Pomimo dobrego widowiska sportowego i wielu okazji do zdobycia bramek piłkarze Lechii Gdańsk nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W 9. kolejce spotkań Lotto Ekstraklasy Lechia Gdańsk zremisowała z Jagiellonią Białystok 3:3.
O ile w poprzednim sezonie stadion przy ulicy Pokoleń Lechii był twierdzą nie do zdobycia, to w obecnym piłkarze Piotra Nowak nie wygrali jeszcze żadnego spotkania. Ostatnie wygrana biało-zielonych na własnym boisku miała miejsce w przedostatniej kolejce poprzedniego sezonu, kiedy wysoko wygrali z Pogonią Szczecin 4:0. W tym sezonie dwa raz schodzili pokonani i tyle samo razy dzieli się punktami z przeciwnikiem.
Marco Paixao przeszedł do historii
Powody do względnego zadowolenia po meczu miał Marco Paixao, który zdobył tego wieczora dwie bramki dla biało-zielonych tj. odpowiednio 25. i 26. bramkę odkąd występuje w Lechii. I chociaż sytuacji do wpisania się na listę strzelców tego wieczoru Portugalczyk miał znacznie więcej, zwłaszcza w pierwszej połowie, to wystarczyły one do tego, żeby zdobyć tytuł najskuteczniejszego w historii obcokrajowca grającego w barwach Lechii i wyprzedzić najlepszego do tej pory Razacka Traore, który zdobył 25. Bramek.
To był trudny mecz. Myślę, że rezultat meczu mógł być znacznie lepszy, ponieważ nie wykorzystałem wszystkich okazji do strzelenia bramek w pierwszej połowie, których normalnie nie marnuję. Oczywiście jestem z tego rezultatu bardzo dumny. Kiedy byłem dzieckiem marzyłem o takich momentach. Moja radość jest tym większa, że niełatwo zdobywa się bramki w Polsce, aczkolwiek przyjeżdżając do Polski takie sobie stawiałem cele – powiedział po meczu Marco Paixao
Dwie bramki Augustyna
Na listę strzelców wpisał się również Błażej Augustyn. Pierwszy raz w 12. minucie, kiedy dał prowadzenie Lechii na 1:0. Drugi raz w 25. kiedy chcąc wybić piłkę na rzut rożny wpakował piłkę do…własnej bramki.
Pierwszy raz przytrafiła mi się taka sytuacji, kiedy w jednym meczu strzeliłem bramkę dla swojej drużyny i jednocześnie samobója. W przypadku bramki samobójczej zawiodła komunikacja. Byłem przekonany, że wybiję piłkę na rzuty rożny, ale stało się inaczej i piłka wpadła do naszej bramki – tłumaczył straconą bramkę obrońca Lechii Błażej Augustyn.
Kiedy zdobyliśmy bramkę dającą nam prowadzenie, myślałem że będziemy konsekwentnie atakować Jagiellonię. Stało się tak, że się cofnęliśmy i wtedy Jagiellonia nas przycisnęła i tak wyszli na prowadzenie. Problem leży gdzieś w psychice, bo w Gliwicach podobnie przez pierwsze dwadzieścia minut graliśmy bardzo dobrze, po czym daliśmy się zepchnąć do defensywy. W tym meczu podobnie – dodał Augustyn.
Dla Patryka Lipskiego był to drugi występ na Energa Stadionie. Według Lipskiego mecz był do wygrania. Zabrakło jednak determinacji i pójścia za ciosem po pierwszej strzelonej bramce, co miało w konsekwencji skutkować kolejnymi bramki dla drużyny gości.
Powinniśmy pójść za ciosem po pierwszej strzelonej bramce. Wynik mógłby być już ustalony, a tak daliśmy się zepchnąć do defensywy i przegrywaliśmy 3:1 – powiedział po meczu zawodnik biało-zielonych Patryk Lipski.