Ulica Leczkowa biegnie w Nowych Szkotach. Administracyjnie to Dolny Wrzeszcz. Trochę klimatu tej ulicy przy okazji dzisiejszej rocznicy śmierci jej patrona – burmistrza Konrada Leczkowa.
Leczkow był burmistrzem Gdańska w latach 1405-11, wcześniej rajcą. Jego kariera handlowo-polityczna była dosyć błyskotliwa. Na swoje nieszczęście w roku 1410 po bitwie pod Grunwaldem uznał zwierzchność króla polskiego nad Gdańskiem i jako przedstawiciel Rady Miejskiej złożył mu hołd. Dla Krzyżaków, których sprawę Jagiełło do końca nie rozwiązał, to było za dużo. Złożony hołd zapewne był przedwczesny. Ba, Gdańsk 7 sierpnia 1410 zażądał od Krzyżaków opuszczenia miasta*. Jagiełło stał pod Malborkiem i dalej się nie posunął. Gdy odstąpił, zamiast zdobyć Malbork, Krzyżacy otrząsnęli się z przegranej i Gdańsk należało ukarać.
Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja po bitwie pod Grunwaldem była dosyć niespokojna. Na mieście dochodziło do bójek pod wpływem wieści, że zaciężni krzyżaccy rabują mieszczan. Zarządca szpitala św. Elżbiety Mikołaj z Pszczółek usiłował wywieźć kościelne bogactwa, miasto na wszelki wypadek szykowało się do obrony, ale wieści z Polski, a zwłaszcza to, że Toruń przyjął zwierzchnictwo Polski, sprawiły, że Rada Miejska zdecydowała się wypowiedzieć posłuszeństwo Krzyżakom.
Żądając opuszczenia miasta Leczkow zapewniał ochronę komturowi, ale w razie oporu groził śmiercią. Ponieważ komtur odmówił, Leczkow zagroził oblężeniem zamku i odcięciem żywności. Stopniowo zabraniał coraz szerszym warstwom ludności pracy dla zamku, odmówił Krzyżakom prawa przemiału zboża w Wielkim Młynie i odciął zamek od Wisły poprzez zapalowanie. Zwolenników Krzyżaków tropiono i skazywano na śmierć poprzez publiczne egzekucje. Po prostu Leczkow sobie nieźle nagrabił.
Komtur doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji pod Malborkiem i dochodziły do niego wieści, że wojska polskie słabną. W którymś momencie musiało dojść do ugody z miastem, choćby dlatego, że siły krzyżackie zostały zasilone, a Gdańsk słał rozpaczliwe listy do Jagiełły z prośbą o pomoc, na co król pozostawał głuchy. W takiej sytuacji gdańszczanie po burzliwych debatach uznali zwierzchność nowego komtura.
Nie oznacza to, ze do końca byli posłuszni. Nadal nie chcieli dostarczać Krzyżakom żywności twierdząc na przykład, że Jagiełło nie zwolnił ich z przysięgi wierności. Niestety w lutym 1411 doszło do pokoju w Toruniu, na którym król polski zrzekł się praw do Gdańska. A zaraz po tym Krzyżacy zapragnęli nałożyć na miasto nowy podatek, bo ktoś musiał pokryć zobowiązania wobec Polski.
Port gdański został zamknięty łańcuchem, handel oficjalnie przeniesiono do Elbląga, rajcowie byli obrzucani obelgami i wyrzucani za drzwi. Towary były konfiskowane. W odpowiedzi gdańszczanie zamurowali Bramę Zamkową (u wylotu U Furty). W końcu doszło do rozejmu i był to dzień 5 kwietnia 1411.
6 kwietnia w Niedzielę Palmową Leczkow i Arnold Hecht (drugi burmistrz) oraz rajcy Bartłomiej Gross (zięć Leczkowa) oraz Tiedemann Huxer zostali zaproszeni do zamku na rozmowy w sprawach podatkowych z komturem Henrykiem von Plauen. Nigdy z zamku nie wyszli. Tylko Huxerowi przypomniało się na moście, że zapomniał oddać komuś kluczy i zawrócił.
Po dwóch dniach pod zamek podeszła Anna Gross zaniepokojona nieobecnością męża i ojca przynosząc im żywność. Przychodziła tak przez tydzień. 13 kwietnia Krzyżacy wydobyli z fosy 3 ciała i wyrzucili je koło Bramy Zamkowej. Cały ich majątek został skonfiskowany, a burmistrzem został Tiedemann Huxer.
Leczkow, Hecht i Gross zostali pochowani w Mariackim. Zachowała się płyta nagrobna.
* Ta sprawa jest wyjaśniona w artykule Konrad Letzkau – męczeństwo gdańskiego burmistrza