Ja żadnej nie powiesiłam. Ale dziś żałuję.. Wyjeżdżając z mojego ukochanego miasta, mogłam jedną powiesić. Z napisem KOCHAM GDAŃSK. Rozpętała się dyskusja na temat usuwania szpecących, rdzewiejących kłódek z Mostu Chlebowego. Głównym argumentem za ich usunięciem jest ich brzydota, pobocznym- bezpieczeństwo konstrukcji balustrad.

Facebook to dziwne miejsce. Komentarze są często emocjonalne lub wręcz agresywne. I tych za usuwaniem kłódek i tych przeciw. Adwersarze prześcigają się dokopywaniu sobie nawzajem. A ja się pytam: Gdzie sztuka argumentacji i szacunek dla poglądów drugiej strony? Zamiast swobodnej wymiany myśli, mamy pyskówki, słowne przepychanki, liczne złośliwości. Ale nie o tym chciałam…

Kłódki na Moście Chlebowym

Mnie te kłódki nie przeszkadzają, uważam nawet, że mają one swój urok. Nostalgicznie się robi, gdy wieczorem w świetle jednej z tych czterech stylowych latarni rzucają cień na wody kanału.

Można powiedzieć, że te kłódki nie zapewniły wiecznej miłości wszystkim wieszającym je parom…Miłości może i nie zagwarantowały ale pozostawiły wspomnienia. Mam wizualizacyjną wyobraźnię. Patrzę na coś i natychmiast w moim umyśle klaruje się scenka. Na Moście… widziałam oczyma wyobraźni młodych i starych, tych zakochanych pierwszą miłością i tych którzy wieszali swoją kłódkę po złożeniu przysięgi małżeńskiej przed Bogiem albo Urzędnikiem Stanu Cywilnego. A także tych którzy wypatrywali swojej kłódki wśród setek innych, na spacerze w jakiś mroźny dzień.

Kłódki na Moście Chlebowym

Można powiedzieć, że to żelastwo degraduje kutą z grubych prętów balustradę. Można powiedzieć, że wpływają negatywnie na estetykę miejsca, niewątpliwie unikalnego. Jednak na poparcie tych argumentów nie ma silnego uzasadnienia. Pod względem technicznym Most jest bezpieczny, przynajmniej na razie; a kwestie estetyki… No cóż, to kwestia gustu. De gustibus non est disputandum. Mnie nie rażą te setki kłódek. Skorodują w końcu i same odpadną. Most wytrzyma znacznie dłużej niż kłódki z supermarketu.

Razi mnie natomiast ogólna znieczulica. Brak uśmiechu i sympatii dla kogokolwiek. Bałagan w przestrzeni publicznej. Budynek ECS-u wyglądający jak wrak porzucony w centrum miasta, którym nawet złomiarze nie chcą się zająć. Razi mnie to, że ogólnie my Gdańszczanie jesteśmy bałaganiarzami. Narzekamy, że brudno ale… trudno nam skorzystać z kosza na śmieci albo posprzątać po własnym psie. Niech MIASTO posprząta.. Ale to nie tak. To MY śmiecimy, to MY zezwalamy na chamstwo i buractwo i upadek obyczajów. To MY jesteśmy MIASTEM!

Akcja ściągania kłódek nie zmieni tego. Niestety. Moje miasto powinno żyć. Żyć i pięknie się starzeć. Miasto to nie skansen. Kłódki na Moście są tego przykładem. Zamiast ściągania kłódek zaszczepmy jakąś nową tradycję… Wykreujmy modę na niewieszanie kłódek, zastępując ja czymś równie romantycznym. Ma ktoś na to pomysł? Ale dziś, cykliczne nawet ich ściąganie.. to jak sianie trawy na wydeptanych ścieżkach.

Aleksandra Surma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *