Dnia 22 stycznia br. w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku odbyła się promocja albumu zatytułowanego „Krzywy obraz wojny. Armia Czerwona w Gdańsku i w Prusach”, autorstwa dwóch historyków, dr Tomasza Glinieckiego i dr Dmitriya Panto.
Wydawcą albumu jest Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, recenzentem prof. zw. dr hab. Waldemar Rezmer (historyk specjalizujący się w historii najnowszej i wojskowej), zaś redaktorem prowadzącym Agata Piedziewicz. Zdjęcia zamieszczone w albumie stanowią własność Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Wydarzenie to zostało zorganizowane w ramach cyklu „Spotkania z historią”. Jak każde z takich spotkań było podzielone na dwie części. W pierwszej prowadzący, Wojciech Grott zadawał pytania autorom albumu. W drugiej – umożliwiono gościom zgromadzonym na widowni zadawanie pytań autorom.
To spotkanie rozpoczął w imieniu dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, dr Karola Nawrockiego, dr Karol Polejowski. W swoim krótkim przemówieniu nawiązał do obecnej sytuacji politycznej. Stwierdził, iż promocja tego unikatowego albumu zbiegła się z momentem, kiedy „toczy się żywa dyskusja historyczna pomiędzy naszym krajem a Rosją”.
Autorzy albumu, dr Tomasz Gliniecki i dr Dmitriy Panto, na co dzień zajmują się badaniami najnowszej historii Europy Środkowej i Wschodniej, w szczególności wydarzeń z czasów II wojny światowej.
Prezentowany w bieżącym tygodniu album jest zwieńczeniem żmudnych badań prowadzonych przez autorów, których przedmiotem były walki stoczone przez Armię Czerwoną na Pomorzu i na terenie Prus Wschodnich oraz okres okupacji tych ziem przez wojsko sowieckie.
Ich praca miała na celu rozprawienie się z nieprawdziwym obrazem „wyzwolenia” tych ziem przez Armię Czerwoną w 1945 r.
Prowadzenie badań przez współczesnych historyków dotyczących tego epizodu II wojny światowej jest możliwe dzięki odtajnieniu i upowszechnieniu przez Rosję dokumentów, dotyczących zbrojnego konfliktu niemiecko–sowieckiego z lat 1941 – 45.
W omawianej publikacji autorzy zamieścili fotografie wykonane w pierwszych miesiącach 1945 r. na terenie dwóch obecnych polskich województw: pomorskiego i warmińsko–mazurskiego, które wtedy znajdowały się na pograniczu dwóch okręgów administracyjnych III Rzeszy: Gdańsk – Prusy Zachodnie i Prusy Wschodnie. Przed wybuchem II wojny światowej były tereny II WMG, niemieckiego okręgu wschodniopruskiego, a także częściowo państwa polskiego. Bezpośrednio po wojnie Elbląg i powiaty nadwiślańskie włączono w obręb okręgu mazurskiego, a dopiero później do województwa gdańskiego.
Złożoność historii tych terenów, zmiana ich przynależności administracyjnej i państwowej na przestrzeni dziejów – oraz związana z tym zmiana nazewnictwa – nasunęły autorom trudności w wyborze tytułu tejże publikacji.
W albumie tym zostały zaprezentowane fotografie, wybrane m. in. z bogatej kolekcji zakupionej przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku od potomków autora tych fotografii: Arkadija Szajcheta.
Był on jednym z wielu fotoreporterów wojennych, jacy towarzyszyli jednostkom wojskowym Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. Byli odpowiedzialni za propagandę sowiecką i otrzymywali wytyczne, dotyczące zarówno sposobu wykonywania zdjęć, jak i wyboru odpowiedniego planu zdjęciowego itp. Podlegali bowiem dowódcom wojskowego pionu politycznego, którzy wydawali rozkazy w imieniu partii.
Zdjęcia wywoływali na bieżąco w ciemniach zainstalowanych na ciężarówkach; materiał fotograficzny był systematycznie wysyłany drogą lotniczą do Moskwy. W archiwach rodzinnych takich reporterów zachowały się jedynie ich odbitki autorskie.
Fotoreporterzy wojenni mieli za zadanie fotografować walki, jakie toczyła Armia Czerwona, a ich praca służyła celom propagandowym. Zdjęcia te publikowane były bowiem w ówczesnej prasie, która służyła indoktrynacji radzieckiego społeczeństwa. Zdjęcia w niej zamieszczane miały budzić pozytywne emocje: radość z sukcesów odnoszonych przez Armię Czerwoną na frontach. Dlatego często pokazywano na nich bohaterstwo radzieckiego żołnierza, który miał stanowić wzór dla innych. Fotografowano zdobycze wojenne, broń, sprzęt wojskowy; jednym z symboli zwycięstwa stał się czołg T–34/85 masowo produkowany w fabrykach zbrojeniowych ZSRR, stanowiący powszechne wyposażenie jednostek Armii Czerwonej.
Uwieczniano na kliszach również klęski wroga. Fotografowano Niemców – zarówno żywych (np. jeńców wojennych) oraz martwych, a także ich zniszczony sprzęt wojenny.
Dla wyolbrzymienia grozy wojny i wyolbrzymienia waleczności sowieckich żołnierzy plan zdjęciowy bardzo często był inscenizowany. Reporterzy utrwalali na kliszy fikcyjne, celowo inscenizowane sceny rozgrywające się już po zakończeniu walk toczonych w rzeczywistości. Częstą praktyką było fotografowanie podpalanych budynków, ocalałych w czasie walk. Niekiedy fotoreporterzy dokonywali celowego retuszu swoich zdjęć lub wykonywali fotomontaże. Niestety, czytelnicy radzieckiej prasy nie zdawali sobie sprawy z fikcji pokazywanej na publikowanych zdjęciach.
Do powinności fotoreporterów należało także pokazanie zemsty radzieckich żołnierzy dokonanej na wrogu. Dowódcy poszczególnych oddziałów wymuszali na żołnierzach spisywanie na papierze swoich osobistych powodów zemsty na Niemcach. Fotoreporterzy uwieczniali żołnierzy z tego typu deklaracjami. Jedno z takich przykładowych zdjęć zostało umieszczone w omawianym albumie.
Fotoreporterzy służyli w wojsku tak, jak pozostali żołnierze. Mieli stopnie wojskowe, nosili mundury oraz posługiwali się bronią. Wielu z nich poległo w czasie działań wojennych.
Arkadij Szajchet urodził się w 1898 r. w Mikołajewie (na ob. Ukrainie). Przed II wojną światową był cenionym fotografem pracujący dla jednej z radzieckich gazet. W czasie II wojny światowej służył (w stopniu st. lejtnanta) jako fotoreporter w jednym z oddziałów 2. Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej (konkretnie w 5. Armii Pancernej Gwardii).
Do opracowania prezentowanej w Muzeum II Wojny Światowej publikacji, oprócz cennych fotografii, niezbędna okazała się dokumentacja zgrupowań i jednostek Armii Czerwonej oraz z akta personalne zgromadzone w Centralnym Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Podolsku oraz mass media z okresu II wojny światowej, a także liczne opracowania zarówno polskie, rosyjskie i niemieckie poruszające wspomnianą tematykę.
Album został podzielony na pięć rozdziałów.
Tematem pierwszego są fotoreporterzy wojenni. Pokazano ich pozycję w strukturze Armii Czerwonej, zadania jakie im narzucano oraz metody działań.
W drugim ukazano działania ofensywne 5. Armii Pancernej Gwardii (w której służył wspomniany Arkadij Szajchet) na obszarze ob. północnej Polski. W czasie tzw. operacji wschodniopruskiej zdjęcia wykonywano tuż po zdarzeniach, zaś w czasie operacji wschodniopomorskiej (dotyczyła m. in. walk na Wybrzeżu) – zdjęcia wykonywano dopiero po zakończeniu walk o Gdańsk i Gdynię, często po dłuższym czasie po ustaniu walk.
W rozdziale trzecim ukazano Armię Czerwoną jako zwycięzców zajmujących tereny odebrane wrogowi, czemu towarzyszyły gwałty, grabieże, podpalenia będące wyrazem zemsty na wrogu.
W czwartym rozdziale zamieszczono tylko i wyłącznie fotografie Arkadija Szajcheta, co miało na celu zaprezentowanie charakterystycznych dla jego stylu fotoreporterskiego wartości artystycznych i poznawczych, co osiągnął dzięki wykonaniu bardzo dużej liczby fotografii.
Dzięki temu, że będąc na froncie często wielokrotnie utrwalał na kliszy ten sam plan zdjęciowy – porównując powtórzenia oraz szersze kadry tego samego planu można teraz zaobserwować dynamikę sytuacji: zwrócić uwagę na kolejność zdarzeń. A także dostrzec fikcję, celowe pozorowanie zdarzeń, o czym wspominałam.
Ostatni rozdział jest próbą ukazania trudnego położenia radzieckiego fotoreportera wojennego uwikłanego w trudną sytuację polityczną oraz reżim totalitarny, będącego ofiarą tego systemu. Który mimo to realizuje swoją pasję fotografowania, bez względu na konsekwencje.
Autorom omawianego albumu udało się dotrzeć do wnuczki Arkadija Szajcheta, Marii Żotikowej, z zawodu archiwistki, która zgodziła się sprzedać spuściznę po jej dziadku Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Pani Maria stara się upowszechniać twórczość swego dziadka, organizuje wystawy upowszechniające jego fotografie wykonane w różnych etapach jego życia.
Tak, jak wspomniałam we wstępie, w drugiej części spotkania umożliwiono uczestnikom zadawanie pytań autorom albumu. Trzeba przyznać, że tematyka w nim poruszona wzbudziła żywe zainteresowanie wśród zgromadzonych. Niektórzy dzielili się rodzinnymi, bolesnymi wspomnieniami. Inni dopytywali o szczegóły pracy fotoreporterów wojennych, albo o konkretne zdarzenia, będące tematem zdjęć.
Na koniec uczestnicy spotkania, którzy wcześniej nabyli albumy, mieli możliwość uzyskania autografów autorów.