Zawrócił mi w głowie dukat gdański Lwa Lechistanu… Cudeńko!
Sprzedam fragment wątroby. Stan obiegowy, charakterystyczny dla tego regionu ;) Jacyś chętni? Pilna sprawa, gdyż zawrócił mi w głowie pewien dukat gdański z 1677 roku. Ot małe arcydzieło z czasów, gdy gromiliśmy Turków. Mennicze złoto wyjątkowo barwnego króla – Jana III Sobieskiego. Rzec by wręcz można, prawdziwego indywiduum! A pomyśleć, że przez wydarzenia sprzed stu lat, tej monety mogło w ogóle nie być i ja nie miałbym do czego tak teraz wzdychać z utęsknieniem…
Wybity sto lat po Oblężeniu Gdańska…
Bo tak się pięknie składa, że tytułowy dukat Lwa Lechistanu wybito w setną rocznicę Oblężenia Gdańska. Krótkiego epizodu w historii miasta, który po dziś przypominają pierwsze polskie monety oblężnicze. W tym dukaty jak ze zdjęcia powyżej. I gdyby spoglądać tylko na te dwie monety (1577 i 1677), listę nawiązań skończylibyśmy na tym, że obie są złote, gdańskie i niewątpliwie efektowne. A łączy je pewna historia…
Wydarzyła się jeszcze przed tym, gdy Batory odbił się od fortyfikacji Gdańska. W czasie bitwy pod Lubiszewem, gdy gdańskie wojsko zmiotła w pył czterokrotnie mniejsza armia królewska, której częścią był Marek Sobieski. Dziad króla Jana III, który wówczas omal nie wyzionął ducha…
Marek był urodzonym wojem. Harcownik, chłop jak dąb, który wykazywał się nie tylko wielką siłą, ale i dużą zręcznością w bojach. Pod Lubiszewem w swej zawziętości tak pędził za uciekającymi gdańszczanami, że nie zauważył urwistego brzegu Wisły i z całym impetem wpadł do wody. Nie było mu jednak pisane umierać tego dnia! Mimo pełnego rynsztunku, ran i bystrego nurtu rzeki przepłynął na drugi brzeg, ku zdumieniu widzących to towarzyszy.
Bitny i dzielny był to magnat. Zasłużywszy się w bojach w Gdańsku, Moskwie, a ponoć też na polowaniu ratując przed niedźwiedziem króla Stefana Batorego, przyczynił się do awansu społecznego rodu Sobieskich. Przekazując dobre geny urodzonemu w 1591 roku Jakubowi, ojcu przyszłego króla Polski.
Jan III Sobieski
o nietuzinkowa postać zdobiąca nasz poczet królewski. Genialny dowódca, zwycięzca bitwy pod Chocimiem, bohater Odsieczy Wiedeńskiej. Postać jednak nie bez wad, co pięknie to ujął Sergiusz Stube: „Władca kontrowersyjny i pełen sprzeczności – jak na prawdziwego Polaka przystało„. I choć pamiętamy go głównie z sukcesów militarnych, to jak pisał o nim jego osobisty lekarz: „… Nie tylko był obyty z wielkimi sprawami wojennymi, ale również biegły w naukach szkolnych… Oprócz własnego języka słowiańskiego znał łacinę, francuski, włoski, niemiecki i turecki”. Mimo popularności i uznania wśród poddanych, miał też swoich wrogów.
Część szlachty zarzucała jego żonie zdrady, mówiąc o królu, że jest groźny… bo rogaty. I tak mógłbym tu przytaczać kolejne wątki, ciekawostki na temat samego Sobieskiego, ale przed oczami mieni mi się dukat gdański i jakoś nie mogę się skupić ;). A powstał on w wyjątkowo nieciekawych gospodarczo czasach…
Dziś numizmatyczny raj, wówczas gospodarczy koszmar…
Gdyż choć elekcję Sobieskiego przyjęto z wiarą w jego wielkie możliwości, to sytuacja gospodarcza kraju delikatnie mówiąc „różowa nie była”. Polska była w kryzysie. Potop szwedzki, wyniszczające wojny, spadek zaludnienia kraju, coraz mniejsza liczba plonów, a także konkurencja w handlu nimi, niczym plagi pustoszyły nasz kraj skarbiec. A wszystkim tym nieszczęściom towarzyszył również chaos monetarny.
Po kraju krążyły miliony podwartościowych monet, które Jan III odziedziczył po Janie Kazimierzu, a do boratynek i tymfów swoje „trzy grosze” (a dokładniej miliony szelągów wołowskich) dorzuciła Suczawa. Pięknie to ujął Kałkowski w „Tysiąc lat monety polskiej„:
„Jak rozgoryczonym musiał się czuć szary obywatel Rzeczypospolitej, gdy w swoim „wacku” – tak nazywano woreczek na pieniądze – nosił prawdziwy zbiór numizmatyczny, praktycznie nie oznaczonej wartości. Jak był bezbronny w codziennych stosunkach handlowych z przekupniami i kupcami, umiejącymi rachować prędzej i lepiej od niego!”
A jednak nawet w tym morzu gówna gorszej monety, bito i ten piękny pieniądz…
Talary i dukaty
Dziś monety cholernie rzadkie i równie drogie ;) Emisje talarów z czasów Sobieskiego mają tak naprawdę charakter symboliczny (szczególnie na tle rozmachu jaki panował za dwóch pierwszych Wazów – KLIK). Kryzys dotknął mennictwo złota. Dukaty koronne są niemalże legendarne. Mennica gdańska, choć standardowo przekuwała złoto, to spadek nakładów na tle poprzedników jest tu wyraźnie widoczny.
Wystarczy spojrzeć choćby na dwa bliskie panowania: Jana II i III. Mimo podobnego czasu panowania za Wazy wybito 17 roczników dukatów gdańskich robiąc małe przerwy. Za Sobieskiego emisja wygląda na sporadyczną. Raptem 6 roczników i to w niskich nakładach. Na szczęście do dziś przetrwała część z nich…
XVII wieczny dukat gdański to małe arcydzieło
No czyż nie jest piękny? Mennicza, złota moneta, której przecież stuknęło już ponad 340 lat! I choć nie jest to ani najrzadszy dukat gdański tego króla, ani najpiękniejszy jaki widziałem, to zdołał zawrócić mi lekko w głowie…
Pierwszy raz zobaczyłem ten egzemplarz, gdy trafił do mnie do sfotografowania podczas prac nad drugą aukcją GNDM. I choć przybył w doborowym towarzystwie m.in. dukata 1688, efektownych, dużych medali jak ten zaślubinowy Władysława IV, to właśnie od niego nie mogłem długo oderwać wzroku. Nic dziwnego. Nieobiegowe złoto Rzeczpospolitej Obojga Narodów to coś cudownego, a to wybito w okresie, gdy w Gdańsku pracowali prawdziwi geniusze medalierstwa. Jak opowiadał autor „Dukaty Rzeczpospolitej„:
W XVII w rytownicy gdańscy wspięli się na wyżyny umiejętności. W dziedzinie technik medalierskich, używanych narzędzi, precyzji przedstawiania popiersi królewskich, detali herbów miast, czcionek i ozdobników, a co również istotne – polerowania i przygotowania stempla do użycia, sięgnęli absolutu. Po prostu niczego nie dawało się już zmodyfikować czy ulepszyć… Sława gdańszczan sięgnęła daleko poza granice RP. Książęta niemieccy, królowie skandynawscy, oraz liczni emitenci z zachodniej Europy zamawiali stemple monet a zwłaszcza donatyw i medali, upajając się pięknem tych małych dzieł sztuki…
Dukat gdański 1677 Lwa Lechistanu
To drugi rocznik dukatów gdańskich Jana III. Wybity w mennicy pod kierownictwem Daniela Lesse, którego inicjały D-L znajdziemy pod lwami. Dukat, który w porównaniu z emisją z roku 1676 zmienił styl (o czym zaraz opowiem). Nieobiegowy egzemplarz, z charakterystycznym, pięknym lustrem. Gdy trzyma się ją w dłoniach widać jak ono żyje, jak to lustro jest intensywne (nie omieszkamy dodać filmiku na jego temat w przyszłości). Dobrze wybity, choć z dwoma małymi niedobiciami (na prawym lwie i w okolicach daty), co zdarzało się przy tej wadze, szerokości i rozbudowanym reliefie monety.
Awers zdobi iście cesarskie popiersie króla: w zbroi, z płaszczem, z głową ozdobioną wieńcem laurowym. W otoku z tytulaturą władcy: IOAN•III D.G•REX POL•M•D•L•R•P
Rewers z prostą, owalną tarczą gdańską, z dwoma lwami po bokach, u góry ozdobiony wiankiem, u dołu kartuszem, w otoku głosił: MON•AUREA CIVITAT•GEDANENS•1677
Spoglądając na rewers nie sposób nie zauważyć, jak podobne jest jego wykonanie do stempli z lat poprzednich (spójrzcie tylko na dukata gdańskiego 1662 – klik). A jednak gdy cofniemy się raptem o rok, od razu widzimy inny styl.
Dukat gdański 1677 a 1676
Między pierwszym, a drugim rokiem ich bicia zachodzi wiele zmian w rysunku i legendzie monety. Dukat z 1676 jest znacznie subtelniejszy w wykonaniu, liternictwo jest mniejsze. Na awersie popiersie króla jest bogatsze w drobne detale, które możemy zauważyć choćby na ramieniu, na paskach zbroi. Mniejsze liternictwo pozwala na zapis pełnego imienia króla (IOANNES zamiast IOAN). Na rewersie znika lewek spod tarczy herbowej, znak przypisywany dzierżawcy mennicy gdańskiej Danielowi Lesse (który objął tę funkcję w 1656 roku po Gerhardzie Rogge). Wyraźnie inne są lwy trzymające tarczę, prawy jest też inaczej zwrócony (ku tarczy, zamiast na wprost).
To jednak styl z 1677 jest kontynuowany w kolejnych latach. W 1682 wykorzystują nawet stemple 1677, przerabiając jedynie ostatnie cyfry dat. Większe zmiany, choć na stemplu z tej samej ręki, zachodzą dopiero w 1683 roku.
Zmiana popiersia, czyli dukat gdański 1683
Na zdjęciu co prawda prezentuję rocznik 1688, jednak to wciąż ten sam typ przedstawienia władcy, co na 1683. Jan III Sobieski zamienia rzymską togę na solidną zbroję, wieniec na piękną koronę. Na piersi króla pojawia się order Ducha Świętego, którym został odznaczony w 1676 roku. Nieduże zmiany dotykają też rewersu. M.in. pojawiają się dodatkowe gałązki w miejscu liter D-L, gdyż funkcję Daniela pełnili już wówczas Christian i Dawid Schirmer.
I choć to niewątpliwie piękna moneta, w moim odczuciu bliska przedstawieniem walecznemu charakterowi króla, to jednak stanem zachowania ustępuje dukatowi 1677. Temu, który tak zawrócił mi w głowie. Tyle, że tytułowe „zawrócić w głowie” ma dwa alternatywne znaczenia. I w tym przypadku jest mu bliżej do „stworzyć złudne nadzieje” niż „rozkochać w sobie”. Bo choć dukaty okresu Rzeczpospolitej Obojga Narodów to cudowne monety, to poza wiedzą, wymagają też grubego portfela.
Marcin Żmudzin
Tekst pochodzi z bloga SpodStempla.pl, gdzie znajdą Państwo również historię dwugroszy gdańskich