauratorów, bo to zwyczajnie nudne. Siedzą tam zazwyczaj wymuskani biznesmeni i trują o swych planach inwestycyjnych, lub o swych koneksjach polityczno-gospodarczych. A poza tym drogo. I przeważnie lichy wybór. Mam płacić 10 zł za pół litra przaśnego Tyskiego? Po moim trupie!
Grillowiska, na których można wypić zimne piwko bez strachu o mandat, też byłyby strzałem w dziesiątkę. Nic tak nie wzbogaca smaku grillowanej karkóweczki jak porządne, schłodzone zimne piwko. A i takie przedsięwzięcia bardzo integrują przecież w gorące dni, a o to chodzi by utrzymywać bliskie stosunki z sąsiadami, rodziną i znajomymi. Z dala od durnej telewizji, wirtualnego zabijania na konsolach i spędzania czasu w sieci.
Naprawdę, nie ma co się obawiać, że miasto zmieni się w alkoholiczne slumsy, gdy przyzwolimy na konsumpcję bursztynowego napoju w przestrzeni publicznej. W Szwajcarii, Niemczech, Grecji, Anglii czy Danii nikogo nie dziwi widok pijących piwo pod chmurką. Nie wzrastają tam jakoś dramatycznie wskaźniki przestępczości z tego powodu, że ktoś opróżni 2-3 puszki piwa. Warto chociaż spróbować zliberalizować nieco przepisy. Może na dobry początek wyznaczyć strefy, w których legalnie można spożyć ten napój. Może chociaż w tzw. sezonie? Wyznaczyć jakieś ramy czasowe, w których można byłoby oddać się degustacji wyrobów browarniczych? Można poustawiać śmietniki, by kulturalnie pozbyć się szklanych lub aluminiowych opakowań.
Wszystko jest dla ludzi. O ile robi się to w sposób cywilizowany. Nie ma powodu uważać każdego fana napojów z pianką za awanturniczego troglodytę i zbója. Równie dobrze przecież alkoholowy łobuz może uaktywnić swoje warcholstwo tuż po wyjściu z piwnego ogródka na Długim Targu. A sam zakaz spożywania piwa w miejscach publicznych nie powoduje, że ludzie zaprzestają tego. Warto wyjść z krzaków i skończyć z tą piwną konspiracją. Więcej wolności w mieście, które z niej słynie!
Święta prawda :)
Pierwsze zdjęcie szok.
Andriu w jaki sposób się sklonowałeś ?
:) sam nie wiem :)
Spoko inicjatywa ale szczerze mówiąc jak rzuciłem okiem na pierwsze zdjęcie i zobaczyłem czarnego specjala przewróciłem oczami aż zabolało.
Propagujcie przy okazji tego przedsięwzięcia również kulturę świadomego picia piwa o dobrej jakości. Pojazd po Tyskim i zdjęcie ze specjalem to tak jakby hipokryzja. Nasz rodzimy Amber kosztami nie rujnuje a jakością znacząco ucieka, wcześniej wymienionym „trunkom”. Pozdrawiam i powodzenia!
To tylko zdjęcie ilustrujące artykuł. Zapewniam że będzie sporo o dobrym piwie.
Pozdrawiamy :)
Autor akurat za Specjalem też nie przepada :)
Jak najbardziej jestem za :) picie piwerka w plenerze nie powinno być karane, a zwłaszcza w sezonie
Polacy to w większości zwierzęta, zwłaszcza po alkoholu. Warszawa w tym roku zrobiła strefę zgodnie marzeniem autora i takie są efekty:
https://wiadomosci.wp.pl/warszawa-pierwszy-dzien-legalnego-picia-alkoholu-nad-wisla-tony-smieci-6243601237530241a
Do tego w zeszły piątek były tam spore burdy, jak „legiunia” postanowiła świętować zwycięstwo.
Co do oferty lokali w ogródkach to widac autor chyba ostatni raz odwiedzał je w 2007. Wiele się zmieniło, i teraz cięzko to Tyskacza tam znaleźć w gąszczu kraftów i innych wynalazków.
Bierzcie przykład z zachodniej stronie Wisły w Warszawie. Jak nie wprowadzicie tego pozwolenia nadal będziecie mieli do czynienia z ludźmi, którzy piją alkohol w plenerze