Babie lato w Dolnym Wrzeszczu
Na przełomie września i października warto poszukać w mieście obrazów, które za chwilę być może znikną.
Przy alei Hallera 126 a czerwieniejący winobluszcz oplata pozostałości po działającej tu przez wiele lat maleńkiej stacji benzynowej. Stoi sobie ten zapomniany ślad przeszłości, chyba nawet nie tak bardzo odległej… Z tego miejsca już tylko krok do uliczek tworzących kiedyś kolonię fińskich drewnianych domków. Zachowało się ich jeszcze kilka, między innymi na ulicy Kopalnianej. Niektóre zmieniły się nie do poznania: przebudowane, otynkowane, błyszczą nowymi dachówkami. Wiele domków jednak zburzono, by na ich miejscu wybudować, często okazałe, nowoczesne wille, zupełnie nieprzypominające dawnej zabudowy.
Ostatnia niedziela września stała się okazją do zorganizowania „dzielnicowego festynu”. Jednak całkiem niedaleko od miejsca, gdzie odbywało się jesienne spotkanie mieszkańców, można się było natknąć na pojemniki, przeznaczone na odzież używaną. Chyba nikt ich już nie opróżnia…
Tu i ówdzie nadejście jesieni sygnalizują mieszkańcy zmianą dekoracji na drzwiach, balkonach, w oknach. No i, jak co roku o tej porze, w niektórych ogródkach pojawiają się żegnające lato motyle. To przeważnie rusałki pawiki korzystające z ostatnich słonecznych dni i z późno kwitnących roślin, takich jak japońska tawuła i bluszcz pospolity o zielonkawożółtych kwiatach.
zdjęcia autorki
