„Rok 1686. Jego Królewska Mość nakazuje, by powozy, bryczki i lektyki, które nadjeżdżają od strony klasztoru Zbawiciela, wróciły tam, skąd przybyły”.
Taki napis widnieje na najstarszym znaku drogowym, który zachował się do naszych czasów. Uliczka Salvador w Lizbonie była (i jest) tak wąska, że było niemożliwością, by minęły się na niej dwa pojazdy. Jakby tego było mało, biegnie po wzgórzu i konie nie były w stanie się cofnąć.
Takich uliczek w lizbońskiej dzielnicy Alfama jest cała masa. W związku z tym portugalski król Piotr II ogłosił pierwszą w Europie ustawę o regulacji ruchu drogowego, nakazując umieścić znaki drogowe na najwęższych ulicach miasta.
Potem już poleciało… Chciałabym pokazać kilka zdjęć interesujących w tej historii regulowania ruchu drogowego.
I tak pierwszy znak STOP wprowadził stan Michigan w USA i stało się to w roku 1915. Amerykańskie Stowarzyszenie Urzędników Dróg Stanowych siedem lat później wybrało dla tego znaku kształt ośmiokątny. Był to kształt specjalny i miał ułatwić rozpoznawalność. W Polsce znak STOP pojawił się oficjalnie dopiero w 1956 r. Jak jednak ten ruch wyglądał w Detroit jeszcze w 1917 roku pokazuje poniższe zdjęcie:
Ofiarami wypadków drogowych byli przede wszystkim piesi. Dwie trzecie z ofiar to piesi, a wśród nich jedna trzecia to dzieci. Detroit było pierwszym miastem, które wprowadziło trójkolorową sygnalizację świetlną.
Poniższe zdjęcie zostało zrobione 18 października 1923 r., na skrzyżowaniu 42 ulicy i 5 Alei, i pokazuje jedną z pierwszych prób wprowadzenia sygnalizacji świetlnej w Nowym Jorku. To, co teraz wydaje się proste, wówczas takie proste nie było. W wieżyczce siedzi pan i zmienia sygnalizację ręcznie. Jednak już trzy lata później wprowadzono automatyczne sterowanie i stopniowo wyparło ono obsługiwanie manualne. Polska nie odstawała za bardzo, bo pierwsza sygnalizacja u nas pojawiła się w 1926 na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i al. Jerozolimskich. Pierwsze instalacje były gazowe (Londyn 1868, a więc dużo wcześniej), a pierwsza elektryczna pojawiła się w Cleveland w 1914. Osiem lat później skoordynowano sygnały na sąsiednich światłach (Salt Lake City).
Ale najciekawsza historia wiąże się z dniem H w Szwecji, czyli dniem przejścia z ruchu lewo- na prawostronny, co stało się w ciągu 10 minut 3 września 1967. H – Högertrafik.
Zmianie towarzyszyły różne przygotowania. I tak np. przeprowadzono kampanię uświadamiającą i drukowano logo Dagen H na różnych przedmiotach, także na kartonach po mleku i bieliźnie. Zorganizowano konkurs piosenki o ruchu prawostronnym. Żółte pasy na jezdniach przemalowano na białe, ale je zaklejono, by odsłonić w stosownym dniu. Na skrzyżowaniach czekały na uruchomienie nowe zestawy sygnalizatorów. Pojawiły się nowe znaki w liczbie 360 000, zaklejone aż do 3 września. Przebudowano przystanki autobusowe oraz zakupiono nowy tabor komunikacyjny.
Na dzień zmiany wybrano specjalnie dzień o mniejszym natężeniu ruchu, czyli niedzielę. Między godziną 1:00 a 6:00 rano na drogach całej Szwecji mogli poruszać się pojazdami tylko ci, których praca była niezbędna. W samym Sztokholmie ograniczenie było dłuższe, bo od 10:00 w sobotę do 15:00 w niedzielę. O 4:50 rano na ogłoszony sygnał w radio wszystkie samochody musiały się zatrzymać i w ciągu dziesięciu minut zmienić pas ruchu. Po tym czasie mogły poruszać się wyłącznie prawą stroną.
Ten dzień po raz pierwszy zaowocował używaniem świateł całodobowo, żeby samochód był bardziej widoczny. Nie zanotowano żadnych ofiar śmiertelnych i było mniej kolizji niż zwykle, co zapewne wiązało się ze szczególną ostrożnością, z jaką jeździli kierowcy. Patrząc na te stare fotografie mam jednak wrażenie, że więcej zamieszania wprowadzali piesi.