Północna część Starogardu Gdańskiego nosi nazwę Kocborowo. Na tym terenie, przy głównej drodze prowadzącej do Skarszew, znajduje się Wojewódzki Szpital dla Psychicznie Chorych im. Stanisława Kryzana. Został założony przez niemieckie władze w 1897 r. jako Provinzial-Irrenanstalt Konradstein, gdyż Pomorze Gdańskie znajdowało się wówczas w granicach Niemiec.

Założenie szpitalne w 1903 r.

Obecnie szpital ten zwany jest potocznie szpitalem w Kocborowie lub po prostu Kocborowem. Trzeba koniecznie odsłonić różne karty z dziejów tego szpitala, zwłaszcza te najbardziej tragiczne, mówiące o ludobójstwie dokonanym przez Niemców na pacjentach obciążonych schorzeniami psychicznymi w imię ideologii faszystowskiej. Temat ten powraca co roku jesienią, przy okazji kolejnych obchodów wybuchu II wojny światowej. Miały wówczas miejsce na Pomorzu wyjątkowo krwawe wydarzenia. Jednym z miejsc kaźni narodu polskiego był Las Szpęgawski. W nim ponieśli śmierć również pacjenci polskich szpitali psychiatrycznych. Nie możemy o tym zapomnieć.

Poniższy artykuł napisałam korzystając z takich źródeł, jak: Wikipedia, kocborowo.pl, 24kociewie.eu, przystanekhistoria.pl (artykuł Mateusza Kubickiego z 28 VII 12021 r.), „Encyklopedii Gdańskiej”, materiałów prezentowanych na wystawie stałej w Muzeum Stutthof w Sztutowie oraz na podstawie relacji mieszkanki Poznania, Jadwigi Boguckiej (krewnej dr. Aleksandra Schulza, lekarza zatrudnionego przed II wojną światową w szpitalu w Kocborowie).

Szpital psychiatryczny w Kocborowie,dzielnicy Starogardu, otwarty w 1897 roku.

Według Wikipedii nazwa Kocborowo jest nazwą dzierżawczą z formantem -owo, utworzoną od nazwy osobowej Kocbor lub Kucbor, pochodzącej od imienia Chociebor lub Kociebor.

Z kolei wg strony kocborowo.pl Kocborowo to stara dwuczłonowa nazwa, w której „koc” oznaczało starosłowiańskie błoto, a „bór” – las. Istotnie, teren, na którym obecnie znajdują się budynki szpitalne, był niegdyś podmokły i zalesiony. Ta sama strona internetowa, powołując się na różne opracowania (np. niewymienionego z nazwiska niemieckiego badacza doby hitleryzmu), podaje, iż tę część Starogardu nazywano niegdyś Starym Starogardem (po niem. Alte Stargardt, Bevolkerungsgeschichte des Reichsgames Danzing Westpreussen).

Po raz pierwszy w dokumentach Kocborowo pojawiło się w 1534 r. Przez wiele lat istniał tam jedynie folwark szlachecki liczący 4 łany. Jego właścicielem w 1648 r. był Borowski, w 1682 r. Ostromecki, a w 1772 r. Jakub Owidzki.

Wraz z I rozbiorem Polski, który miał miejsce w 1772 r. Pomorze Gdańskie znalazło się w granicach Prus. Kocborowo, określane po niemiecku „Konradstein“ lub „Conradstein“, zamieszkiwane było wtedy przez 29 osób. W 1843 r. majątek ten zajmował powierzchnię 72 ha. Znajdowało się na jego terenie sześć budynków mieszkalnych oraz dziesięć gospodarczych. W 1867 r. zaliczano do niego także folwark św. Jan; wspólnie liczyły 152 ha z pięcioma budynkami mieszkalnymi. W 1872 r. właścicielem był landrat starogardzki, von Neefe.

Wjazd na teren szpitala

Uchwałę o budowie na terenie majątku Kocborowo szpitala psychiatrycznego podjął sejmik Prowincji Zachodniopruskiej 24 II 1893 r. (informacja ze strony strony kociewie24.eu) lub 7 IV tegoż roku (wg strony kocborowo.pl). Planowany szpital miał pomieścić tysiąc pacjentów (z możliwością rozbudowy, aby docelowo móc przyjąć trzykrotnie więcej pacjentów). W pierwszym etapie zakładano oddanie do użytku pawilonów z miejscami dla 640 chorych. Placówka ta miała odciążyć przepełnione zakłady psychiatryczne w Wejherowie i Świeciu. Pierwsi pacjenci zostali przyjęci do starogardzkiej placówki 30 XII 1895 r., zaś całą inwestycję ukończono w 1905 r.

Na wybór takiej lokalizacji budowy szpitala wpłynęło dogodne położenie miejscowości – niemal w centrum prowincji Prusy Zachodnie, w pobliżu linii kolejowej posiadającej dodatkowo połączenia we wszystkich kierunkach. Ponadto, rozległy, niezabudowany teren nadawał się doskonale do realizacji planowanej inwestycji. Można było na nim zmieścić wszystkie obiekty niezbędne dla funkcjonowania takiej placówki.

Teren szpitala, w głębi wieża ciśnień

Dokumentację projektowo-kosztorysową opracowano pod kierunkiem arch. Harnischa na wzór budowanej w Prusach pod koniec XIX w. sieci szpitali psychiatrycznych. Budynki szpitala zostały wzniesione z czerwonej cegły w jednolitym stylu nawiązującym do gotyku krzyżackiego z dość skromnymi elementami zdobniczymi. Charakterystycznym elementem była, i jest do dziś, wieża ciśnień (pochodząca z lat 1894-98) z umieszczonym na niej zegarem. W 1994 r. wraz z całym zespołem szpitalnym została wpisana do rejestru zabytków.

Na terenie szpitala, oprócz budynków z salami dla chorych, znalazły się także obiekty pełniące funkcje administracyjno-gospodarcze oraz – na obrzeżach całego kompleksu – budynki mieszkalne dla personelu. Wzniesiono również kaplicę oraz przeznaczono teren na cmentarz. Dziś znajdują się na nim groby i tablice pamiątkowe pierwszych dyrektorów szpitala oraz ofiar II wojny światowej.

Wieża ciśnień z 1898 r.

W dwudziestoleciu międzywojennym Starogard Gdański znalazł się w granicach II Rzeczypospolitej. Zarząd nad szpitalem przejęli Polacy; również niemiecki personel szpitala został zastąpiony przez Polaków. Szpital ten jako Krajowy Zakład Psychiatryczny w Kocborowie został podporządkowany Starostwu Krajowemu Pomorskiemu w Toruniu. Funkcję dyrektora objął dr Stanisław Kryzan (1877–1969), dziś patron szpitala. Pełnił ją do momentu wybuchu II wojny światowej oraz bezpośrednio po jej zakończeniu, w latach 1945-48. Z jego inicjatywy w dwudziestoleciu międzywojennym wprowadzono w zarządzanej przez niego placówce nowoczesne metody leczenia, dzięki czemu szpital ten cieszył się w II RP bardzo dobrą opinią. W kwietniu 1929 r. zakład ten mógł przyjąć aż 1 600 pacjentów. Opiekę nad nimi sprawowało 10 lekarzy, 243 pielęgniarzy oraz 112 pracowników administracyjnych i gospodarczych.

W latach 1931-34 w szpitalu w Kocborowie na stanowisku ordynatora pracowała Zofia z d. Reiman  Wasilewska (1901–1946), od 1923 r. żona otolaryngologa, dr. Leona Wasilewskiego – po II wojnie światowej starszego ordynatora Oddziału Laryngologicznego oraz wicedyrektora Szpitala Miejskiego w Gdańsku (dziś Uniwersyteckie Centrum Kliniczne).

W dwudziestoleciu międzywojennym Starogard Gdański znalazł się w granicach II Rzeczypospolitej.

W latach 1935-39 (oraz krótko po zakończeniu II wojny) funkcję ordynatora w Kocborowie pełnił dr Tadeusz Bilikiewicz, od 1 II 1946 r. do przejścia na emeryturę, 30 X 1971, zatrudniony w Akademii Lekarskiej w Gdańsku (późniejszej Akademii Medycznej, dziś Gdański Uniwersytet Medyczny). W latach 1946–1950 kierownik Zakładu Historii i Filozofii Nauk Medycznych, 1946–1971 profesor, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrycznej.

Po wybuchu II wojny światowej Pomorze Gdańskie (na mocy dekretu Adolfa Hitlera z 8 X 1939 r.) zostało włączone do III Rzeszy (Okręg Gdańsk – Prusy Zachodnie). 2 IX 1939 r. wojska niemieckie zajęły Starogard Gdański; szpital psychiatryczny w Kocborowie otoczyły kordonem. Pierwsi funkcjonariusze SS – Wachsturmbann Eimann (jednostki do zadań specjalnych SS) wkroczyli na jego teren kilka dni później. W tamtym czasie w szpitalu oraz na leczeniu pozaszpitalnym przebywało 2 tys. pacjentów. Część z nich została zwolniona do domów lub ukryta przez polski personel, który wkrótce został odsunięty od obowiązków; jego miejsce zajęli Niemcy – najczęściej pracownicy szpitali  psychiatrycznych w gdańskim Srebrzysku i w Prabutach. Część polskiego personelu została zamordowana. Nowym dyrektorem szpitala został dotychczasowy ordynator gdańskiej kliniki psychiatrycznej, dr Waldemar Szymanski (który w czasie II wojny przyjął nazwisko Siemens). Placówka została przygotowana do akcji T4 przeprowadzanej do tej pory na terenie III Rzeszy. Do 21 stycznia 1940 r. SS-mani zabili 1 689 pacjentów ze starogardzkiego szpitala.

I tu należy się dłuższa dygresja celem wyjaśnienia, czym była wspomniana akcja T4 i jaka była jej geneza.

2 IX 1939 r. wojska niemieckie zajęły Starogard Gdański; szpital psychiatryczny w Kocborowie otoczyły kordonem.

Zgodnie z ideologią faszystowską, która głosiła ideę czystości rasowej, naród niemiecki miał zostać „oczyszczony” z chorych, w tym cierpiących na schorzenia psychiczne, kalekich i upośledzonych. Państwo narodowosocjalistyczne miało mieć jednolite, zdrowe społeczeństwo spełniające określone kryteria rasowe. Środkiem do tego „oczyszczenia” społeczeństwa miały być przykładowo sterylizacje, do których zmuszano osoby zdefiniowane od 1934 r. jako psychicznie chore i upośledzone umysłowo. Regulowała to Ustawa o zapobieganiu narodzin potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną z 14 lipca 1933 r. (Gesetz über die Verhütung erbkranken Nachwuchses).

Jak podaje Wikipedia, „selektywne rozmnażanie zwierząt oraz ludzi, aby ulepszać gatunki z pokolenia na pokolenie, szczególnie jeśli chodzi o cechy dziedziczone” określa się mianem eugeniki. Pojęcie to wprowadził w 1869 r. Francis Galton, kuzyn Darwina. Z czasem uczony uściślił tę definicję, „aby uwzględnić specyfikę eugeniki pozytywnej, zachęcającej do częstszego reprodukowania się najlepszych osobników oraz eugeniki negatywnej, zniechęcającej do reprodukcji osobników mniej wartościowych”. Z kolei historyk nauki, Daniel Kevles, zdefiniował eugenikę, jako „całokształt idei i aktywności, które zmierzają do tego, aby poprawić jakość ludzkiej rasy poprzez biologiczną manipulację zespołem cech dziedzicznych”.

Zgodnie z ideologią faszystowską, która głosiła ideę czystości rasowej, naród niemiecki miał zostać „oczyszczony” z chorych, w tym cierpiących na schorzenia psychiczne, kalekich i upośledzonych.

Niemcy za rządów Adolfa Hitlera zaczęli tworzyć własne programy eugeniczne, prowadzili często okrutne eksperymenty na ludziach, przeprowadzali sterylizację osób upośledzonych umysłowo i psychicznie chorych. W 1924 r. Hitler stwierdził, iż państwo narodowe musi „dopilnować, żeby tylko ten, kto jest zdrowy, płodził dzieci, by pozostawało piętno wstydu na tych, którzy pomimo własnej choroby i własnych wad starają się mieć dzieci”.

Tylko w III Rzeszy tak dalece zostały zrealizowane radykalne żądania ruchów eugenicznych. Wyznawcy ideologii faszystowskiej domagali się oczyszczenia społeczeństwa z chorych. Było to jednoznaczne z ich uśmiercaniem.

W realizację tej akcji zaangażowano mnóstwo osób zatrudnionych w różnych instytucjach na wielu szczeblach i różnych profesji – począwszy od pracowników ministerstw i urzędów, placówek służby zdrowia, jak pielęgniarki, opiekunowie, a zwłaszcza lekarze, którzy jedynie na podstawie formularzy zgłoszeniowych decydowali o życiu lub śmierci pacjentów, bez ich wcześniejszego zbadania. Znamienne, że bardzo rzadko dochodziło do sprzeciwu personelu medycznego wobec takich praktyk.

W 1924 r. Hitler stwierdził, iż państwo narodowe musi „dopilnować, żeby tylko ten, kto jest zdrowy, płodził dzieci, by pozostawało piętno wstydu na tych, którzy pomimo własnej choroby i własnych wad starają się mieć dzieci”.

Akcję tę określono mianem T4 od adresu biura centrali tajnej organizacji, która z powodów ścisłej tajemnicy została podzielona na różne fikcyjne firmy. Biuro to zlokalizowano w willi na berlińskiej Tiergartenstrasse 4. Nazywano ją lub także „E-Aktion” (litera „e” pochodziła od wyrazu eutanazja), gdyż była to „akcja eliminacji niewartego życia” (z niem. Vernichtung von lebensunwertem Leben), w czasie której uśmiercano np. osoby cierpiące na schizofrenię, niektóre postacie padaczki, otępienie, pląsawicę Huntingtona, niektóre zaburzenia rozwojowe, osoby niepoczytalne itp. Akcja miała charakter półoficjalny, a później została całkiem utajniona.

Transporty chorych do miejsc uśmiercania organizował m.in. Społeczny Transport Chorych Sp. z o. o.; pacjentów przewożono również autobusami należącymi do Poczty Rzeszy. Autobusy te z czasem zostały pomalowane na kolory ochronne i miały przesłonięte okna. Pacjenci, widząc nadjeżdżające autobusy, doskonale zdawali sobie sprawę, co ich czeka, dlatego niejednokrotnie próbowali się bronić.

Transporty chorych do miejsc uśmiercania organizował m.in. Społeczny Transport Chorych Sp. z o. o.; pacjentów przewożono również autobusami należącymi do Poczty Rzeszy.

Osobne zagadnienie stanowiło uśmiercanie chorych dzieci. W 1939 r. (ewentualnie pod koniec 1938 r.) utworzono w Niemczech Komisję Rzeszy ds. naukowej rejestracji ciężkich dolegliwości dziedzicznych i wrodzonych, która była zamaskowaną organizacją do rejestracji dzieci, które cierpiały na określone ciężkie schorzenia i choroby. Wprowadzono przymus zgłaszania takich dzieci przez pielęgniarki i lekarzy. Utworzono 30 specjalistycznych oddziałów dziecięcych, w których takie dzieci mordowano za pomocą zastrzyków. Zabito w ten sposób co najmniej 5 tys. dzieci. Ponadto przynajmniej 5% osób poniżej 19 r. ż. zamordowano w ramach akcji T4 (w komorach gazowych).

Szacuje się, że w okresie szczytowym realizowania akcji T4, czyli w latach 1940–1941, zabito w Niemczech 70 273 chorych i niepełnosprawnych, w tym także pensjonariuszy szpitali psychiatrycznych na terenach okupowanych. Uważa się także, że ogółem w latach 1939–1945 zabito (rozstrzelano, zagazowano lub otruto) ok. 200 000 ludzi upośledzonych i niepełnosprawnych.

Szacuje się, że w okresie szczytowym realizowania akcji T4, czyli w latach 1940–1941, zabito w Niemczech 70 273 chorych i niepełnosprawnych.

Po zakończeniu kampanii wrześniowej na ziemiach polskich akcja T4 została rozszerzona na pacjentów i pensjonariuszy szpitali psychiatrycznych i ośrodków opieki na terenach okupowanych oraz włączonych do Rzeszy. Jednostki SS zajęły szpitale psychiatryczne w Polsce i placówki opieki.

Polscy lekarze i opiekunowie zostali zmuszeni do sporządzania list chorych. Często sami stawali się ofiarami terroru nazistowskiego.

Nadzór zwierzchni nad planowanymi „działaniami likwidacyjnymi” w okręgu Rzesza – Prusy Zachodnie przejął były senator ds. opieki zdrowotnej II WMG, a zarazem rektor Staatliche Akademie für Praktische Medizin zu Danzig (czyli Państwowej Akademii Medycyny Praktycznej w Gdańsku), dr Erich Großmann. Jednym z oprawców, współodpowiedzialnym za rozstrzeliwanie pacjentów, był wymieniony wyżej dr Waldemar Szymanski.

Polscy lekarze i opiekunowie zostali zmuszeni do sporządzania list chorych.

Funkcję wykonawczą powierzono funkcjonariuszom z jednostki SS do zadań specjalnych Wachsturmbann „Eimann” utworzonej w Gdańsku 3 VII 1939 r. z członków gdańskiej SS pod dowództwem SS-Obersturmbannführera Kurta Eimanna. Jednostka ta podlegała pełnomocnikowi Senatu II WMG do spraw spraw politycznych, SS-Brigadeführerowi Johannesowi Schäferowi. Po 1 IX 1939 r. oddziały te były zaangażowane w akcję eksterminacji polskiej ludności na północnym Pomorzu. Brały udział w rozstrzeliwaniu Polaków w Szpęgawsku (w tym pacjentów ze szpitala w Kocborowie), a także w Piaśnicy.

W Lesie Szpęgawskim ponieśli również śmierć pacjenci przetransportowani do Kocborowa z innych szpitali psychiatrycznych (np. Tworek, Świecia) oraz upośledzone dzieci z filii kocborowskiego szpitala w Gniewie.

Na wybór takiej lokalizacji budowy szpitala wpłynęło dogodne położenie miejscowości – niemal w centrum prowincji Prusy Zachodnie, w pobliżu linii kolejowej posiadającej dodatkowo połączenia we wszystkich kierunkach.

W Kocborowie utworzono specjalny oddział psychiatryczny dla dzieci (w tym przywożonych z innych placówek), który podzielono na dwa pododdziały: X b i XI b. Pierwszy z nich, przeznaczony dla chorych dziewcząt, objęła swoim zarządem niemiecka starsza pielęgniarka Klara Rückert. Na czele drugiego stanął starszy pielęgniarz Erich Konrad Hannemann. Nieletnich pacjentów mordowano głównie przy pomocy zastrzyków z wysoko stężonego luminalu lub veronalu. Według powojennych zeznań świadków na części z chorych dzieci prowadzono eksperymenty medyczne. Przed śmiercią niektóre z nich były zmuszane do wykonywania ciężkiej fizycznej pracy. Część z nich przewieziono do placówek psychiatrycznych w głębi III Rzeszy, gdzie zamordowano je w komorach gazowych. Jednym z nich był Willi Czaja urodzony w Sopocie, który poniósł śmierć 12 VIII 1941 r. w Pirna-Sonnenstein.

Podobnie postępowano z pacjentami pełnoletnimi. Pod pretekstem poprawy warunków bytowych wywożono ich specjalnymi pociągami w głąb Niemiec, najczęściej do szpitala w Arnsberg (przekształconego w ośrodek zagłady) i dopiero tam mordowano. Szacuje się, że w dwóch transportach mających miejsce latem 1941 r. „ewakuowano” od 550 do 700 chorych. Część pacjentów zmarła z głodu i wyniszczenia (celowo stopniowo zmniejszano im racje żywnościowe), szerzących się chorób zakaźnych oraz ciężkiej pracy fizycznej w gospodarstwie rolnym albo ogrodnictwie. W miesiącach jesienno-zimowych w pawilonach, w których przebywali nie włączano ogrzewania.

W prowadzonej przez niemiecki personel szpitala dokumentacji podawano fałszywe przyczyny zgonów np. „zastrzelenie przy próbie ucieczki”.

Pod pretekstem poprawy warunków bytowych wywożono ich specjalnymi pociągami w głąb Niemiec, najczęściej do szpitala w Arnsberg.

Polski ruch oporu przyczynił się do nagłośnienia tych wstrząsających informacji już w 1941 r. w zagranicznej prasie.  Niemniej, zarówno tamtejsi dziennikarze, jak i czytelnicy podchodzili do nich z niedowierzaniem. Zresztą wkrótce przyćmiły je, wywierając silniejsze wrażenie, ujawnione mordy na polskich Żydach. Alianci postanowili wykorzystać okazję, aby wpłynąć na nastroje Niemczech poprzez rozpowszechnianie tam ulotek informujących o masowych mordach na psychicznie chorych cywilach. Trudno jednak ocenić, jaki skutek wywarły one na niemieckim społeczeństwie.

Opustoszałe budynki szpitala w Kocborowie Niemcy wykorzystali jako tymczasowe lokum dla cywilów wysiedlonych z okupowanych republik nadbałtyckich. Był to element polityki przesiedleńczej i kolonizacyjnej III Rzeszy. Przesiedleni byli następnie kierowani do okolicznych gospodarstw rolnych jako siła robocza.

Akcja eksterminacji pacjentów w starogardzkim szpitalu została ostatecznie zakończona dopiero późną jesienią 1944 r. Na wieść o zbliżającym się froncie sowieckim większość personelu uciekła do Gdańska, skąd drogą morską przedostała się na Zachód, głównie na tereny zachodnich stref okupacyjnych.

Opustoszałe budynki szpitala w Kocborowie Niemcy wykorzystali jako tymczasowe lokum dla cywilów wysiedlonych z okupowanych republik nadbałtyckich.

Po zakończeniu działań wojennych polscy prawnicy podjęli próby rozliczenia niemieckich zbrodniarzy, jednak wskutek opieszałości i braku chęci współpracy ze strony niemieckiego wymiaru sprawiedliwości wysiłki te nie przyniosły spodziewanych rezultatów.

Większość pracowników niemieckiej służby zdrowia, zaangażowanych w ten haniebny proceder, nie poniosło żadnych konsekwencji swoich czynów. Wielu z nich po zakończeniu wojny kontynuowało pracę w swym zawodzie. Przykładowo, ordynator oddziału kobiecego w szpitalu Kocborowie, dr Wolfgang Massing, na wieść o zbliżających się froncie opuścił Pomorze i przedostał się do Szwecji. Tam aż do śmierci (w połowie lat 70. XX w.) pracował jako psychiatra.

Najliczniejsze procesy wobec przestępców, którzy uczestniczyli w mordowaniu chorych odbywały się w okresie bezpośrednio powojennym. Relatywnie wielu z nich zostało wtedy skazanych na długotrwałe kary pozbawienia wolności. Jednakże, począwszy od 1948 r., procesy te kończyły się coraz słabszymi wymiarami kar. Wielu z oskarżonych było uniewinnianych, gdyż mogli liczyć na wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości. „Oskarżeni zakładali, iż przy zabijaniu umysłowo chorych współdziałali bez naturalnej woli życia, i że ich zabijanie było dozwolone. Ze względu na fakt, iż wiąże się to z brakiem winy, oskarżonych należało uniewinnić” (Wyrok Sądu Krajowego we Frankfurcie nad Menem w procesie przeciwko lekarzom T4, takim jak: Ullrich, Bunke, Borm, Endruweit z dn. 23 V 1967 r.).

Przebywający w obozie jenieckim w Fischbeck (pod Hamburgiem) Erich Großmann, w czasie starań rządu polskiego o ekstradycj,ę w 1948 r., popełnił samobójstwo.

Budynek dyrekcji szpitala w Kocborowie.

Warto jeszcze przytoczyć wspomnienia zaprzyjaźnionej z moją rodziną mieszkanki Poznania, Jadwigi Boguckiej (ur. 1919 r.), której wujek, dr Aleksander Schulz, pracował przed II wojną światową (i jeszcze krótko po jej wybuchu) w szpitalu w Kocborowie. Był świadkiem wspomnianych tragicznych wydarzeń z jesieni 1939 r., jakie rozegrały się na terenie tej placówki. Początkowo uniknął represji ze strony Niemców z uwagi na niemieckobrzmiące nazwisko. Był ostatnim polskim lekarzem pracującym tam w czasie wojny. Czuł jednak, że jest to sytuacja tymczasowa. Udało mu się potajemnie przedostać do Generalnej Guberni, gdzie początkowo pracował jako lekarz. Z czasem jednak musiał ukrywać się w lesie w obawie przed prześladowaniem ze strony Gestapo. Tak dotrwał do końca wojny. Po jej zakończeniu schorowany pracował na stanowisku dyrektora bydgoskiego szpitala. Został pochowany obok swego ojca na cmentarzu w Barłożnie, w powiecie starogardzkim. Na jego skromnej płycie nagrobnej umieszczono napis: „Deus est omnipotens”.

Obecnie Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. Stanisława Kryzana w Starogardzie Gdańskim jest jednym z największych zakładów psychiatrycznych w naszym kraju

Obecnie Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. Stanisława Kryzana w Starogardzie Gdańskim jest jednym z największych zakładów psychiatrycznych w naszym kraju. W jego obrębie wyróżniamy 18 oddziałów (np. ogólnopsychiatryczne męski i żeński, młodzieżowy, detoksykacji i leczenia uzależnień, terapii uzależnień, psychiatrii sądowej, leczenia nerwic, psychosomatyczny i psychogeriatrycznym), które w sumie oferują 800 miejsc dla pacjentów. Świadczeń zdrowotnych udziela wykwalifikowana kadra medyczna. Na terenie szpitala (jako osobna jednostka administracyjna) znajduje się Regionalny Ośrodek Psychiatrii Sądowej, dysponujący oddziałami psychiatrycznymi o maksymalnym stopniu zabezpieczenia. Całość zespołu szpitala jest bardzo dobrze zachowana i utrzymana w niemal niezmienionej formie (dotyczy to np. zabytkowej stolarki okiennej).

Atutami szpitala są pięknie utrzymane tereny zielone, park, zadbane alejki spacerowe, boiska do gry w piłkę siatkową, nożną i koszykową, co daje pacjentom różne możliwości rekreacji i rehabilitacji na wolnym powietrzu. Park szpitalny, a w szczególności cmentarz, jest siedliskiem wielu gatunków ptaków, takich jak dzięcioły, kowaliki, grzywacze, sójki.

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.