Kanion piękny, ale nieznany, więc jak ściągnąć ludzi, by tu przybywali i osiedlali się? Spółka Atchison, Topeka and Santa Fe, budująca linię kolejową, postanowiła wykreować potrzebę. W 1872 roku zamówiła u Thomasa Morana serię obrazów z Wielkim Kanionem. Umieszczono je potem na kalendarzach i tak rozbudzono potrzebę podróżowania w te rejony. Spółka, jak mi się wydaje, działa do dziś, a obrazy Morana (nie tylko Wielkiego Kanionu) są przepiękne. Prawie tak samo piękne, jak rzeczywistość.

Thomas Moran – Wielki Kanion Kolorado

O Moranie kiedyś napiszę, ale teraz król jest tylko jeden – Wielki Kanion w Arizonie. Jak być w Stanach i go nie zobaczyć? Choć naprawdę – z przyznaniem palmy pierwszeństwa w widokach miałabym kłopot. Jechaliśmy do niego z miejscowości Ash Fork liczącej sobie niespełna 400 mieszkańców, ale za to położonej przy Route 66. Jedzie się przez teren zalesiony, o niespecjalnym wyglądzie, więc to, co ukazuje się na końcu, jest niezłym szokiem. Tak sobie myślę: jak wielkim szokiem był dla ludzi, którzy go pierwsi zobaczyli?

Wielki Kanion ma swoje lotnisko i to obsługiwane przez 40 linii lotniczych! Lotnisko jest wykorzystywane  do wycieczek widokowych i lotów czarterowych. 8 sierpnia 2023 wylądował na nim prezydent Biden. Przyleciał, by ogłosić powstanie  Narodowego Pomnika Baaj Nwaavjo I’tah Kukveni, koło Wielkiego Kanionu, a co w praktyce oznaczało zakaz wydobywania uranu.

Nie zdecydowaliśmy się na sławną szklaną platformę Skywalk należącą do Indian Hualapai. Za droga i za daleko od nas.  Skywalk leży poza terenem parku. Pamiętam, że w 2017 cena wejścia na platformę (łącznie z kosztami parkingu i dowozu indiańskim autobusem) wynosiła ok. 600 zł,  w tym pamiątkowe zdjęcie,  bo samemu na platformie zdjęć robić nie wolno.  Natomiast z karnetem „America the Beautiful”  Annual Pass za 80 dolców mieliśmy wstęp do wszystkich publicznych parków narodowych nawet przez rok. 80 na pojazd, nie od osoby. Tak więc dojechaliśmy, zaparkowaliśmy i stanęliśmy w niemym zachwycie. Faktycznie ta przestrzeń oszałamia. Za tym całym lasem nagle otwiera się niebiesko-czerwono-różowy popękany  świat.

Aż niemożliwe, by natura mogła stworzyć coś tak wspaniałego. A może odwrotnie – tylko natura jest w stanie tak zachwycić.

Wielki Kanion Kolorado ma  446 km długości i osiąga głębokość do 1857 m – czyli 8  Pałaców Kultury i Nauki w Warszawie! Jego szerokość waha się od 800 m do 29 km. To największy kanion na świecie, ale tyle tego jest, że ja tu widzę całą masę kanionów.

Szukam, gdzie tu jest rzeka Kolorado, sprawczyni tego całego bałaganu. W którymś momencie przemieszczania się wzdłuż krawędzi udaje mi się ją znaleźć.

Dla mnie to nienormalne, by jedna taka rzeka zrobiła tyle zamieszania. Rzeka Kolorado nie rozlewa się wszerz. Zawsze była wąska. Ona tnie skałę w dół. A reszta to erozja. Chociaż zdarzają się warstwy pomieszane, czyli młodsze pod starszymi, co sugerowałoby gwałtowny przebieg zjawiska. Musiałby to być kataklizm na skalę światową i mający odbicie we wszystkich kulturach. Jedynym takim kataklizmem jest potop, ale póki nie ma solidnych opracowań, to trzeba bazować na tym, co jest obecnie.

Jedna z hipotez  mówi, że kanion jest wynikiem wypiętrzenia, to znaczy w wyniku wewnętrznych ruchów płyt tektonicznych wierzchnia warstwa kuli ziemskiej została ściśnięta, wypchnięta do góry i pękła, co pozwoliło rzece Kolorado na dalsze żłobienie jej dna.

Tak czy siak, pierwotnie musiał powstać uskok, w który wdarła się woda. Nie wyklucza to silnego wypiętrzenia skał i pęknięcia ich. Tak naprawdę nie wiadomo, co było u źródeł powstania kanionu.

Kolorado ma 2330 km długości i przepływa przez 5 stanów: Utah, Arizona, Nevada, Kolorado i Kalifornia. Te 446 kilometrów długości Wielkiego Kanionu to jak z Gdańska do Częstochowy.

Kanion można oglądać z wielu punktów widokowych. My byliśmy na krawędzi południowej, bardziej dostępnej turystycznie od północnej. Wzdłuż krawędzi można chodzić, można podjechać busem.

Najstarsze skały na terenie Kanionu Kolorado liczą 1.8 miliarda lat, najmłodsze 270 milionów. Wielki Kanion oferuje więc podróż w czasie od proterozoiku (prekambr) aż po trias (mezozoik). Wzdłuż krawędzi umieszczone są tablice informacyjne, można się wyedukować, ale nie wzbudzają one wielkiego zainteresowania. Trudno temu się dziwić mając takie widoki przed sobą.

Kanion liczy do 20 warstw, które doskonale widać na jego ścianach.  Rzeka już nie ma takiej siły sprawczej, bowiem jej erozja jest spowolniona przez zaporę Glen. Wiatr natomiast spokojnie dokonuje dzieła zniszczenia. Ruchy powietrza, osuwające się odłamki, rozsadzające korzenie.

Schodzenie w dół jest ponoć dosyć wyczerpujące i zaleca się spać nad rzeką, wchodzić  dopiero na drugi dzień. Co roku park jest odwiedzany przez  5-6  mln turystów. Jest tu 1000 jaskiń, ale do zwiedzania udostępniana jest tylko jedna: Cave of the Domes. 355 jest udokumentowanych.

Na terenie Wielkiego Kanionu Kolorado żyje 75 gatunków ssaków, 300 gatunków ptaków, 8 płazów, 42 gadów i 25 ryb – jelenie wirgińskie, widłorogi, węże, lisy, jaszczurki, wiewiórki skalne, wiewiórki ziemne, bobry, owce kanadyjskie, łosie, pumy, skunksy, żółte skorpiony, jaszczurki, kojoty, wilki, pstrągi, bieliki amerykańskie, łosie, baribale, mulaki, kozły śnieżne, leniwce. W Wielkim Kanionie istnieją cztery gatunki endemiczne ryb, a kondory latają na wyciągnięcie ręki.

Przez moment towarzyszyła nam wiewiórka. Na wiewiórki trzeba uważać, bo to są najgroźniejsze zwierzęta w parku.  Małe cwaniary, pojedynczo nie są odważne, ale zbierają się w kilka i wtedy grupowo atakują turystów. Pewno nie była to wiewiórka Kolorado, bo ta żyje tylko na północnej krawędzi kanionu. Wiewiórki nacierają  sobie futerka przeżutą wcześniej skórą  grzechotnika, aby uniknąć ataku węży. Może różowego, bo taki tam bywa.

Trafiliśmy tam również na mexicana cliffrose. Mexican cliffrose, jak sama nazwa mówi, to takie drzewko różane terenów skalistych. Indianie robili z niego drzewce strzał. Tutaj rośnie na brzegu Wielkiego Kanionu i jest niewielkie. Dochodzi do 6 m i występuje w całym regionie Gór Skalistych. Rozkruszoną korę Indianie wsypywali do kołysek (zapobiega wypryskom). Wypychali nią poduszki. Wewnętrzną korą przemywano oczy, a liście służyły do oczyszczania ran i leczenia podrażnień.

Okolice kanionu zamieszkiwane są przez  sześć indiańskich plemion – Havasupai, Hualapai, Navajo, Hopi, Paiute i Zuni. Dwa pierwsze w samym kanionie.

Kanion został przebyty w 1869 r. przez generała Unii i geologa Johna Wesleya Powella  i to on nadał mu obowiązującą do dzisiaj nazwę. Generał stracił prawą rękę w bitwie pod Shiloh, potem wykładał geologię na jednym z uniwersytetów w Illinois, a jego nazwiskiem zostało nazwane jezioro z zaporą Glen na granicy Utah i Arizony.  Powell został pochowany na Narodowym Cmentarzu Arlington w Wirginii, który stał się ostatnią przystanią dla wielu wybitnych amerykańskich osobowości.

Powell przebył kanion, ale odkrył go konkwistador García López de Cárdenas, który brał udział w wyprawie Francisca Vásqueza de Coronado. Stało się to  równo 483 lata temu – od  25 sierpnia 1540 r. do połowy września przedostawał się w okolice rzeki, jednak nie zdołał zejść do wąwozu. Kolejnym Europejczykiem był dopiero w 1776 r. misjonarz hiszpański Francisco Tomás Hermenegildo Garcés.

Augusto Ferrer-Dalmau Nieto „Odkrycie Wielkiego Kanionu”

Kanion oczywiście przyciąga samobójców. Niektórzy skaczą z turystycznych helikopterów, inni rozpędzają się samochodami. Zdarzyła się również nad kanionem katastrofa lotnicza. 30 czerwca 1956 r. zderzyły się dwa cywilne samoloty. Jeden prosił o zmianę kursu, ale do dzisiaj nie wiadomo, czy zderzenie nastąpiło na skutek słabej widoczności, czy samowolnych manewrów, bowiem znane były przypadki celowych pętli nad parkiem w celu pokazania go pasażerom. Zginęło 128 osób, wszyscy na obu pokładach.

Siedzieliśmy tam cały dzień, a mam wrażenie, że widzieliśmy niewiele. Trochę podjechaliśmy busem, ale busa trzeba pilnować, bo w którymś momencie przestaje jeździć, a w parku telefony nie działają.

Park po zachodzie Słońca traci swoje kolory.

Zaczęło również padać i to był ten moment, kiedy służba parkowa kazała wszystkim zbierać się z powrotem. Ostatnim busem dojechaliśmy do parkingu.

Mogę rzec za prezydentem Rooseveltem: „To jeden z najwspanialszych widoków, który powinien zobaczyć każdy Amerykanin”. I nie tylko Amerykanin.

Anna Pisarska

Moje artykuły o Stanach Zjednoczonych:

pozostałe o Ameryce:

Dodaj opinię lub komentarz.