Dziś przedstawię Czytelnikom ciąg dalszy życiorysu Erazma Czarneckiego, mało znanego działacza polonijnego z przedwojennego Gdańska, acz wielce zasłużonego dla tutejszej Polonii.

Erazm Czarnecki – zdjęcie z publikacji T. Bolduana pt. „Syn Ziemi Gdańskiej, opowieść o Erazmie Czarneckim”

Otóż w latach 1930 r. i 1933 r. Czarnecki kandydował z powodzeniem do Volkstagu, czyli gdańskiego parlamentu. W 1930 r. startował z jednej listy wraz z Antonim Lendzionem, reprezentując Gminę Polską i Zjednoczenie Zawodowe Polskie. W czasie kampanii przedwyborczej wygłaszał mowy pełne ostrych sformułowań, a trzeba przyznać, iż miał wyjątkowy dar przemawiania. Jak pisze Tadeusz Bolduan,

„Mowy przedwyborcze Czarneckiego charakteryzowały się ogromnym ładunkiem uczuciowym i patriotycznym, język ich był prosty , sugestywny, przeznaczony dla wszystkich warstw społecznych. (…) Posiadał silny głos, dobrą dykcję, jego przemówienia odznaczały się poprawnym stylem i bogactwem słów. W zależności od okoliczności były one łagodne, albo ostre, niemal brutalne. Każde przemówienie przygotowywał dokładnie, maszynopisy gęsto kreślił, dobierał lepsze słowa, podpierał polityczne rozważania przykładami z życia, często notowanymi na marginesach upstrzonych kartek. (…) W kampanii przedwyborczej jeszcze raz uwypukliła się niezwykła prawość Erazma Czarneckiego, jego zdecydowana postawa wobec potrzeby rozwijania myśli polskiej w Gdańsku, szlachetność w intencjach i postępowaniu”.

Przedwojenny gdański dyplomata Roman Wodzicki wspominał tego działacza w następujący sposób:
„Ten młody, niepozorny , tęgawy blondyn z przedwczesną łysiną przestawał być niepozornym na mównicy.”

Czarnecki w czasie swych wystąpień przedwyborczych przypominał prawa Polaków zagwarantowane Traktatem Wersalskim oraz krytykował działalność Senatu i partii niemieckich, podawał przykłady łamania prawa, szykanowania ludności polskiej (np. zamykania polskich placówek oświatowych). Atmosfera przedwyborcza była gorąca z uwagi na narastające akty przemocy wobec Polaków ze strony bojówek SA. Jednakże Czarnecki nie przejmował się nimi, zdawał się nie obawiać inwigilacji ze strony policji ani bojówek nacjonalistycznych.

Nastroje antypolskie nasiliły się z chwilą objęcia stanowiska kierowniczego w gdańskiej partii NSDAP przez przybyłego z Berlina (na polecenie Hermanna Göringa), w październiku 1930 r. Alberta Forstera. Przyjechał z Monachium mając pełnomocnictwo samego Hitlera.  Miał on za zadanie „zaprowadzić porządek” w Gdańsku .
Ponadto tuż przed samymi wyborami do Volkstagu przybył do Gdańska Joseph Paul Goebbels (szef propagandy NSDAP. Spotkał się z ludnością niemiecką zgromadzoną na wiecu przedwyborczym w ówczesnej hali sportowej we Wrzeszczu (ob. budynek Opery Bałtyckiej w dzielnicy Aniołki). Zapoznał zebranych z ideologią partii  narodowo – socjalistycznej.  Mówca „zarysował tak wspaniałe perspektywy rozwoju Gdańska bez Polaków”. Jego przemowa podgrzała nastroje antypolskie do tego stopnia, że ” tłum Niemców omal się nie zerwał, by wybiec bić Polaków”.
Dla Czarneckiego były to dodatkowe argumenty przemawiające za dążeniem do jednoczenia się tutejszej Polonii. Przypominał on swym rodakom, iż to właśnie brak zgody w narodzie polskim doprowadził do upadku RP w XVIII w. Po wygranych wyborach Czarnecki kontynuował swą działalność krasomówczą na posiedzeniach gdańskiego parlamentu. Pierwsze jego wystąpienie miało miejsce 12 III 1931 r.
Jego niezwykle odważne przemówienia wywoływały ostry sprzeciw wśród posłów niemieckich. Przy czym, jak zauważył Wodzicki, „Czarnecki imponował Niemcom talentem polemicznym, łatwością wysławiania się i pewnością siebie.” Posługiwał się płynnie językiem niemieckim, który obowiązywał wszystkich posłów z Volkstagu; przewyższał niemieckich posłów elokwencją i poziomem intelektualnym. Po raz drugi został wybrany posłem do Volkstagu w wyborach w dniu 28 V 1933 r.

W tamtym czasie Czarnecki pisał także artykuły i publikował je w prasie gdańskiej („Gazecie Gdańskiej”, „Związkowcu”), pomorskiej i poznańskiej. Początkowo podpisywał się pod nimi, pseudonimem „Litawor” , potem najczęściej pełnym imieniem i nazwiskiem.
Wyjeżdżał do różnych polskich miast, gdzie wygłaszał odczyty. Pragnął zapoznać swoich rodaków w kraju z sytuacją gdańskiej Polonii, podawał przykłady łamania prawa na terenie WMG, szykanowania ludności polskiej. Zwracał się do Polaków z prośbą o „pomoc moralną” dla Gdańskiej Polonii. „Chciał jak największą część społeczeństwa polskiego pozyskać dla sprawy gdańskiej” stojąc na straży przekonania, iż opinia publiczna skłoni wreszcie rząd polski do podjęcia kroków w obronie tutejszych Polaków. Alarmował do rządu polskiego, który próbował uwrażliwić na narastający problem niemieckiego nazizmu. Za swoje przemówienia otrzymywał gromkie oklaski.
Występował także w studiu Polskiego Radia w Gdyni. Przemawiał też na uroczystych akademiach organizowanych w Gdańsku z różnych ważnych okazji np. jubileuszu dwunastolecia „Gminy Polskiej” i trzydziestopięciolecia Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”. Trzeba dodać, że Czarnecki miał wielki sentyment do polskich pieśni ludowych, dlatego tym bardziej pomagał w tworzeniu towarzystw śpiewaczych na terenie WMG. Chętnie uczestniczył w imprezach przez nie organizowanych; słuchał z rozrzewnieniem występów chórów. Uważał, że polskie pieśni ludowe przyczyniają się do umacniania ducha narodowego. Dlatego uznawał je za ważny element wychowania dzieci i młodzieży.

Czarnecki z racji pełnionych przez siebie funkcji utrzymywał służbowe kontakty z dyplomatami pracującymi w Komisariacie Generalnym RP. Najczęściej współpraca ta układała się poprawnie bez większych napięć.

Dawny budynek Komisariatu Generalnego RP w WMG

Przedstawiciele gdańskiej Polonii, podobnie Czarnecki, najbardziej cenili współpracę z Henrykiem Strasburgerem, który pełnił funkcję Komisarza Generalnego RP w Gdańsku w latach 1924 – 1932. Komisarz ten najlepiej ze wszystkich dyplomatów pracujących na tym stanowisku, potrafił zrozumieć problemy tutejszych Polaków i wiele uczynił dla poprawy ich trudnej sytuacji. Prowadził bardzo umiejętną politykę, dzięki czemu zręcznie łagodził spory polsko – gdańskie. Niestety nie znalazł poparcia władz RP dla swych działań; nowy minister spraw zagranicznych (mianowany w 1932 r.), Józef Beck, odwołał go z tego stanowiska, mianując Komisarzem Generalnym w Gdańsku swego poplecznika, Kazimierza Papée. Ten zaś doprowadził do rozdźwięku wśród gdańskiej Polonii, popierając działaczy skupionych wokół Zygmunta Moczyńskiego. A należy przypomnieć, że Moczyński prowadząc własną „rozbijacką politykę”  skłócił działaczy Gminy Polskiej; utworzył w 1933 r. własną odrębną organizację, mianowicie Związek Polaków.

Zygmunt Moczyński – zdjęcie z publikacji T. Bolduana

Wśród faworytów nowego Komisarza nie znalazł się ani Erazm Czarnecki, ani Polacy działający w Gminie Polskiej. Ci właśnie bardzo krytycznie oceniali decyzje nowego przedstawiciela Rządu RP. Doszło do poważnego konfliktu pomiędzy Czarneckim a Papée, co w konsekwencji zaowocowało nakazem opuszczenia terytorium WMG przez pierwszego z nich. Czarneckiego zmuszono do złożenia rezygnacji z piastowanych urzędów (w Volkstagu zastąpił go ks. Bronisław Komorowski) i służbowo przeniesiono z dniem 1 I 1935 r. do Przedstawicielstwa Kolei Polskich oraz Portów w Gdańsku i Gdyni w Pradze czeskiej (na stanowisko zastępcy kierownika).
Tadeusz Bolduan w przywoływanej przeze wielokrotnie biografii Czarneckiego pisze tak: „Kazimierz Papée (…) fałszywie informował ministra Becka o nielojalnym stosunku Czarneckiego i Lendziona do Komisariatu oraz ich opozycyjnym nastawieniu do rządu polskiego.” W innym miejscu czytamy: „Przeniesienie to było podyktowane wyłącznie względami politycznymi i miało na celu usunięcie z Gdańska płomiennego patrioty i szczerego demokraty”.

Zanim do tego doszło, Czarnecki zdążył poślubić Jadwigę (z d. Landowską), wdowę, mieszkankę Kościerzyny. Ślub odbył się w rodzinnym mieście Jadwigi, w tamtejszym kościele pw. św. Trójcy. Małżonkowie (wraz z nieletnią córką Jadwigi) zamieszkali w Gdańsku przy Am Jacobs Tor (ul. Przybramna).

Jadwiga Czarnecka – zdjęcie z publikacji T. Bolduana

Uroczyste pożegnanie zorganizowane dotychczasowemu prezesowi przez Gminę Polską odbyło się 21 XII 1934 r. Nowym prezesem tej organizacji został prężny działacz, z zawodu stolarz – Roman Ogryczak.

W Pradze Czarnecki sumiennie wykonywał swoje obowiązki; przekonywał czeskich eksporterów do tranzytu towarów przez porty w Gdańsku i Gdyni zamiast  przez porty w innych krajach. Zbierał zamówienia na transport czeskich towarów za pośrednictwem Polski. Rzeczywiście istnieją dowody na wzrost przeładunku w portach Gdyni i Gdańska w tamtym czasie.
Jednocześnie Czarnecki nawiązał kontakt z czeską Polonią skupioną w Klubie Polskim. Tradycyjnie wygłaszał odczyty; zapoznawał tamtejszych rodaków z problematyką gdańską. Zresztą cały czas śledził wydarzenia rozgrywające się w Wolnym Mieście Gdańsku, do których odnosił się w przemówieniach wygłaszanych w Domu Polskim w Gdańsku – w czasie służbowych podróży do swego ukochanego miasta. Wracał tam zawsze z radością i spieszył na spotkania z zaprzyjaźnionymi osobami.

1 XI 1938 r. przeniesiono go na kierownicze stanowisko w Przedstawicielstwie Kolei Polskich oraz Portów w Gdańsku i Gdyni w Bratysławie. Tam zastał go wybuch drugiej wojny. Zapragnął bronić zagrożonej ojczyzny, dlatego podjął próbę przedostania się na ziemie polskie przez Węgry. Jego wysiłki zostały udaremnione przez władze Słowacji. Do marca 1942 r. pozostawał bez pracy, dlatego jego rodzina zmuszona była do wyprzedaży dobytku. W kwietniu 1942 r. otrzymał pracę w Dunajskiej Żegludze Słowackiej „Dunajplavba”. W tamtym czasie poważnie zachorował; na skutek silnego krwotoku znalazł się w szpitalu.
Na wieść o zakończeniu wojny, podjął starania o powrót do Gdańska. 28 VII 1945 r. specjalnie pojechał do Warszawy, gdzie spotkał się z Józefem Cyrankiewiczem, ówczesnym sekretarzem generalnym Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS. Za jego pośrednictwem minister żeglugi i handlu zagranicznego, Stefan Jędrychowski, zaproponował mu pracę w porcie w Gdańsku. 10 sierpnia znalazł się w Gdańsku. Radość z powrotu do ukochanego miasta przytłumił bolesny widok bezkresnego morza ruin. Dyrektor Głównego Urzędu Morskiego , kmdr rez. Józef Poznański (dawny jego współpracownik z Rady Portów i Dróg Wodnych) zatrudnił Czarneckiego na stanowisku dyrektora tutejszego Biura Portowego (a nieco później jako dyrektora Mieszanej Komisji Taryfowej).

Czarnecki zamieszkał w Sopocie przy ul. Marii Skłodowskiej – Curie 6.

Willa przy ul. Skłodowskiej – Curie 6 w Sopocie

Rok później sprowadził tam żonę i jej córkę, która (po pomyślnie zdanym egzaminie maturalnym w Bratysławie) podjęła studia medyczne na Akademii Lekarskiej w Gdańsku.
Czarnecki rzucił się w wir pracy. Często wyjeżdżał służbowo, także do Czechosłowacji. Niestety 21 VI 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy WUBP w Gdańsku. Postawiono mu fałszywe zarzuty, poddawano wielokrotnym wielogodzinnym przesłuchaniom. W gdańskim więzieniu przebywał dwadzieścia jeden tygodni. W międzyczasie przewieziono go do szpitala UB przy ul. Kartuskiej. Był bardzo słaby, odczuwał bóle serca. Został zwolniony dzięki licznym interwencjom żony, także u prezydenta Bieruta.

Podjął pracę jako naczelnik Wydziału Taryfowo – Informacyjnego Gdańskiego Urzędu Morskiego.
Pobyt w więzieniu i zderzenie z nadchodzącą brutalną rzeczywistością związaną z nowym ustrojem zniszczyło go psychicznie, pozbawiło optymizmu, dotychczasowego entuzjazmu, zapału do pracy. Miał coraz większe problemy ze zdrowiem. Zmarł 4 IX 1949 r. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Sopocie. Żegnała go rodzina, znajomi, w tym nieliczni przedwojenni gdańszczanie.

Pozostały po nim różne pamiątki, zachowane przez żonę. Były to własnoręcznie napisane życiorysy, teksty przemówień, kalendarzyki z notatkami. Tadeusz Bolduan poznał osobiście Jadwigę Czarnecką, która udostępniła mu pamiątki po mężu. Odbył z nią liczne rozmowy, pozwolił jej na skorygowanie maszynopisu książki.
Ponadto opierał się na różnych opracowaniach poświęconych problematyce Wolnego Miasta Gdańska, przykładowo „Wspomnieniach” kilkukrotnie przywoływanego przeze mnie dyplomaty Romana Wodzickiego, publikacjach Stanisława Mikosa i Andrzeja Drzycimskiego.

Maria Sadurska

3 thoughts on “Erazm Czarnecki – zapomniany gdański działacz polonijny cz. 2

  • Serdecznie proszę abyście zgodnie z obowiązującymi przepisali usunęli mój adres ze swoich danych. Już kilka miesięcy temu poprosiłem grzecznie abyście dali mi spokój. A Wy codziennie po kilka razy przysyłacie mi wiadomości. Nosz do jasnej cholery nie macie nic godności? Please ! Dajcie mi święty spokój.

    Odpowiedz
    • Nie otrzymaliśmy takiej wiadomości. Gdzie była wysłana?

      Odpowiedz
    • Nie mamy Pana w swojej bazie. Są dwie możliwości:
      1. zapisał się Pan do newslettera podając inny adres mailowy niż ten, który jest przypisany do tego komentarza. W takim razie proszę nam go podać (redakcja@gdanskstrefa.com)
      2. zasubskrybował Pan stronę poprzez dzwonek po prawej stronie – wtedy musi Pan sam tam kliknąć i wypisać się; tam nie widzimy, kto się zapisał ani jaki podał adres.

      Czekamy na odpowiedź.

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.