Ulicę Do Studzienki w Górnym Wrzeszczu można podzielić na dwa światy. Za skrzyżowaniem z aleją Grunwaldzką ulica zaczyna się poniemieckimi, secesyjnymi kamienicami, niestety zaniedbanymi. Ozdobne gzymsy wymagają, jak zresztą całe budynki, szybkiego odnowienia…
Dalej w kierunku skrzyżowania z ulicą Traugutta wędrujemy ulicą, której brzydota po prostu poraża. I smuci. Obiektami, które wyłowiłam na tym zaniedbanym trakcie jako warte sfotografowania, są: zespół budynków należący do Wojska Polskiego i odnowiona, prywatna zapewne, willa.
Dla idącego wąską uliczką wędrowca nowe domy, kryjące się za gęstwiną krzewów i drzew, są właściwie niewidoczne. Zresztą uwagę przechodnia zwracają liczne, przeważnie sfatygowane, pawilony handlowe i usługowe oraz opuszczone i rozsypujące się budynki, niegdyś mieszkalne. Niepewne losy tego odcinka ulicy (czy powstanie tu linia tramwajowa, a ulica zostanie poszerzona, kiedy skończy się ten stan zawieszenia?) próbują rozjaśnić murale Piotra TUSE, jak choćby muppety… Mural przywołujący Zbigniewa Wodeckiego ma już swoje lata i chyba był też obiektem wandali.
Za skrzyżowaniem z ulicą Traugutta ulica Do Studzienki staje się już inną rzeczywistością. To świat studenckich akademików, nowych bloków. Ale gdy skręcam w prawo, by dotrzeć do Dworu Studzienka (dawno tam nie zaglądałam), znowu robi się smutno, choć sąsiadujące z zabytkowym dworkiem obiekty robią wrażenie. Dawna siedziba Wirtualnej Polski, pałacyk mieszczący kancelarię notarialną i szkoła imienia Pawła Adamowicza. Co ja mówię, co ja mówię! Nie szkoła, a Uniwersyteckie Liceum Ogólnokształcące im. Pawła Adamowicza!
No i dworek, którego zdjęcia z różnych lat – niewiele się różniące – umieszczają w internecie ci, którzy wciąż mają nadzieję, że coś się zmieni, że Święta Studzienka przestanie straszyć. Europejska Fundacja Ochrony Zabytków, właściciel czy „opiekun” Studzienki doprowadził , jak na razie, do odmalowania płotu okalającego dworek. Płot był w przeszłości wdzięcznym obiektem dla graficiarzy amatorów.
Wychodzę na ulicę Sobieskiego. A tu zmiany! Tu „rządzi” Politechnika Gdańska. Nowe obiekty uczelniane, a obok prywatny akademik, czy może hotel. Kiedyś w tym miejscu stały niskie, skromne baraczki należące do Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
A oto i budynek dawnego Królewskiego Seminarium Nauczycielskiego. Zawsze z nostalgią zbliżam się do starego gmachu, w którym kiedyś zaczynałam swoją pomaturalną edukację. Były to czasy dorastania powojennego wyżu demograficznego, toteż uczelnia była oblegana. Na egzaminy wstępne poza młodzieżą z Trójmiasta przybywały osoby z województwa olsztyńskiego, z Kaszub i Kociewia. Ileż wspomnień! Ile wspaniałych wykładowców… Wielu zasługuje na odrębne wspomnienie. Przywołam tylko kilkoro z nich:
- Urszula Wińska (1902 – 2003)
- Bogusław Moroń (1905 – 1985)
- Zbigniew Rynduch (1905 1988)
- Hubert Górnowicz (1922 – 1986)
- Ludwik Wierzbowski (1925 – 1996)
- Stanisław Dąbrowski (1930 – 2007)
- Bogusław Kreja (1931 – 2002)
- Regina Pawłowska (1935 – 2021)
Wydział Filologiczny Uniwersytetu Gdańskiego pod hasłem „Nasi poprzednicy” prezentuje biogramy oraz dorobek naukowy wybranych profesorów. „Ta nasza młodość, ten szczęsny czas, ta para skrzydeł zwiniętych w nas”. Przypomina się piosenka z Piwnicy pod Baranami.
A budynek biblioteki przejęła Politechnika. Trwa przebudowa. Stosunkowo niedawno dowiedziałam się, że w latach sześćdziesiątych organizatorem i dyrektorem (czy raczej kierownikiem) Biblioteki WSP była Józefina Szelińska (1905 – 1991), narzeczona Bruno Schulza. Z funkcji zrezygnowała w 1968 roku, gdy rozpętała się antysemicka nagonka. Korespondował z nią Jerzy Ficowski, badacz twórczości Schulza, a Agata Tuszyńska napisała o niej książkę „Narzeczona Schulza. Apokryf”.
Wracam w stronę alei Grunwaldzkiej. Na skrzyżowaniu alei z ulicą Miszewskiego w latach 1948 – 49 powstał gmach zaprojektowany przez Wacława Tomaszewskiego (1884 -1969). Pisze o tym Jarosław Wasielewski znany badacz historii Wrzeszcza. W tym budynku przez wiele lat działał Dom Książki. Obok księgarni i magazynów były tam także lokale mieszkalne dla pracowników. Do niedawna funkcjonowała tu Księgarnia Koliber. Ale oto znajduję na szybie zamkniętej już księgarni informację, że lokal może zostać wynajęty na cele biurowe. No cóż… Sąsiadujące z Kolibrem Centrum Erotyki ma się dobrze.
zdjęcia: Czesława Scheffs, Anna Pisarska