W brudno – ponuro – szaro – jesienno – zimowy dzień 25 listopada 1918 roku, na wileński plac na Łukiszkach wjechał na zacnym kasztanie rotmistrz Jerzy Dąmbrowski, osadził konia na zadzie przed dwuszeregiem ubranych i i uzbrojonych od Sasa do Lasa ochotników, wyciągnął szablę i wydał najpiękniejszy rozkaz w historii polskiej wojskowości:
– Chłopcy! Ojczyzna! Bolszewicy! Kurwa ich mać!* Od prawego trójkami – stępa – marsz!
I kilkuset jeźdźców ostatniego pospolitego ruszenia obrońców Rzeczypospolitej ruszyło za nim, by stanąć naprzeciw czerwonego sztormu.

Mają swoje”Nuts!” Amerykanie spod Bastogne, mają Francuzi swoje „Merde!” wykrzyczane przez Cambronne`a pod Waterloo.
I choć zżymał się później bardzo ksiądz Meysztowicz dobrodziej i ubolewał nad tą „kurwą ich macią”, którą, jak mniemał, Dąmbrowski wyniósł niczym piętno niewoli z ruskich koszar (w czym podobny był francuskiej historiografii, która za tamto „Gówno” z 1815 roku „La garde meurt, mais elle ne se rend pas” stawia), to w tym jednym przypadku zupełnie niepotrzebnie, jak sądzę.
Zresztą i sam Meysztowicz wonczas tęgo szablą jako szlachcic – ułan powinność swą nad karkami Moskali w tej kompanii paniczów i żulików czynił, by mu na Virtuti Militari i Ojczyznę wolną wystarczyło. A jak się wtedy żyło im na co dzień, to już choćby i z żurawiejek wiemy, że po żołniersku.
Bo to właśnie najprostsza i najdźwięczniejsza dosadność tego rozkazu sprawia, że te wszystkie amerykańskie i francuskie historyjki mogą mu co najwyżej buty wypastować. Zwłaszcza że ten nasz, łupaszkowy, obowiązuje nas do dziś. I dlatego warto go przypominać.
Na fotografii Jerzy „Łupaszka” Dąmbrowski, około roku 1920.
———
* Jako się rzekło, że Dąmbrowski w rosyjskich koszarach był chowany, najpewniej zamiast „kurwa” użył „job ich mać”, co w gruncie rzeczy na jedno wychodzi, ale już nie brzmi dziś tak dosadnie, jak wtedy w Wilnie brzmiało, gdy „jobowanie” w powszechnym było używaniu, kiedy kultura osobista mierzyła się z prozą codzienności.
Jarosław Kiliński
od redakcji – cyt. Kurier Wileński: Zygmunt Szendzielarz, przybierając w AK pseudonim, prawdopodobnie nawiązał właśnie do Dąmbrowskiego, którego osobiście znał z lat służby w Wilnie w 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich. Aby nie mylić tych żołnierzy kawalerii, wśród historyków przyjęło się, że Dąmbrowski – to „Łupaszka”, natomiast Szendzielarza najczęściej nazywają „Łupaszko”. Na zdjęciu głównym Jerzy Dąmbrowski w czasie wojny w armii carskiej (siedzi trzeci od lewej).