Początek listopada to taki szczególny czas, kiedy dużo myślimy o naszych bliskich, których już nie ma wśród nas. Odwiedzamy ich groby, zapalamy na nich znicze. Warto w tym czasie pomyśleć także o dawnych gdańszczanach, których mogił już nie ma. Wiele dawnych nekropolii, niestety, decyzją powojennych władz naszego miasta, zlikwidowano; zamieniono je na tereny zielone lub poddano zabudowie.
Przykładem są chociażby cmentarze, które niegdyś rozciągały się wzdłuż Wielkiej Alei (czyli ob. al. Zwycięstwa). Pisałam o nich przed dwoma laty.
Tym razem jednak chciałabym wspomnieć o cmentarzu w Brętowie – zniszczonym, zaniedbanym, częściowo zlikwidowanym.
Dla ścisłości: teren dawnego cmentarza znajduje się obecnie w granicach dzielnicy Strzyża (historycznie teren ten należał do Brętowa – stąd zwyczajowa nazwa, a po wojnie – do Wrzeszcza).
Cmentarz ten został założony w 1904 r. dla katolickiej parafii Najświętszego Serca Jezusowego we Wrzeszczu (wyodrębnionej w 1901 r.). Parafia ta obejmowała Wrzeszcz, Brętowo, Nowe Szkoty, Strzyża i Młyniska. Pierwsze pochówki miały miejsce w 1906 r. W 1920 r. powiększono go o parcelę od strony zachodniej, a w 1940 r. zlikwidowano najstarszą część cmentarza.
Na brętowskim cmentarzu chowano zarówno Niemców, jak i Polaków, co pokazują tabliczki na zachowanych grobach.
W 1910 r. parafianie uzyskali pozwolenie od rządu pruskiego na wybudowanie na terenie cmentarza kaplicy pogrzebowej. Została ona wzniesiona w latach 1912 – 13 na osi głównej alei. W cztery lata później mieszkańcy Brętowa i Strzyży zwrócili się z prośbą do biskupa chełmińskiego o możliwość odprawiania w niej mszy, co motywowali dużą odległością z zarówno do swego kościoła parafialnego, jak i do świątyni katolickiej w Oliwie. W 1920 r. biskup wydał oczekiwany dekret. Pociągnęło to za sobą konieczność rozbudowy dotychczasowej kaplicy. Była ona rozbudowywana kilkukrotnie. Ostatecznie osiągnęła wymiary 16, 90 m x 34, 50 m.
Powstał nieduży kościół nakryty dwuspadowym dachem z cegłą tzw. holenderską. Wyposażono go w ławki dla wiernych, organy oraz ołtarz poświęcony Matce Bożej Nieustającej pomocy – patronce świątyni. Pierwszym duszpasterzem został ks. Jan Kamulski, oficjalnie powołany na to stanowisko 1 V 1921 r. 22 XI 1922 r. administrator gdański, bp. Edward O’ Rourke wydał dekret powołujący w Brętowie tzw. kurację (należącą do parafii oliwskiej), której kuratorem został wspomniany ks. Jan Kamulski. Pełnił on tę funkcję do 1927 r.
W 1929 r. kościół ten stał się świątynią parafialną – biskup gdański powołał nową parafię Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Podstawą do wydania tegoż dekretu (z 20 II 1927 r.) był fakt, iż na terenie Brętowa w tamtym czasie zamieszkiwało 2600 katolików.
Po wojnie wyremontowano zniszczony obiekt i przywrócono mu funkcje sakralne. W 1980 r. po jego północnej stronie rozpoczęto wznoszenie nowego, dwukondygnacyjnego kościoła, którego dolną część oddano do użytku w 1984 r . Dotychczasową świątynię wyburzono cztery lata później.
Jak czytamy na stronie internetowej parafii, szczątki ludzkie znajdujące się na obszarze, na którym wzniesiono nowy kościół, zostały przeniesione w okolice jego drzwi zachodnich.
W 1947 r. na cmentarzu zaprzestano pochówków; 8 XII 1956 r. cmentarz zamknięto.
Całkowita powierzchnia cmentarza wynosiła 2,5 ha. Miał on plan prostokąta wydłużonego w kierunku północ – południe z alejami krzyżującymi się pod kątem prostym, z bramą po stronie południowej, przy ob. ul. Słowackiego. Aleja główna biegła z południa na północ (w osi całego założenia). Trzy aleje poprzeczne dzieliły południową część cmentarza na sześć kwater.
W okresie powojennym część grobów zlikwidowano, co – jak wspomniałam – było to związane m. in. z budową obecnego kościoła i plebanii. Zapewne nie każdy wie, że za budynkiem plebanii nadal znajdują się groby – w większości bardzo zniszczone, często pozbawione tabliczek lub z nieczytelnymi inskrypcjami.

Tabliczka na jednym z nich informuje, iż spoczywa w nim Horst Meller, uwieczniony w powieści „Weiser Dawidek” Pawła Huelle.

Przy dawnej głównej alei (w części południowej) znajduje się wydzielona kwatera z miejscami pochówku proboszczów kościoła. Pochowano w niej m. in. długoletniego proboszcza kościoła Najświętszego Serca Jezusowego, ks. Waltera Wienke.

Groby w tej kwaterze są dobrze utrzymane; kwatera wysprzątana, zasadzone kwiaty. A warto byłoby zadbać też o pozostałe groby, zapalić znicz na którejś z zaniedbanych mogił.
Jeszcze gorzej wygląda część cmentarza położona za kościołem i zakrystią. Ksiądz proboszcz a z pewnością widzi to przez okna codziennie ale widocznie ten widok jakoś go nie rusza.
Rozmawiałem z Księdzem Proboszczem w 2016 roku. Powiedział, że najpierw odbudowa kościoła. Następnie zadbanie o cmentarz.
Dzięki za ten artykuł. Szkoda, że brakuje informacji z czyjej inicjatywy nagrobek Horsta Mellera wygląda dziś, tak jak wygląda. Pozdrawiam.
Niestety nie posiadam informacji na temat osoby, która odpowiada za współczesny wygląd nagrobka Horsta Mellera. Maria Sadurska
Pani Mario, polecam chociażby notke z portalu Ibedeker na ten temat. Pozdrawiam.
Mieszkam obok w Inpro.
Co tydzien idac do kosciola mysle o tym jak zaniedbany jest ten cmentarz. Tak samo ten kosciol… Odkad pamietam jest kiepsko. Nie wiem z czego to wynika. Na ujescisku w parafi sw Ojca Pio mozna bylo postawic kosciol od zera w kilkanascie lat. A tutaj nic sie niedzieje. Smutne
Obok domu samotnej matki jest szklarnia – TOTALNIE zniszczona i syfiasta. Nie wiem – ksieza w ogole cos tam robia? ;o
od czasu kiedy rządy objął T.Chajewski to tylko ruina….
Witam pamiętam ten cmentarz jak jeszcze byłam mała. Mieszkaliśmy nie daleko , z babcia i dziadkiem którzy pracowali w pobliskiej szkole 38 , , Szkoda że taka Historia tak wygląda powinno się o to dbać ,.Przykre jak na to się patrzy. …..