W ostatni czwartek w sprawie zagospodarowania terenów po Gedanii miał miejsce nagły zwrot akcji. Na konferencji prasowej zwołanej w Urzędzie Miasta wiceprezydent Wiesław Bielawski, występując w imieniu prezydenta Adamowicza i radnych klubu PO, przedstawił działania, jakie magistrat zamierza podjąć w związku ze sprzedażą przez Gedanię S.A. prawa użytkowania wieczystego terenów przy ul. Kościuszki 49 deweloperowi Robyg. Mianowicie, złożone mają zostać dwa pisma:
- zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze Gedania S.A., które polegać miało na wprowadzeniu w błąd prezydenta Adamowicza co do tego, w jakim celu KKS Gedania (przekształcona później w spółkę Gedania S.A.) nabyła prawo użytkowania wieczystego tego terenu za 1 % wartości; oraz
- wniosek do Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa w celu rozwiązania umowy użytkowania wieczystego zawartej z KKS Gedania przez prezydenta Adamowicza, działającego jako starosta reprezentujący Skarb Państwa, co jeśli się powiedzie doprowadzi do zwrócenia tych terenów do Skarbu Państwa.
Taki obrót spraw to sukces strony społecznej i dowód na to, że opór i wytrwałość mają sens, nawet w starciu z tak potężnym lobby jak deweloperskie. Nie wiem, czy sprawa gruntów po Gedanii potoczyłaby się tym torem, gdyby nie zaangażowanie szeregu osób, które trzymały rękę na pulsie i nie pozwoliły, by o tej sprawie zapomniano.
Postuluję jednak dalsze baczne przyglądanie się sprawie Gedanii, bo nie wszystko, co ogłosił prezydent Bielawski, jest tu tak jasne i piękne, jak się wydaje. Mam nadzieję, że moje obawy z czasem nie okażą się być kasandrycznym proroctwem, niemniej jednak moim dziennikarskim obowiązkiem jest wskazać czytelnikom źródła moich obaw.
Wybielanie Adamowicza
Na wspomnianej konferencji prezydent Bielawski, a tuż po niej miejscy radni z Platformy Obywatelskiej, rozpoczęli karkołomną kampanię „odklejania” osoby Pawła Adamowicza od sprawy Gedanii. Prezydent Bielawski kilkanaście razy podkreślał, że sporny grunt stanowi własność Skarbu Państwa i starał się przedstawić sprawę tak, jakby rządzący w Gdańsku politycy mieli z nią niewiele wspólnego. Według Bielawskiego prezydent Adamowicz miał być jedynie wykonawcą woli Wojewody Pomorskiego (wybranego jeszcze za rządów SLD), który w marcu 2005 roku wydał zgodę na oddanie KKS Gedanii spornych gruntów w użytkowanie wieczyste.
Przyznaję, że dla kogoś, kto w tej sprawie nie ma dostępu do dokumentów i kto nie zna procedury prawnej w zakresie oddawania gruntów Skarbu Państwa w użytkowanie wieczyste, wygłoszony z kamienną twarzą przez prezydenta Bielawskiego monolog mógł brzmieć przekonująco. W istocie jednak prezydent Bielawski zachował się jak sprawny manipulant.
To bowiem prezydent Adamowicz zwrócił się do Wojewody Pomorskiego z wnioskiem o oddanie w użytkowanie wieczyste dla KKS Gedanii gruntów znajdujących się przy ul. Kościuszki. Jak również, to prezydent Adamowicz w swoim wniosku wniósł o udzielenie Gedanii 99% bonifikaty – czyli sprzedaż terenów za kilkanaście tysięcy złotych. Wojewoda jedynie wyraził zgodę na zaproponowaną przez Adamowicza transakcję. Tak więc raz jeszcze podkreślam – oddanie gruntu Gedanii to była wyłącznie decyzja Adamowicza.
Uzupełniająco dodam, że elementem powyższej manipulacji jest tworzenie narracji, że skoro chodzi o grunt Skarbu Państwa, to miasto niewiele tu może. Przecież tu chodzi o grunt, który znajduje się w samym sercu miasta i o jego zabudowie decyduje plan zagospodarowania uchwalany przez Radę Miasta Gdańska. Ponadto Gdańsk funkcjonuje na prawach powiatu, a to znaczy, że pan Paweł Adamowicz poza tym, że jest prezydentem Gdańska, wykonuje też zadania starosty – czyli reprezentuje Skarb Państwa. Co za różnica, czy to grunt Miasta Gdańska czy Skarbu Państwa, skoro to nie kto inny, a Prezydent Adamowicz tym gruntem dysponuje i o nim decyduje?!
Na marginesie dodam, że złożenie zawiadomienia do prokuratury to dobry krok. Cała sprawa jest bardzo podejrzana, o czym pisałem w artykule „Gedania – kto tu maczał palce”. To styk biznesu, sportu, polityków i deweloperów. Dobrze się stanie, jeśli organy ścigania dokładnie tę sprawę prześwietlą. Muszę jednak dodać, że odczuwam rozbawienie, gdy słyszę prezydenta Bielawskiego, który skierowanie sprawy do prokuratury motywuje tym, że władze Gedanii nie realizowały na swoim terenie celów sportowych, podczas gdy to Biuro Rozwoju Gdańska w 2013 roku przygotowało 3 koncepcje zagospodarowania przestrzennego tego terenu, z których każda zakładała budowę na jego części osiedla mieszkaniowego (o czym Strefa pisała tutaj).
Wniosek do Prokuratorii
Artykuł „Gedania – kto tu maczał palce” opublikowałem 27 kwietnia. Radziłem w nim gdańskim władzom, że nie powinny zmieniać planu zagospodarowania i że jeśli Robyg nie będzie wykonywać celów sportowych i wychowawczych przewidzianych dla terenu przy ul. Kościuszki, to miasto (czyt. Prezydent Adamowicz jako reprezentant Skarbu Państwa) powinno wystąpić o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego, co spowoduje powrót tego terenu do miasta (czyt. Skarbu Państwa).
Podobnie jak przy aferze parkingowej, przedstawiciele PO zamiast skupić się na prezentowanych przeze mnie argumentach prawnych, przyjęli taktykę dyskredytowania mojego stanowiska. Przewodniczący PO w Radzie Miasta Gdańska p. Piotr Borawski w dyskusji na Facebooku poświęconej mojemu artykułowi, wskazywał, że:
Deweloper Robyg ma dużo lepszych prawników niż Pan Płażyński. Jeśli Pani uważa, że przy wielomilionowej transakcji w tak prosty sposób by się podłożyli [czyt. Robyg] to wykazuje się Pani naiwnością. (…) Intencje Pana Płażyńskiego są polityczne.
18 maja pan Borawski przedstawił stanowisko odmienne o 180 stopni, w którym popiera złożenie przez prezydenta Adamowicza wniosku o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego z Robygiem. Z jednej strony cieszy, że radny Borawski zrozumiał to, o czym mówiłem już trzy tygodnie wcześniej, z drugiej strony smuci, że w ekspresowym tempie wypowiadał się na temat, o którym najwidoczniej nie miał bladego pojęcia.
Niestety, jednak mimo, że ustalony w sprawie Gedanii kurs generalnie popieram, to ze smutkiem stwierdzam, że jego wykonanie jest fatalne. Roszczenie o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego będzie skuteczne wtedy, kiedy będziemy w stanie wykazać, że Robyg tej umowy nie wykonuje. Nie mam złudzeń co do tego, czy Robyg będzie chciał prowadzić na tym terenie działalność sportową, ale żeby udowodnić, że jej nie prowadzi, musi upłynąć jakiś czas, powiedzmy pół roku. W sądzie nie wygrywa się tym, że jedna ze stron opiera swoje dowody na przypuszczeniach tego, co może się wydarzyć. W sądzie strony opierają swoje żądania o zaistniałe już fakty! Robyg natomiast, nabył prawo do tego terenu 3 tygodnie temu, więc zachodzę w głowę jak Adamowicz udowodni, że Robyg obowiązkowych na kupionym terenie funkcji sportowych nie wykonuje.
Z powyższego powodu obawiam się, że sprawa tego wniosku to jedynie wyreżyserowana dla gawiedzi sztuka. Jej celem jest postawić Adamowicza w roli szeryfa walczącego z niedobrym deweloperem, podczas gdy w rzeczywistości jego działania zmierzają do tego, aby Prokuratoria Generalna odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, a wtedy Adamowicz wyjdzie na scenę i powie „Ludu, patrzcie! Nawet Prokuratoria nie widzi szans na rozwiązanie tej umowy. Nie mamy innego wyjścia, trzeba dogadać się z Robygiem!”.
Powyższą interpretację wspierają wypowiedzi polityków PO. W komentarzu udzielonemu Piotrowi Olejarczykowi z portalu Onet, Przewodnicząca Komisji Zagospodarowania Przestrzennego w Radzie Miasta Agnieszka Owczarczak mówi
Dopóki oba organy nie zajmą jasnego stanowiska w tej sprawie, nie będziemy podejmować w Radzie Miasta Gdańska tematu zmiany planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu Gedanii.
Z wypowiedzi radnej Owczarczak wynika wprost, że furtka do zmiany planu zagospodarowania i podarowania Robygowi prezentu wartego kilkadziesiąt milionów złotych pozostaje otwarta. Obawiam, się że jeśli tylko Prokuratoria odmówi wszczęcia postępowania, to radni z PO ochoczo przez tą furtkę przejdą.
Co z innymi gruntami klubów sportowych np: Start, Spójnia, tory łucznicze w Brzeźnie. Na gruntach byłych klubów sportowych widać gołym okiem, że funkcje sportowe skurczyły się lub zanikły całkowicie na rzecz deweloperki.
Mamy nadzieję, że będzie Pan trzymał rękę na pulsie w tej i w innych sprawach. Popieramy Pana.