Wśród działaczy polonijnych z okresu zaboru pruskiego, a potem Wolnego Miasta Gdańska, wysuwa się na pierwszy plan Antoni Lendzion.

Urodził się w Szampławie k. Iławy 10 VII 1888 r. Jego rodzice – Józef (z zawodu flisak) i Maria z d. Laskowska – osierocili go w dzieciństwie. Dlatego wychowywał go wuj (wykonujący zawód krawca), z którym zamieszkał w Toruniu. W tym mieście uczęszczał najpierw do szkoły powszechnej, następnie rzemieślniczej, która pozwoliła mu na zdobycie zawodu krawca. Swoje dorosłe życie związał z Gdańskiem, gdzie w 1908 r. otworzył zakład krawiecki, a w trzy lata później został przewodniczącym sekcji krawieckiej Zjednoczenia Zawodowego Polskiego.
W czasie pierwszej wojny światowej został zmoblilizowany do wojska niemieckiego. Jednakże już w 1919 r. został członkiem kierownictwa Rady Żołnierzy Polaków w Gdańsku. Wraz z powstaniem Wolnego Miasta Gdańska rozwinął swą działalność społeczną i polityczną, udzielając się w różnych organizacjach polonijnych. Stał się jednym z najbardziej aktywnych działaczy w środowisku tutejszej Polonii. Założył Związek Byłych Żołnierzy Polaków, został członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” oraz Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”. Ponadto kandydował do Volkstagu; reprezentował w nim Polaków w III, IV i VI kadencji, czyli w następujących latach: 1928-30, 1930-33 i 1935-39.
Zawsze występował w interesie swoich rodaków, bronił ich przed szykanami ze strony władz WMG.
Jak wspomniałam, był członkiem Zjednoczenia Zawodowego Polskiego w Gdańsku, które zostało utworzone w 1906 r. przez takich działaczy jak Józef Czyżewski i Alojzy Swinarski. W latach 1926-37 (czyli do czasu połączenia się tej organizacji z Polskim Zrzeszeniem Pracy w Zjednoczenie  Zawodowe Polskie Zrzeszenie Pracy) był jego przewodniczącym. W latach 1925-33 redagował organ prasowy tego stowarzyszenia – „Związkowiec”.
W kwietniu 1921 r. znalazł się w gronie założycieli czołowej organizacji polonijnej w Gdańsku, czyli Gminy Polskiej. W latach 1928-37 był jej wiceprezesem. Po zjednoczeniu Gminy Polskiej ze Związkiem Polaków w Gminę Polską Związek Polaków ,został też wiceprezesem Zarządu Głównego tej nowej organizacji. Zresztą przyczynił się do jej utworzenia, przeciwny istnieniu podziałów wśród swych rodaków w WMG. Krytykował władze Rzeczypospolitej za politykę , która jeszcze pogłębiła te podziały. Swoje poglądy wyraził w memoriale skierowanym do rządu RP, zatytułowanym „Tragiczna przyszłość Polonii Gdańskiej” , którego był współautorem.
W przededniu wybuchu drugiej wojny światowej miał okazję wyjechać z terenu WMG. Nie skorzystał, bowiem uważał za punkt honoru pozostać wśród tutejszej Polonii. Niestety, tak jak większość aktywnych polskich, miejscowych działaczy został aresztowany wraz z synami Maksymilianem i Leonem już 1 IX 1939 r. Uwięziono ich w Victoriaschule, a następnie przewieziono do obozu Stutthof. Tam Antoni Lendzion został zgładzony w masowej egzekucji polskich patriotów 22 III 1940 r. W 1947 r. jego szczątki ekshumowano, a następnie przeniesiono na Cmentarz Ofiar Hitleryzmu przy ul. Chrobrego w Gdańsku. Tam znajduje się jego symboliczny grób.
Antoniego Lendziona upamiętniono po wojnie nadając jego imię ulicy w Górnym Wrzeszczu – na poniższym zdjęciu.

Antoni Lendzion 18 VIII 1913 poślubił Bertę Wikland (zmarła 24 X 1968 r.). Mieli troje dzieci, synów: Maksymiliana (ur. 2 II 1914) i Leona (ur. 20 V 1918) oraz córkę Łucję (ur. 20 VIII 1920). Córka w przededniu wybuchu drugiej wojny zawarła w kościele Chrystusa Króla w Gdańsku związek małżeński z Antonim Bellingiem, synem innego zasłużonego działacza polonijnego, Franciszka (1881-1941). Ślubu udzielali im dwaj gdańscy księża: Franciszek Rogaczewski i Alfons Muzalewski.


Znany gdański powojenny publicysta i dziennikarz, Edgar Milewski (1927-1983), w jednym ze swych esejów (zatytułowanym „Wiosła i skrzydła”) wspomina między innymi członków rodziny Lendzionów.

Pisze tak:

„Rok 1938. (…) Pada strzał. Kilkudziesięciu sportowców startuje do dorocznego biegu na trzy tysiące metrów. (…) Ale Polacy ciągle na przedzie, są po prostu lepsi. Na dziesięć pierwszych miejsc zajmują osiem. Tych zawodów nie można unieważnić, tak jak zeszłorocznych regat wioślarskich na Wiśle (…). Można natomiast fotografować sportowców i zdjęcia dołączyć do akt Kriminalpolizei, do czarnych list gestapo. Jednym z fotografowanych jest student drugiego roku politechniki gdańskiej Leon Lendzion. Startował w barwach Gedanii, gdyż z klubem tym związany był od dzieciństwa. Starszy jego brat Maksymilian, wówczas już główny dyspozytor PKP, też doń należał tak, jak i ojciec Antoni Lendzion”.

Jak wcześniej nadmieniłam, synowie Antoniego Lendziona zostali wraz z ojcem aresztowani w pierwszym dniu wojny. Spędzili ją w obozach koncentracyjnych; Maksymilian z obozu Stutthof został przewieziony do Mathausen – Gusen.  Leon więziony był najpierw w obozie Stutthof , a następnie w Sachsenhausen; uciekł w czasie ewakuacji obozu w 1945 r. Dzięki temu już w maju 1945 r. powrócił do rodzinnego miasta. Maksymilian też przeżył; zmarł 21 III 1993 r. w wieku 79 lat. Został pochowany na cmentarzu w Świętym Wojciechu. Spoczywa obok swej żony Doroty, z którą miał troje dzieci.

Prof. Jerzy Samp (1951-2015) – historyk literatury, publicysta, popularyzator wiedzy o Gdańsku – przytacza w jednej ze swych książek następujący fragment wspomnień Leona Lendziona: „W tym dniu, a było to 20 maja 1945 r., dzień moich urodzin, moja biedna najdroższa matka odzyskała swego młodszego syna. Jak bym się dla niej po raz drugi urodził. Nieważne były słowa…” Z kolei w dalszej części przywołanego przeze mnie eseju Edgara Milewskiego czytamy: ”Powitanie z matką? Wysiedlano ją z mieszkania do mieszkania, z ulicy na ulicę, z pokoju do kąta. Pracowała w szwalni, bolała nad utratą męża, drżała o los synów. Przez sześć lat…”

Leon w dwudziestoleciu międzywojennym był uczniem Gimnazjum Polskiego. Jak wspomniał Edgar Milewski,  po zdaniu matury podjął studia w Technische Hochschule Danzig, czyli w przedwojennej gdańskiej uczelni technicznej , na wydziale Inżynierii Lądowej. Wzorem swego ojca należał do różnych organizacji polonijnych, np. śpiewał w chórze „Moniuszko”, był członkiem sekcji lekkoatletycznej klubu sportowego „Gedania”. Jego studia przerwał wybuch wojny; po jej zakończeniu Leon podjął pracę w Stoczni Gdańskiej oraz kontynuował naukę na Politechnice Gdańskiej.

W 1948 r. otrzymał tytuł inżyniera. Do emerytury pracował w Stoczni Gdańskiej. Udzielał się w organizacjach kombatanckich np. był członkiem prezydium ZboWiD, potem tamże wiceprezesem Zarządu Terenowego, następnie prezesem zarządu miejskiego; społecznych-wiceprezesem zarządu miejskiego Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich; politycznych-przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Frontu Jedności Narodu, członkiem zarządu wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Należał także do Towarzystwa Przyjaciół Gdańska i Absolwentów Gimnazjum Polskiego.
W powojennym Gdańsku pełnił rolę duchowego przywódcy dawnej gdańskiej Polonii; był także niejako łącznikiem pomiędzy nią a gdańszczanami zamieszkałymi po wojnie w Niemczech.
W 1999 r. uhonorowano go Medalem Księcia Mściwoja II.
Poślubił Heleną Mionskowską (31 X 1923 – 5 VIII 2015). Mieli syna Wojciecha (18 IV 1948-8 IX 2015).
Leon zmarł 26 VIII 2005 r.. On i członkowie jego rodziny spoczywają w rodzinnym grobie na cmentarzu w Oliwie.

Maria Sadurska

7 thoughts on “Familia zasłużona dla Gdańska

  • Pamiętam śp.Pana Leona Lendziona,juniora- bardzo wielki szlachetny społecznik.
    Wspaniała Rodzina ! Wieczny odpoczynek racz im dać Panie ! – A światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków ! Amen!

    Odpowiedz
  • Tylko jeden szczegół z art. zastanawia. Dotyczy dnia aresztowania działaczy WMG :
    „Niestety, tak jak większość aktywnych polskich, miejscowych działaczy został aresztowany wraz z synami Maksymilianem i Leonem już 1 IX 1939 r. Uwięziono ich w Victoriaschule, a następnie przewieziono do obozu Stutthof. Tam Antoni Lendzion został zgładzony w masowej egzekucji polskich patriotów 22 III 1940 r. ”
    – Wiem, że Antoniego Maciejewskiego odwiedził w domu żandarm aby zabrać go na krótko ze sobą. Obiecal, ze nawet szczoteczka do zębów się nie przyda, bo na chwilę wyjaśnień. To zdarzyło się dnia 25.08.1939r. po czym został uwięziony w ww szkole Victoriaschule, następnie w obozie Stutthof i aż do śmierci, która nastąpiła najprawdopodobniej w dniu 22.03.1940 w Wielki Piątek. Ks. Komorowski w przeddzień śmierci zbiorowej odprawił tajnie Mszę św. – Wielki Czwartek i zaopatrzył każdego na śmierć. Data śmierci długo nie była znana.

    Odpowiedz
  • Pisząc ten artykuł opierałam się na dostępnej literaturze. Zarówno w Encyklopedii Gdańskiej, jak i w książce Jerzego Sampa, pt. „Miasto czterdziestu bram” jest zamieszczona informacja, iż Antoni Lendzion wraz ze swymi synami zostali aresztowani 1 IX 1939 r.

    Maria Sadurska

    Odpowiedz
  • Przypadkiem trafiłam na ten artykuł i jestem zaszokowana informacją o nieprzeżyciu wojny przez starszego syna Antoniego Lendziona – Maksymiliana chciałabym wnieść sprostowanie. Mój dziadek Maksymilian Lendzion syn Antoniego Lendziona czyli mojego pradziadka zmarł 21.03.1993r.przeżywszy 79 lat i jest pochowany na parafialnym cmentarzu w Swiętym Wojciechu wraz ze swoją żoną Dorotą z którą miał troje dzieci . Mój dziadek całą wojnę był uwięziony w obozie koncentracyjnym początkowo obóz Stutthof,a potem był przewieziony do Mauthausen-Gusen mieszczącym się na terenie Ausrii ( jeden z najcięższych niemieckich obozów). Przez traumę którą tam przeżył – żył w zaciszu rodziny , ale ŻYŁ więc nie wiem skąd takie przekłamanie w informacjach na jego temat. Wstrząsnęła mnie ta nie prawdziwa informacja gdyż mój dziadek był osobą skromną, niezwykle inteligentną ,wyjątkową i wspaniałą nie zasłużył sobie na takie potraktowanie .

    Odpowiedz
    • Dziękujemy za informację, sprostujemy.

      Odpowiedz
    • Dzień dobry. Jestem wnuczką Leona Lendziona urodzonego również w Sampławie, prawdopodobnie był najmłodszym bratem Antoniego Lendziona.

      Odpowiedz
  • W latach 90-tych znałem wnuczkę Antoniego Lendziona :) Trochę się razem szwendaliśmy po ulicach Wrzeszcza i Sopotu – z nią i innymi ziomkami w glanach :) Do tej pory pamiętam jak mówiła, że „tutaj jest ulica mojego dziadka” :) Fajnie jest przypomnieć sobie tamte czasy :)

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.