Strefa obywatelska

„Konsultacje” w Gdańsku – miasto zmienia trasę linii 210

Artykuł pierwotnie został opublikowany w serwisie mojaorunia.pl

Od jutra (17.11.2020) decyzją gdańskich urzędników linia autobusowa 210 nie będzie już kursować przez Orunię. Mieszkańcy i radni dzielnicy są wściekli. Podnoszą wiele konkretnych argumentów. Problem w tym, że nikt z władz miasta nie chce ich słuchać, bo magistrat twierdzi, że były konsultacje. Jak wyglądały? Jeden mail, trzy zdania. W styczniu 2019 roku. Mamy już komentarz prezydent Dulkiewicz i wiceprezydenta Borawskiego.

Autobus 210, fot. osowa.com
Autobus 210, fot. osowa.com

Dziś jest ostatni dzień, w którym oruniacy mogą wsiąść w autobus i bez przesiadki dojechać na Kokoszki, Matarnię, w okolicę Portu Lotniczego czy do Osowej. Od jutra popularna linia 210 zmienia swoją trasę.

210 już nie pojedzie przez Trakt. Kto na tym straci?
Autobusy tej linii na Trakt św. Wojciecha już nie wjadą. Taka jest decyzja miasta. A magistrat nie chce słuchać już żadnych dyskusji. „Decyzja zapadła i jest nieodwracalna, wejdzie w życie w sobotę” – napisał w mediach społecznościowych wiceprezydent Piotr Borawski, odpowiadając jednemu z radnych dzielnicy z Oruni.

Wielu oruniaków jest wściekłych. Szefowa Rady Dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce, Agnieszka Bartków, wylicza w rozmowie z nami, kto jej zdaniem straci na skróceniu linii 210. – Oruniacy, którzy pracują na Kokoszkach, Matarni. Mieszkańcy, którzy dojeżdżają do specjalistycznych przychodni, np. w okolicach Moreny. Nie mówiąc już o tym, że w czasach pandemii szykuje się więcej przesiadek, większy tłok na innych liniach. Kompletnie nie rozumiem tej decyzji miasta – mówi nam Bartków.

Tak wyglądają „konsultacje” w Gdańsku
Problem w tym, że miasto nie tłumaczy radnym swojej decyzji. Co więcej, przekonuje radnych dzielnicy, że w tej sprawie przeprowadziło konsultacje. Z kim, kiedy, ilu mieszkańców brało w nim udział?

Okazuje się, że dla miasta konsultacjami jest wysłany jeden mail. W 2019 roku.

Mail jest krótki. Zacytujemy go w całości. „Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku uprzejmie informuje, że rozważa skrócenie trasy linii 210 do Dworca Głównego celem poprawienia popularności i regularności kursowania. Natomiast zwiększona zostałaby liczba kursów linii 189. Prosimy o wyrażenie Państwa opinii”.

Adresatem była Rada Dzielnica Orunia-Św. Wojciech-Lipce, nadawcą – dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego, Sebastian Zomkowski. Jeszcze w styczniu 2019 radni z Oruni odpisali na mail, w którym wyjaśnili, dlaczego (ich zdaniem) pomysł skrócenia linii 210 jest kiepski.

Napisali m.in.: „Skrócenie, a wręcz zabranie linii 210 spowoduje kolejną już degradację komunikacyjną, wiele osób z dzielnicy pracuje w rejonie przemysłowym, technicznym, przez który wspomniana linia przejeżdża, np. Centrum Handlowe Matarnia czy firma Intel w okolicy lotniska (…)”.

I dalej: „(…) Sprowadzenie Dworca Głównego do roli przystanku krańcowego, węzła przesiadkowego jest błędem. W obecnym stanie ww. lokalizacja nie spełni swoich wymogów. Przejścia w tunelach do przystanków tramwajowych, niesprawne windy oraz platformy dla osób starszych i niepełnosprawnych są to przeszkody, które na dobre mogą odebrać chęć korzystania z komunikacji miejskiej”.

Bartków: Urzędnicy zadali cios lokalnej społeczności
Na tym korespondencja się skończyła, a temat umarł aż do października 2020 roku. Jak mówi nam radny dzielnicy, Patryk Sikora, wtedy zaczęły do nich dochodzić słuchy, że miasto planuje zmianę trasy linii 210.

4 października radni wysłali do dyrektora Zomkowskiego maila z pytaniem, czy rzeczywiście miasto chce zmienić trasę 210. Dzień później dyrektor Zomkowski odpisał: „Jak tylko będzie gotowy projekt zmian dla południowych dzielnic, to go Państwu przedstawię”.

– Nikt nam nigdy żadnego projektu nie przedstawił. W połowie października pojawił się suchy komunikat na stronach miasta o zmianie trasy 210. I tyle. Tak wyglądają konsultacje w Gdańsku – nie kryje oburzenia Sikora.

Wściekła jest również Bartków. – Miasto nie przeprowadziło żadnych konsultacji, powoływanie się na maila z 2019 roku to jakiś absurd. Urzędnicy wrócili do swojego absurdalnego pomysłu w czasach pandemii i w momencie rewitalizacji Oruni. Zadali cios lokalnej społeczności, ignorując prawo do konsultacji. Prawo, które gwarantuje nam statut Rad Dzielnic.

Interpelacje radnych miasta, jest i petycja
Tematem zainteresowali się też radni miasta: Cezary Śpiewak-Dowbór z Koalicji Obywatelskiej i Andrzej Skiba z Prawa i Sprawiedliwości. Napisali swoje interpelacje do prezydent Dulkiewicz, czekają na odpowiedź.

W internecie krąży też petycja (podpisało się pod nią kilkaset osób) z apelem do władz Gdańska o nieucinanie połączeń linii 210. Rada dzielnicy Orunia-Św. Wojciech-Lipce wydała też oświadczenie, w którym „wyraża kategoryczny sprzeciw” wobec braku konsultacji ws. zmian na liniach publicznego transportu. Wysłała też pismo m.in. do prezydent Aleksandry Dulkiewicz.

Radni piszą w nim: „Liczymy na pilny kontakt w tej sprawie, by wyjaśnić nieścisłości i spróbować dojść do konsensusu w tej jakże nad wyraz pilnej sprawie! Prosimy o wsłuchanie się w głos mieszkańców i zatrzymanie najbliższej zmiany rozkładu jazdy do czasu wypracowania optymalnego stanowiska każdej z stron”.

O komentarz poprosiliśmy prezydent Dulkiewicz i jej zastępcę
Dzisiaj w Gdańsku odbyła się konferencja na temat wprowadzenia czerwonej strefy. Uczestniczyli w niej m.in. prezydent Dulkiewicz i wiceprezydent Borawski. Zadaliśmy im pytanie na temat linii 210 i braku konsultacji.

Prezydent Aleksandra Dulkiewicz: Wszystkie nasze działania staramy się z wyprzedzeniem raportować, informować, tłumaczyć i wyjaśniać. 3 tygodnie temu, kiedy przedstawialiśmy Państwu sytuację budżetową miasta Gdańska w roku 2020 (w związku z obniżonymi podatkami i wpływami), mówiliśmy także o tym, że będą także zmiany w komunikacji publicznej.

Staramy się je przygotować w taki sposób, by były jak najmniej dotkliwe, chociaż dotkliwe one będą. Dziura budżetowa z samych biletów wynosi ponad 40 mln zł.

Urzędnicy: wzmocniliśmy linię 189, zostały dołożone kursy
Jeśli chodzi o linię 210, to jest największa linia w Gdańsku i w wielu miejscach pokrywa się z działaniem także innych linii. Na odcinku Orunia – Dworzec Główny najbardziej wzmocniliśmy linię 189, zostały dołożone kursy. Ja rozumiem, że dla wielu ludzi wygodniej jest wsiąść w jednym miejscu i jechać nim bezpośrednio.

Wiceprezydent Piotr Borawski: Linia 210 jest najdłuższą linią autobusową w Gdańsku. Jest również linią, na której pasażerowie składają najwięcej skarg, jeżeli chodzi o jej punktualność. To, w jaki sposób przebiega ta linia i jej długość, wpływa na to, w jaki sposób jest ona punktualna.

Wiceprezydent Borawski tłumaczy filozofię miasta. Są i przeprosiny
Naszą filozofią, którą prezentujemy od początku tej kadencji, jest to, aby kręgosłupem miasta stały się linie tramwajowe i kolej. Stąd wiele inwestycji i remontów: remont linii na Stogi, budowa linii tramwajowej na Łostowice, za chwilę ogłoszenie przetargu na Nową Warszawską, kolejne linie tramwajowe, bypass kartuski, rozpoczęcie prac nad SKM-ką na Gdańsk Południe. To są działania, o których mówimy. I to jest przyszłość naszego miasta, jeżeli chodzi o transport.

Linie autobusowe będą jeździć z większą częstotliwością z dzielnic do węzłów przesiadkowych. Po to, by nasza komunikacja była sprawniejsza, bardziej punktualna i każdy mieszkaniec w dzielnicach miał dostęp do autobusu nie co godzinę, ale z większą częstotliwością, z tym, że czasem będzie musiał wybrać przesiadkę. Taka jest filozofia naszego działania.

Co do przeprowadzenia linii 210, jest to modelowy przykład. Wzmacniamy linię 189. Będzie ona jeździć nie co 15 minut, a co 10 minut. Nie tylko mieszkańcy Oruni, ale też np. mieszkańcy dzielnicy Maćkowy na tym zyskają. Owszem, przy tego typu zmianach czasem dochodzi do emocji, bo jeżeli komuś zabiera się linię autobusową, to zawsze są ludzie niezadowoleni.

Jeden z radnych dzielnicy: jak się tego słucha, to nic tylko złożyć mandat
Ja w tym momencie przepraszam, jeżeli ta zmiana nie została odpowiednio zakomunikowana i odpowiednio skonsultowana. Natomiast uważam, że i tak decyzja rady dzielnicy w tym wypadku byłaby negatywna, o czym mówiła od wielu tygodni zarówno pani przewodnicząca (Bartków), jak i radni tej dzielnicy. To nie jest prawdą, że o tej zmianie nie wiedzieli. Wiedzieli od wielu tygodni, że nad tego typu zmianą pracujemy.

Radni dzielnicy oglądali na żywo wspomnianą wyżej konferencję. Jeden z nich kwituje: – Jak się słucha takich rzeczy, to nic tylko złożyć mandat i mieć to wszystko gdzieś. W Gdańsku radni dzielnicy o niczym nie decydują, na nic nie mają wpływu. Miasto się z nami nie liczy.

Piotr Olejarczyk

Dodaj opinię lub komentarz.