Sprawami sądowymi (cywilnymi i karnymi) zajmowała się ława. Od wyroków ławy przysługiwała apelacja do rady, w przypadku kwot większych niż 500 grzywien – do sejmiku pruskiego i króla.

Strony w procesach występowały osobiście lub przez pełnomocników, którymi byli fachowcy-prawnicy. Był to zawód bardzo dochodowy, bo gdańszczanie lubili się sądzić.

Większość spraw to były „pyskówki” i rozprawy związane z bójkami w karczmach lub targach. Takich spraw mogło być nawet po kilka dziennie. 26.11.1610 roku Georg Hase oskarżał żonę Johanna Holberdtsa, „iż mu ona nie jednej soboty na Targu Mięsnym ubliżała, nazywając go szelmą, złodziejem, a matkę jego złodziejską kurwą”. Albo: mieszczki Grunenmann i Mischke pobiły się na ulicy tak, „aż im czepki z głów pospadały”. Pokłóciły się o potrącenie syna jednej z nich.

Czasami dochodziło do demolowania straganów. W marcu 1611 r. służąca Doroty Ventzke pobiła się z przekupką Reginą o skredytowanie jednego szylinga i to tak, że wpadły do kramu cukierniczego wyrywając drzwi z zawiasów. Cukiernik musiał obie wyrzucić na ulicę. Zakrwawiona służąca poleciała do swojej pani i znowu ta przyleciała i nowa bójka. Co do karczm, to do mordobicia dochodziło najczęściej w karczmach portowych.

Niewiele osób wie, że obecna ulica Pocztowa (boczna od Długiej), to w 1415 roku ulica Kłótników (Kevelergasse). Niewykluczone jednak, że nazwa pochodziła od nazwiska. Od 1522 roku przemieniła się ona w… Płuckową (Pluczengasse, Plautzengasse) – tak, dokładnie Płuckową od płucek, którymi tutaj handlowano. Wyraz „Plautzen” mógł też oznaczać bandę, szajkę. Tak więc powodów do kłótni było tu najwyraźniej dość.

Żłobek przy ul. Pocztowej; pocztówka z ok. 1950 r., zbiory muzeumpomorza.pl

Anna Pisarska-Umańska

na podstawie: M. Bogucka „Życie codzienne w Gdańsku XVI-XVII”

Dodaj opinię lub komentarz.