Gdańsk konsekwentnie idzie z prądem nowej interpretacji historii. 18 lipca w prestiżowym Dworze Artusa oddziale Muzeum Gdańska zorganizowano tu mianowicie konsularną uroczystość ku czci niemieckich spiskowców, którzy postanowili w 1944 roku zamordować Hitlera. Powodem zamachu w Wilczym Szańcu była frustracja, że na tym etapie wojny Wódz ewidentnie nie wykazał się tym, co na jej początku obiecywał.
Spiskowcy, którzy rozpoczynali przygodę z podbojami przekonani, że Polacy to bydło, które do szczęścia potrzebuje pruskiego bata, z satysfakcją opisywali to w listach swoim rodzinom przekonani, że ich dzieci mają zapewniony już Lebensraum. Hołubiony zamachowiec, pułkownik Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg (pełna tytulatura), pisał:
„Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i mieszańców. Naród, który, aby się dobrze czuć, najwyraźniej potrzebuje batoga. Tysiące jeńców przyczynią się na pewno do rozwoju naszego rolnictwa. Niemcy mogą wyciągnąć z tego korzyści, bo oni są pilni, pracowici i niewymagający. Najważniejsze jest to, abyśmy w Polsce właśnie teraz zaczęli planową kolonizację. I nie martwię się, że ona nastąpi.”

Fakt ten jest skutecznie pomijany w celebrowaniu nieudanego zamachu, jakby jego przeprowadzenie dało spiskowcom odpust zupełny i świetliste aureole nad głowami. Pomijany jest też fakt, że po ewentualnie udanym zamachu, aby móc kontynuować wojnę z ZSRR, w planach było podpisanie separatystycznego pokoju z zachodnimi aliantami przy zachowaniu zdobyczy terytorialnych Niemiec od początku wojny w tej części Europy.
Przeczytaj też:
Był to więc de facto plan zatwierdzenia dokonanego w ciągu kilku lat poszerzenia Rzeszy na wschód. Naszym kosztem, jakby ktoś powątpiewał.
Programy nauczania są nieustannie cięte, żeby ostatecznie ogłupić młodzież i uodpornić ją na wszystko, co rodzime, narracja historyczna odwracana jest w celu sugerowania winy Polaków w rozpętaniu II wojny światowej (wiadomo, Franek Dolas), sugeruje się, że chodzenie w koszulce z orzełkiem jest passe i generalnie lepiej się do tego nie przyznawać, ale dlaczego elementy tej skurwysyńskiej aktywności mają miejsce tutaj? Rozumiem, że tak mogłaby robić wroga nam propaganda, ale to się dzieje od środka, bez żadnego oporu, a wręcz przy wsparciu lokalnych władz.
Mamy tu konia trojańskiego, który znalazł bogate pastwisko i rośnie w najlepsze. Jak dodamy trojańską kobyłę, to niebawem pojawią się źrebaki.
Konferencja prasowa i zawiadomienie do prokuratury

Na dzisiejszej konferencji prasowej Natalia Nitek-Płażyńska, wraz z radnymi miejskimi Przemysławem Majewskim i Andrzejem Skibą, wyraziła oburzenie wobec haniebnej organizacji wydarzenia w oddziale Muzeum Gdańska, w Dworze Artusa. Uczestnicy konferencji złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa publicznego propagowania nazizmu.