„Wielki żeglarz uświadamia sobie ogrom oceanu, odczuwa własną małość, również małe i śmieszne stają się > wielkie problemy < które odczuwał przedtem jako dokuczliwe. Błahe wydają się sprawy naszego świata. Ale samotny rejs oceaniczny jest przede wszystkim ciężką pracą i nieustanną czujnością” Andrzej Urbańczyk, „Samotne rejsy”.
Tym razem chciałabym przypomnieć postać Leonida Teligi, żeglarza, który jako pierwszy Polak odbył samotnie, na niedużym drewnianym jachcie i bez niczyjego wsparcia, rejs dookoła świata. W latach 60 – tych XX w. był to duży wyczyn. Wielkie osiągnięcie zarówno w historii polskiego żeglarstwa, jak też jedno z większych w żeglarstwie światowym.
Leonid Teliga urodził się 28 V 1917 r. w Wiaźmie, w obwodzie smoleńskim w Rosji, w polskiej rodzinie robotniczej.
Dzieciństwo i młodość spędził w Grodzisku Mazowieckim, dokąd przeprowadzili się jego rodzice, kiedy nasz kraj odzyskał niepodległość. W mieście tym Leonid Teliga uczęszczał do szkoły podstawowej. Jesienią 1935 r. rozpoczął Kurs Podchorążych Rezerwy 8 Dywizji Piechoty 32 Pułku Piechoty w Pułtusku. Po jego ukończeniu został przyjęty do Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi – Komorowie. Ukończył ją w 1938 r. ze stopniem podporucznika; otrzymał przydział do 44 pułku strzelców Legii Amerykańskiej w Równem (na ob. Ukrainie). W tym samym roku odbył kurs żeglarski w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowym Yachtingu Morskiego w Jastarni, w czasie którego zdobył uprawnienia sternika morskiego.
14 VIII 1939 r. pułk, w którym służył został zmobilizowany i wysłany do Bydgoszczy w składzie 13 Dywizji Piechoty, z przeznaczeniem do Korpusu Interwencyjnego, który miał przeciwdziałać opanowaniu Gdańska przez wojsko niemieckie. W związku z atakiem Niemców na Polskę, dywizję tę przetransportowano w rejon Tomaszowa Mazowieckiego. W czasie działań wojennych rozgrywanych na tym terenie, Leonid Teliga został ranny.
Następnie wraz ze swym pułkiem przedostał się na Wołyń. Tam został aresztowany przez Rosjan. Najprawdopodobniej zataił swój stopień oficerski, dzięki czemu nie został potraktowany jak oficer, tylko szeregowy żołnierz. Uniknął w ten sposób losu innych polskich oficerów, straconych w masowych egzekucjach. Z obozu jenieckiego został wywieziony w głąb Związku Sowieckiego. Ukończył tam roczny kurs szyprów. Pływał na statkach jako rybak po Morzu Czarnym i Azowskim. Po ataku Niemiec na Rosję brał udział w ewakuacji Krymu i portów azowskich.
W 1942 r. wstąpił do tworzącej się wtedy w ZSRR Armii Polskiej – po zawarciu układu Sikorski – Majski i ogłoszeniu w Rosji amnestii dla obywateli polskich przebywających w więzieniach, łagrach itp. Jak wiadomo, dowódcą tej armii został gen. Władysław Anders. W jej szeregach Teliga dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie został skierowany do lotnictwa. Odbył szkolenie w Kanadzie, po czym latał w 300 dywizjonie bombowym Ziemi Mazowieckiej jako strzelec pokładowy.
Za swe zasługi został dwukrotnie uhonorowany Medalem Lotniczym. Było to odznaczenie ustanowione przez Prezydenta RP na Uchodźstwie w Londynie, nadawane wyłącznie żołnierzom Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie za czyny dokonane w czasie II wojny światowej.
W 1947 r. wrócił do kraju. Pracował jako dziennikarz, pisarz i tłumacz; w wolnym czasie również jako instruktor żeglarstwa. Po przeprowadzce do Gdyni pracował jako instruktor żeglarstwa morskiego w Jacht Klubie Morskim „Gryf”.
Jako dziennikarz odbywał rejsy z polskimi rybakami. Uczestniczył w misjach rozjemczych ONZ na Dalekim Wschodzie np. w Korei i Laosie. Przez pewien czas pracował jako attaché prasowy w polskiej ambasadzie we Włoszech. W latach 1967 – 69 zrealizował wreszcie swoje największe marzenie: odbył jest dookoła świata. W podróż tę wybrał się sam, bez osób towarzyszących. W tym celu zbudował jacht, który nazwał „Opty”. Nazwa jachtu pochodzi od wyrazu „optymista”. Teliga zbierając pieniądze na budowę jachtu mówił: „Jeśli uda mi się zbudować ten jacht, nazwę go OPTY – mista, jeśli nie, to zawsze starczy mi kajak, który nazwę PESY – mista i popłynę nim na jeziora mazurskie” (Wikipedia). Jego przedsięwzięcie wsparł Polski Związek Żeglarski oraz Marynarka Wojenna.
Jacht „Opty” – jol typu „Tuńczyk” został zaprojektowany przez inż. Leona Tumiłowicza na bazie jego wcześniejszej konstrukcji „Konik morski”. Budowany był w latach 1965 – 66, głównie w hangarze przy ul. Śląskiej w Gdyni. Najważniejsze prace szkutnicze wykonał Maciej Dowhyluk.
„Jachty tego typu były udaną i sprawdzoną konstrukcją jachtu pełnomorskiego, nota bene pierwszą polską, opracowaną jeszcze przed II wojną” (Wikipedia). Z kolei na stronie www.national-geografic.pl znajdziemy następującą charakterystykę jachtu „Opty”: „Drewniana jednostka o długości niespełna 10 m miała w wyposażeniu żagle na wszystkie rodzaje wiatru, silnik o mocy 7 KM oraz dwa zbiorniki wodne. Brakowało jej jednak radiostacji, przez co Teliga na pełnym morzu był zdany wyłącznie na siebie”.
Na poniższych zdjęciach jacht „Opty” prezentowany na ekspozycji w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie (2023 r.):
1 X 1966 r. na jachcie podniesiono banderę, jednak Polski Związek Żeglarski nie zezwolił wtedy Telidze na rozpoczęcie rejsu, tłumacząc to złymi warunkami meteorologicznymi o tej porze roku (czyli niskimi temperaturami i coraz krótszymi dniami) oraz zbyt dużym ruchem statków na planowanej pierwotnie trasie żeglugi wiodącej przez Bałtyk, Morze Północne i Zatokę Biskajską. W związku z tym Ministerstwo Żeglugi podjęło decyzję o zmianie trasy. Jacht został przewieziony na pokładzie MS „Słupsk” do Casablanki w Maroku. Statek ten wypłynął z Gdyni 8 XII 1966 r.
25 stycznia kolejnego roku z portu w Casablance Leonid Teliga wyruszył w rejs dookoła świata. Opłynął samotnie cały świat, pokonując odległość ok. 46 tysięcy mil morskich Zamknięcie pętli wokółziemskiej trwało 2 lata, 13 dni, 21 godzin, 35 minut. Teliga nie był pierwszym Polakiem, który opłynął całą kulę ziemską. Pierwszy dokonał tego w latach 30 – tych XX w. Władysław Wagner, który jednak „potrzebował do tego trzech różnych jachtów; Teliga jako pierwszy w historii pokonał całą trasę na pokładzie tej samej jednostki” (www.national-geographic.pl).
Trasa rejsu Teligi wiodła przez Wyspy Kanaryjskie, Barbados, Kanał Panamski, przez który żeglarz wypłynął na Ocean Spokojny, następnie poprzez Galapagos, Tahiti i Fidżi. Stąd do Południowej Afryki. Nie obyło się bez przygód i awarii; Teliga zmuszony był po drodze dokonywać niezbędnych napraw jachtu, co oczywiście wydłużało czas podróży. Raz omal nie wpadł na skały, innym razem zderzył się z dryfującą belką. Niejednokrotnie musiał zmagać się z porywistym wiatrem, stawiać czoła wysokim falom.
Pierwszy etap podróży – czyli Atlantyk – żeglarz pokonał w trzydzieści jeden dni. Jak podaje Andrzej Urbańczyk „informacja o przebyciu Atlantyku przez Teligę stała się sensacją sezonu. Polak na polskim jachcie przepłynął ocean”. Drugi etap rejsu: z Wysp Kanaryjskich na Antyle „stanowił ostry egzamin dla kapitana i jachtu” z uwagi na podmuchy „pasatu oraz nurt Północnego Prądu Równikowego”. Na Antylach, konkretnie na Barbadosie, Teliga zszedł na dłuższy czas na ląd – zwiedzał wyspę, poznawał mieszkańców i ich zwyczaje.
U wejścia do Kanału Panamskiego napotkał na problemy na podłożu politycznym; władze nie chciały przepuścić go przez kanał, jako obywatela państwa komunistycznego. Zgodę uzyskał po jedenastu dniach – po interwencji polskiej ambasady oraz prasy. O jego wyprawie bowiem głośno było w światowej prasie. W większości portów był uroczyście witany, „mianowano go honorowym członkiem wszystkich kolejnych jachtklubów, które były na jego trasie, a na oceanach był często rozpoznawany przez załogi jachtów i statków wszystkich możliwych bander” (Wikipedia). Prawie w każdym porcie spotykał swoich rodaków.
Kolejny etap – do Galapagos – był trudny, „wiódł bowiem przez obszar zmiennych wiatrów, zdradzieckich prądów i tropikalnych ulew” (A. Urbańczyk). Zanim jednak Teliga wypłynął na wody Pacyfiku, dostrzegł awarię silnika – musiał zawrócić do Panamy. Na Galapagos – kolejny postój, w czasie którego Polak zwiedzał wyspę, „podziwiał bogactwo świata zwierzęcego i form geologicznych” (A. Urbańczyk).
Następnie wyruszył ku wyspom Oceanii. „Opty” w „towarzystwie rekinów, smagany pasatem, zalewany gorzką oceaniczną falą, płynie mila za milą, niosąc na pokładzie polskiego żeglarza (…) Niedaleki jest dzień, kiedy po opłynięciu połowy świata i dotarciu do antypołudnika rozpocznie powrót ku dalekiej ojczyźnie” (A. Urbańczyk). Po miesiącu żeglugi (w ostatnim dniu 1967 r.) dotarł do Polinezji Francuskiej. Przebył już ponad 10 tys. mil morskich. W Papetee (stolicy Polinezji Francuskiej) na wyspie Tahiti Teliga musiał wyremontować jacht. Postój trwał aż cztery miesiące. Wkrótce po opuszczeniu Tahiti doszło do uszkodzenia silnika jachtu. Od tej pory Teliga mógł liczyć już tylko na żagle.
7 VI 1968 r. Teliga wpłynął do Suva, stolicy Fidżi (położonej na południowo – wschodnim wybrzeżu wyspy Viti Levu), głównego portu morskiego tegoż kraju. Jego pobyt na wyspie przedłużył się z powodu oczekiwania na wizę australijską. Żeglarz wykorzystał go na przeprowadzenie remontu jachtu oraz zwiedzanie wyspy. Otrzymał honorowe członkostwo Suva Yacht Club.
Niestety w międzyczasie zaczął zmagać się z uporczywym bólem, który okazał się być symptomem rozwijającej się choroby nowotworowej. Być może dlatego końcowy swej etap podróży postanowił odbyć bez zawijania do portów: z Fidżi na Oceanie Spokojnym do Dakaru w Afryce Południowej. Z końcem lipca Teliga opuścił Viti Levu; płynął w kierunku Nowej Gwinei. Na początku września wpłynął na wody Oceanu Indyjskiego. Obrał kurs na Przylądek Dobrej Nadziei.
Pokonanie tego etapu rejsu (według Wikipedii 13 260 mil, a według Andrzeja Urbańczyka 14 500 mil) zajęło mu sto sześćdziesiąt pięć dni. „Pobił w ten sposób rekord czasu trwania nieprzerwanej samotnej żeglugi oceanicznej” (Wikipedia). Dopłynął do Dakaru pod koniec marca 1969 r.
Do tej pory jedynym żeglarzem, który pobił taki rekord był Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, trzydziestoletni Bernard Gilboy, który sześć i pół tys. mil morskich pokonał w sto sześćdziesiąt trzy dni. Żeglarz ten zamierzał przepłynąć z Kalifornii do Australii pokonując wody Pacyfiku bez zawijania do jakiegokolwiek portu. W podróż tę wybrał się szkunerem (o długości 5,8 m i szerokości 2 m) z podnoszonym mieczem. Szkuner balastowo – mieczowy zdolny jest „do szybkiej żeglugi, zwłaszcza przy pełnych wiatrach, kiedy niepotrzebny wówczas miecz można podnieść” (A. Urbańczyk). Gilboy nazwał go „Pacific”. Wypłynął nim w podróż w sierpniu 1882 r. Przecenił swoje siły, nie przewidział, że planowany na cztery miesiące rejs, wydłuży się i przez to prowiant wyczerpie się zbyt szybko. W pewnym momencie zaczął dokuczać mu głód. Z końcem stycznia 1883 r. u wybrzeży Australii jego jacht spostrzegła załoga szkunera „Alfred Vittery”. Półprzytomnego, wycieńczonego żeglarza zabrała na pokład swego statku. W ten sposób dotarł do Australii, gdzie czekała go wielomiesięczna rekonwalescencja.
Przed Leonidem Teligą kilkunastu żeglarzy z pięciu krajów opłynęło samotnie kulę ziemską. Należy podkreślić, iż rejs Polaka był przedsięwzięciem całkowicie indywidualnym. Żeglarz ten nie korzystał z niczyjej pomocy w czasie rejsu np. w kwestii zaopatrzenia. Nie był też asekurowany przez żadną inną większą jednostkę. Przed wypłynięciem w rejs podkreślał, iż nie zamierza niczego udowadniać, zdobywać, ani z nikim konkurować.
Przed wypłynięciem z Fidżi, Teliga uprzedzał w swej korespondencji, że wkrótce urwie się z nim kontakt. „Przepadł niemal bez wieści w bezmiarze oceanów – był jedynie z daleka widziany (co nie znaczy rozpoznany) przez kilka jednostek” (Wikipedia). Dopiero 31 października – po trzech miesiącach od wypłynięcia z Suva – na Oceanie Indyjskim „Opty” spotkał się z radzieckim zbiornikowcem; o tym spotkaniu poinformował na falach Radia Moskwa, kapitan zbiornikowca, Ippolotow. Z kolei w pobliżu Kapsztadu (do którego Teliga nie mógł zawinąć z przyczyn politycznych) spotkał się przypadkowo z jachtem turystycznym należącym do RPA; jego załoga zaopatrzyła wtedy Polaka w różne niezbędne artykuły np. żywność, której mu już wtedy zaczynało brakować.
5 IV 1969 r. wpływając do portu w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich Teliga „przeciął kurs, którym w lutym 1967 zmierzał z Las Palmas do Barbadosu w Ameryce Środkowej. W ten sposób zamknął pętlę wokółziemską” (Wikipedia). Po piętnastu dniach postoju w Las Palmas ruszył do Casablanki, dokąd dotarł 30 kwietnia. Tu zakończył rejs. Jego stan zdrowia nie pozwolił na powrót drogą morską do kraju.
Samolotem wrócił do Polski. Z lotniska w Warszawie karetka przewiozła go do szpitala, gdzie przeszedł operację. Choroba jednak postępowała. Teliga zmarł rok później – 21 V 1970 r. Został pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Jacht „Opty” został przetransportowany do Polski na pokładzie MS „Orłowo”. Służył jako jacht szkoleniowy studentom Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. W 1979 r. został przekazany Centralnemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku (od grudnia 2013 r. Narodowe Muzeum Morskie). Jak wspomniałam jacht ten obecnie znajduje się w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie, będącego oddziałem NMM w Gdańsku.
Teliga po powrocie do kraju został odznaczony m. in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, złotą odznaką Zasłużonego Pracownika Morza, medalem Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe, odznaką Zasłużonego Mistrza Sportu.
Warto dodać, iż Leonid Teliga był również autorem książek, słuchowisk radiowych, wierszy, opowiadań, które tłumaczone były na wiele języków. W czasie swego słynnego rejsu pisał dziennik, który opublikował po powrocie do Polski w dwóch broszurach: „Opty – od Gdyni do Fidżi” i „Opty – od Fidżi do Casablanki”. Broszury te zostały wydane w ramach cyklu „Miniatury Morskie”. Trzecią broszurę pt. „Samotny rejs Opty” opracował na podstawie materiałów pozostawionych przez Leonida, jego starszy brat Stanisław. Stanowi ona całościową relację z rejsu.
W powyższych publikacjach daje się odczuć wyraźną sympatię autora dla ZSRR i systemu komunistycznego. Trudno powiedzieć, na ile były one szczere; czy taki ton wypowiedzi wynikał raczej z poprawności politycznej.
Teliga płynąc jachtem „Opty” poświęcał czas również na twórczość malarską. Jeden z takich obrazów udało mu się sprzedać na Tahiti. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczył wtedy na naprawę jachtu. W 1971 r. została ustanowiona nagroda im. Leonida Teligi, przyznawana co roku przez redakcję miesięcznika „Żagle” za wybitne zasługi w popularyzacji żeglarstwa w Polsce.
Leonid Teliga został patronem ulic w różnych miastach, w tym w gdańskiej dzielnicy Osowa. Patronuje też szkołom, w tym w Grodzisku Mazowieckim i w Gdańsku, a także Yacht Clubowi OPTY w Chełmie Śląskim.
Do 1997 r. jego imię nosiła Szczecińska Stocznia Jachtowa w Szczecinie. Teliga jest też honorowym obywatelem Grodziska Mazowieckiego, w którym – w setną rocznicę urodzin żeglarza – odsłonięto jego pomnik. W Warszawie upamiętniono go tablicą, którą umieszczono na ścianie budynku na rogu ulic Marzanny i Woronicza, w którym mieszkał w ostatnich latach życia. Pomnik Leonida Teligi, autorstwa rzeźbiarza Zdzisława Kosedy znajduje się przy Basenie Żeglarskim im. Mariusza Zaruskiego w Gdyni (niedaleko hangaru Jacht Klubu Żeglarskiego „Gryf”). W pobliżu tego miejsca, w Alei Zasłużonych Żeglarzy na falochronie tegoż basenu w 2013 r. odsłonięto tablicę upamiętniającą Leonida Teligę.
Na zakończenie warto przytoczyć następującą wypowiedź kpt. Andrzeja Remiszewskiego: „Wielkość Leonida Teligi polega nie tylko na fakcie bycia pierwszym, nie tylko na heroiczności rejsu, przygotowań do niego i jego zakończenia. Także, a może przede wszystkim, na tym jakim był człowiekiem. Był optymistą, wierzącym w ludzi i ich dobroć. Wszyscy, którzy go znali, nawet przelotnie i pobieżnie, uważali się za jego przyjaciół. Łączył niesamowitą zdolność do wyrzeczeń, hart ducha i siłę charakteru z dziecięcą ufnością i umiejętnością snucia marzeń. Można powiedzieć, że otworzył oceany dla Polaków”.
Powyższy tekst napisałam na podstawie następujących źródeł:
- „Samotne rejsy”, Andrzej Urbańczyk
- www.gospodarkamorska.pl
- Wikipedia
- www.kulinski.navsim.pl
- www.armator-i-skipper.pl