Ostatnio odkurzyłam moje książki kucharskie z czasów PRL, ale zanim podam Wam 500 przepisów na potrawy z ziemniaka (wierzcie mi, niektóre są boskie, ale wymagają użycia dużej ilości słoniny) to będę tu zamieszczać peerelowskie rarytasy na chleb.
Paprykarz szczeciński zna chyba każdy, kto choć raz był na biwaku czy też obozie. Ta puszka najczęściej lądowała „pod namiotem”, ale ja lubiłam paprykarz także poza biwakami. Do tej pory lubię i nie wstydzę się tego, że czasami kupuję sobie puszeczkę i zjadam ją na raz i to bez chleba. No ale, skoro teraz lubimy wszystko domowe, zdrowe i z rybą wiadomego pochodzenia to zrobiłam sobie paprykarz sama, w wersji najprostszej i bardzo smacznej. Smak jest nieco inny, nie ma tej „puszkowej” nutki.
Składniki (na taka średnią miseczkę)
- kawałek wędzonego pstrąga 200 g (może być makrela)
- średnia cebula
- passata pomidorowa (100 ml)
- dowolny ryż 50 g
- 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki
- sczypta papryki wędzonej (opcjonalnie)
- olej do smażenia
- sól i pieprz do smaku
Przygotowanie
Najpierw gotujemy na sypko ryż i zostawiamy do wystygnięcia. rybę wędzoną dokładnie obieramy z ości, wrzucamy do miski. Cebulę kroimy drobno i podsmażamy na złoty kolor. Do usmażonej cebuli dodajemy pomidorową passatą i chwilę dusimy aż sos zgęstnieje, doprawiamy słodką, ostrą i wędzoną papryką. Mieszamy i odstawiamy do wystygnięcia. Gdy wszystkie gotowane składniki wystygną, łączmy je w misce, dokładnie mieszając. Doprawimy solą i pieprzem. Paprykarz jest gotowy! Można go jeść łyżkami.
Ryby nie trzeba DOKŁADNIE oczyścić z ości. Wystarczy wyjąć te największe i kręgosłup. Resztę, bez skóry, przepuścić przez maszynkę do mięsa. Sposób sprawdzony. Polecam.
Oj tam, skoro wyjmujemy ości to można wyjąć już je wszystkie. Zajmie to mniej czasu niż szukanie, przygotowanie, mielenie, mycie i schowanie maszynki do mięsa.
Passata pomidorowa?
To może dopowiemy – po prostu przecier pomidorowy.