O ile jestem w stanie zrozumieć, że prezydent Aleksandra Dulkiewicz ma prawo chlapnąć sobie czasem wódkę z colą, o tyle nie mogę zrozumieć w jej postępowaniu czegoś innego. Jak na trzeźwo może być tak oderwana od rzeczywistości, jak to niezmiennie pokazuje kochanym gdańszczankom i kochanym gdańszczanom od początku sprawowania zaszczytnego urzędu?!

Oto bowiem dowiedzieliśmy się od niej, że komisarz (no przecież komisarka!) Elżbieta Bieńkowska otrzymała nagrodę konferencji Smart Metropolia 2019 jako ambasador (no przecież ambasadorka!) metropolii. Chodzi rzecz jasna o metropolię gdańską. W laudacji – jak podaje miejski portal internetowy za 8 baniek z hakiem – prezydent Dulkiewicz powiedziała, że Bieńkowska dostała nagrodę-tytuł, bo „Nie dotarlibyśmy tu, gdzie jesteśmy, bez wsparcia osoby, która ma nieograniczone pokłady zrozumienia i szacunku do samorządów”. Jak rozumiem, pani Dulkiewicz jako spadkobierczyni polityczna Pawła Adamowicza – pomysłodawcy powołania do życia Obszaru Metropolitalnego Gdańsk Gdynia Sopot – miała coś do powiedzenia przy okazji wyboru osoby, której nagroda zostanie wręczona (no chyba że nie?). I jak rozumiem, umie ten wybór uzasadnić szerzej i bardziej konkretnie.

Elżbieta Bieńkowska/Wikimedia Commons

Portal za miliony wyjaśnia, że Bieńkowska „to była minister rozwoju regionalnego, senator VIII kadencji, była wiceprezes Rady Ministrów oraz minister infrastruktury i rozwoju, a od 2014 Europejska Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług. Wprowadzała Zintegrowane Inwestycje Terytorialne w Polsce do perspektywy finansowej funduszy europejskich Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020”. Podsumowując – opinia publiczna, nie dość, że musi czytać te okropne, faszyzujące maskulinistyczne końcówki rzeczowników (komisarz, minister, wiceprezes – fuuuuj!), to jeszcze dowiaduje się, że Bieńkowska dostała nagrodę za to, że pełniła wyżej wymienione funkcje. Nie ma mowy o jakichś szczególnych zasługach i wyczynach pani Bieńkowskiej na rzecz metropolii gdańskiej w czasie, gdy była tym, za przeproszeniem, ministrem czy komisarzem. Mam nadzieję, że władze miasta nadrobią rychło to niedopatrzenie i udostępnią opinii publicznej pełną listę zasług pani Bieńkowskiej dla naszego lokalnego grajdołka.

Jak dla mnie i dla wielu, pani Bieńkowska znana jest tylko z tego, że uważa pensję w wysokości 6 tys. zł na rękę za ochłap, za który nikt o zdrowych zmysłach pracować nie zechce. No, chyba że złodziej albo idiota. Znana jest i z tego, że uznawała, iż regularne i masowe spóźnienia pociągów to norma, która nikogo nie powinna dziwić, no bo „sorry, mamy taki klimat”. Pani Bieńkowska, wówczas minister (no przecież ministra, a może ministerka?) infrastruktury i rozwoju tak wytłumaczyła cywilizacyjną zapaść polskich kolei szynowych pod swoimi rządami. I już!

Coś jest jednak na rzeczy z tym klimatem i niegdysiejsze słowa Bieńkowskiej mogły być na wagę zaszczytów ambasadorskich w gdańskiej metropolii. Warto bowiem przypomnieć, że tegoroczna konferencja Smart Metropolia odbywała się pod hasłem „Klimat dla metropolii, metropolia dla klimatu”. Jak to sobie uświadomiłem, to wszystko układa mi się w logiczną całość…

Paweł Ilski

3 thoughts on “Sorry, taką mamy ambasadorkę

  • Co tu sie dziwic,jaka partia taka posłanka,poslanica.Jeszcze troche i znikną ze swiata politycznego.

    Odpowiedz
  • a coś poza bólem tyłka potraficie napisać? Czy żal, że to nie Wy u koryta?

    Odpowiedz
    • Polecam pozostałe 1900 artykułów.

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.