Tym razem chciałabym przybliżyć sylwetkę Maurycego Mochnackiego, wielkiego patrioty, który żył krótko, za to intensywnie. Było to życie „tętniące pasją”.
Cytat, który zamieściłam w tytule pochodzi z przemówienia wygłoszonego przez kpt. Antoniego Olszewskiego na pogrzebie Maurycego Mochnackiego w 1834 r. przez w Auxerre we Francji.
Poniższy artykuł napisałam na podstawie publikacji pt. „Żywoty równoległe” prof. Andrzeja Nowaka i Doroty Truszczak, „Romantyzm” Aliny Witkowskiej oraz Wikipedii.
Maurycy Mochnacki to „działacz, publicysta polityczny, kronikarz powstania listopadowego. Żył trzydzieści jeden lat. Zyskał miano teoretyka polskiego romantyzmu (…) wybitnego myśliciela politycznego, stratega skutecznej walki” (prof. Andrzej Nowak, Dorota Truszczak „Żywoty równoległe”).
Maurycy Mochnacki urodził się 13 IX 1803 r. w Bojańcu na ob. Ukrainie, w obwodzie lwowskim, rejonie żółkiewskim. Był synem Bazylego i Marii z d. Pągowskiej. Miał dwóch braci i dwie siostry. W 1815 r. rodzina Mochnackich przeprowadziła się z Bojańca do Lwowa, a cztery lata później – do Warszawy. Tam zamieszkali przy ul. Freta (dziś ul. Długa 3).
Maurycy kształcił się w domu rodzinnym. Chcąc jednak studiować na Uniwersytecie Warszawskim, musiał w 1819 r. przez kilka miesięcy uczęszczać do ostatniej, szóstej klasy Liceum Warszawskiego.
Tam związał się z uczniowską konspiracją patriotyczną. Jej członkami byli przedstawiciele młodego pokolenia Polaków, które nie chciało pogodzić się z ówczesną sytuacją polityczną, z zależnością od cara. Nie wystarczała im spokojna egzystencja w zależnym od Rosji, kadłubowym państewku, jakim było Królestwo Polskie. „Odseparowanym wewnętrzną granicą od takich centrów polskiego życia kulturalnego, jak Wilno, Grodno, czy Krzemieniec” (prof. Nowak). Podobnież myślał Maurycy Mochnacki.
Dlatego w czasie studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego wstąpił do kolejnej tajnej organizacji patriotycznej zrzeszającej studentów i absolwentów Uniwersytetu Warszawskiego, mianowicie do Związku Wolnych Polaków założonego w Warszawie w 1819 r. Jej członkowie głosili radykalne hasła walki z zaborcą celem odzyskania przez Polskę niepodległości w jej granicach przedrozbiorowych.
W czasie studiów Mochnacki został dwukrotnie aresztowany. Za pierwszym razem powodem było naruszenie przez niego jednego z przepisów wprowadzonych w Królestwie Polskim przez wielkiego księcia Konstantego (wodza naczelnego wojska Królestwa Polskiego) – zwolennika „drylu i porządku”. W tym wypadku chodziło o zakaz palenia fajki na ulicy, do czego Mochnacki nie dostosował się. Nie uszło to uwadze inspektora policji, który ukarał winowajcę: posunął się do rękoczynów. Niepokorny student nie pozostał bierny: spoliczkował policjanta. Został za to skazany na sześć tygodni prac porządkowych w ogrodzie Belwederskim.
W 1824 r. – tuż przed złożeniem egzaminu magisterskiego został na rozkaz Wielkiego Księcia Konstantego aresztowany po raz drugi i jednocześnie relegowany z uczelni z zakazem podjęcia pracy w urzędach publicznych. Powodem była jego działalność konspiracyjna.
Zadenuncjował go Wiktor Heltman, jeden z założycieli i przywódców Związku Wolnych Polaków oraz późniejszy działacz „radykalnych kół demokratycznych” na emigracji. W ten sposób Mochnacki znalazł się w więzieniu politycznym w klasztorze Karmelitów w Warszawie, będącym „symbolem zniewolenia Warszawy przez rosyjskie imperium” (prof. Nowak).
Tam pod naciskiem władz śledczych zredagował memoriał, „godzący w podstawy szkolnictwa w Królestwie Polskim, potępił w nim pisma wolnościowe i zachęcał władze carskie do podejmowania środków represyjno – administracyjnych” (Wikipedia). Wyparł się w nim także „skłonności buntowniczych (…) wskazał także paru profesorów i kolegów , którzy > szerzą złego ducha wśród kolegów < ” (prof. Nowak).
Co prawda dzięki temu Mochnacki wyszedł na wolność, jednak do końca życia nie wyzbył się wyrzutów sumienia, że w więzieniu „dał się złamać”, że zdradził. Te niewygodne dla niego fakty, o których nie potrafił zapomnieć, zostały ujawnione szerszej opinii publicznej w czasie powstania listopadowego. On zaś będzie starał się „odpłacić za tę chwilę załamania tak, jak będzie potrafił” (prof. Nowak).
Maurycy Mochnacki nie ukończył studiów. Jednakże według niektórych historyków później zrobił magisterium prawa na Uniwersytecie Lwowskim.
Już wkrótce Mochnacki stał się „niewątpliwą gwiazdą sceny publicystycznej i krytycznej w Warszawie” (prof. Nowak).
W latach 1825 – 29 pracował, jako współwydawca (a początkowo także współredaktor) miesięcznika naukowego „Dziennik Warszawski”. W latach 1827 – 29 współredagował ”Gazetę Polską”, którą założył w 1826 r. wraz z działaczem i publicystą, Ksawerym Bronikowskim. Ten ogólnopolski dziennik o charakterze informacyjno – polityczny, w latach 1827 – 29 stał się „trybuną romantyków w ich sporze z klasykami” (Wikipedia). Na jej łamach Mochnacki opublikował w 1828 r. swoją rozprawę pt. „Myśli o literaturze polskiej”. Od grudnia 1827 do grudnia 1829 r. był współredaktorem tej gazety. Następnie założył „Kurier Polski”, w którym aż do wybuchu powstania listopadowego systematycznie publikował swoje artykuły.
Jego działalność na polu krytyki literackiej była wszechstronna: był recenzentem literackim, teatralnym, muzycznym. Zdaniem Aliny Witkowskiej był najwybitniejszym polskim krytykiem literackim okresu przedpowstaniowego (czyli do momentu wybuchu powstania listopadowego), a także krytykiem „nowożytnie pojętym”, „walczącym, zaangażowanym, często polemicznie jednostronnym i świadomie nie unikającym wyjaskrawień”. Sam zaś podkreślał, iż istotą krytyki literackiej jest polemika, bo tylko „starcie sił przeciwstawnych, także opinii” mogło być twórcze. Pisał: „Gdzie nie masz żadnego przeciwieństwa, tam nie masz ruchu. Wszystko z czymś innym wiedzie przeciwieństwo. A gra tych przeciwieństw sprawuje najpiękniejszy fenomen – fenomen życia” (Maurycy Mochnacki „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym ”).
Pierwszym artykułem Maurycego Mochnackiego z zakresu krytyki literackiej była słynna rozprawa pt. „O duchu i źródłach poezji w Polszcze”, w której „stał się heroldem romantycznej rewolucji” w polskiej literaturze. Opublikował ją w „Dzienniku Warszawskim” w 1825 r.
Mochnacki czynnie uczestniczył w sporze romantyków z klasykami, czego przykładem był artykuł „Niektóre uwagi nad poezją romantyczną z powodu rozprawy Jana Śniadeckiego > O pismach klasycznych i romantycznych <”.
Dzięki swojej pracy publicystycznej i pracom z zakresu krytyki literackiej utorował drogę do salonów warszawskich Adamowi Mickiewiczowi wówczas „prowincjonalnemu poecie z Nowogródka”. Stał się zresztą „pierwszym wnikliwym analitykiem niemal całego dostępnego wówczas dorobku Mickiewicza” (A. Witkowska).
Jak podaje Alina Witkowska Mochnacki zwracał uwagę na „fenomen nowej poezji”, czyli rodzącego się w literaturze i sztuce nowego nurtu, czyli romantyzmu. Za przyczyną Mochnackiego romantyzm zaczął być kojarzony jako „służba sprawie narodowej”. Publicysta ten wyrażał bowiem pogląd o „pojmowaniu się narodu > w swoim jestestwie < w literaturze i poprzez nią”. Zdaniem Mochnackiego ”podstawą autoidentyfikacji refleksji świadomościowej jest własna historia”. Stąd wynikał fundamentalny postulat Mochnackiego dotyczący „historyzmu i historyczności w myśleniu o literaturze”. Mochnacki postrzegał historyzm raczej jako „rozumienie ducha przeszłości, utrzymanie > nici wewnętrznego przypomnienia < czasów dawnych i ich więzi ze współczesnością” niż „antykwaryczne odtwarzanie czasów minionych”. Romantyzm utożsamiał z „poetyckością, rodzimością i historyzmem”. Mówił o szczególnej roli poetów romantycznych, których zadaniem jest powoływanie „do istnienia odległej przeszłości”. Którzy w ten sposób spełniają swoją rolę w budowaniu „organicznej jedności polskiej”, wnoszą swój wkład w „dzieło pojmowania się we własnym jestestwie”. W tym zakresie uznał ich za pionierów w naszym kraju: takiej roli wobec narodu polskiego nie spełnili poeci minionych epok, o których zresztą wypowiadał się bardzo krytycznie. Surowo ganił ich za uleganie wpływom obcym kultur. Szczególnie ostro potępił twórców oświeceniowych: „śmiało to piszę: oni nie byli poetami”.
Jego zdaniem ich twórczość była „służebną wobec obcego ducha, prawideł i mód”. Dopiero przedstawicieli romantyzmu uznał za pisarzy narodowych, „pojmujących teraźniejszość i przeszłość (…) którzy odłożywszy na stronę cudzoziemszczyznę (…) z gruzów przeszłości wydobyli porządek poetycki, historyczny, ojczystą rozbłyśniony nadzieją i blaskiem”. (Maurycy Mochnacki „O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym”).
Rozprawę, której fragmenty przytoczyłam powyżej Mochnacki opublikował w osobnym wydaniu w 1830 r.
Poddał w niej analizie takie dzieła, jak: „Maria” Malczewskiego, liczne utwory Adama Mickiewicza, jak „Sonety”, „Dziady”, „Grażyna”, „Konrad Wallenrod”, jak również powieść poetycką Seweryna Goszczyńskiego „Zamek kaniowski”.
W rozprawie tej wyraźne było dążenie Mochnackiego do „ufilozoficznienia krytyki literackiej i wszelkiego myślenia o kulturze”. Mochnacki czerpał głównie z myśli filozofów niemieckich. Opierał się na: filozofii przyrody Friedricha Wilhelma Schellinga (wybitnego przedstawiciela idealizmu niemieckiego), romantycznej estetyce niemieckiej i refleksji literackiej takich myślicieli, jak bracia Karl Friedrich i August Schlegel oraz Novalis (właść. Georg Freiherr von Hardenberg). Mochnacki przejął od nich „traktowanie wszelkich przejawów bytu, natury i ducha jako jedności, całości poddanej tym samym spirytualnym prawom istnienia”. Jak również pogląd, iż artysta, a zwłaszcza poeta to „istota natchniona, która potrafi przenikać w głąb owej tajemniczej jedności wszechświata”. Z kolei krytyka literacka powinna „wypracować system pojęć na miarę metafizycznej problematyki literatury” (A. Witkowska).
W kolejnej swojej rozprawie pt. „O krytyce i sielstwie” – Maurycy Mochnacki wdał się w spór z poetą i krytykiem literackim, Kazimierzem Brodzińskim i jego koncepcją charakteru narodowego i sztuki polskiej. Brodziński twierdził bowiem, że literatura polska, aby osiągnąć odrębność, powinna zwrócić się w stronę rodzimości odrzucając wpływy obcych kultur, w tym niemieckiej literatury romantycznej. „Podążać za własnym charakterem narodowym, który postrzegał jako sielski i sentymentalny (…) a realizację tych założeń upatrywał w sielance, która była dla niego nie tylko gatunkową propozycją literacką, lecz filozofią, sposobem na życie, kategorią moralną, a także narodową”. Głosił, iż „poezja powinna być zwierciadłem języka, czucia i obyczajów każdego narodu” (Wikipedia).
Wróćmy do Maurycego Mochnackiego. W 1827 r. pod naciskiem władz carskich podjął pracę w cenzurze, gdzie jego przełożonym był wybitny filozof, Józef Kalasanty Szaniawski . Prof. Nowak wyjaśnia, że nie była to cenzura „carskiej policji”. Miała ona na celu „niedopuszczenie do Kongresówki dzieł > wywrotowych <” (prof. Nowak). Mochnacki jednak po kilku miesiącach wycofał się z tej pracy: złożył dymisję.
W 1828 r. napisał broszurę pt. „Głos obywatela z poznańskiego do senatu Królestwa Polskiego z okazji Sądu Sejmowego”, którą rozpowszechniał anonimowo w rękopisach. Wypowiadał się w niej w sprawie toczącego się wtedy przed sądem sejmowym Królestwa Polskiego procesu konspiratorów z Towarzystwa Patriotycznego. „Ten sąd był testem, czy Królestwo jest rzeczywiście autonomiczne, czy stanowi tylko część Imperium Rosyjskiego, czy można w Warszawie wydać wyrok zgodny z duchem polskiej niepodległości, czy też trzeba się bezwzględnie podporządkować carowi” (prof. Nowak). Mochnacki wyraził w tej broszurze opinię, iż Królestwo jest tylko „geograficznym i politycznym potworkiem, skazanym (…) na asymilację przez wielkie Imperium Rosyjskie” (prof. Nowak). Dlatego Polacy powinni walczyć o odzyskanie niepodległości ojczyzny w dawnych przedrozbiorowych granicach, by nie dopuścić całkowitej utraty polskiej tożsamości i polskiej kultury.
Maurycy Mochnacki jednocześnie działał w konspiracji. Działalność ta polegała na organizowaniu akcji spiskowych wymierzonych przeciwko carowi Mikołajowi I. Jednym z współuczestników tej podziemnej działalności był jego młodszy brat Kamil, słuchacz Szkoły Podchorążych w Warszawie.
Maurycy był zwolennikiem radykalnego programu politycznego „wojny totalnej z Rosją” (prof. Nowak). Działacze, którzy podzielali taki pogląd doprowadzili do zawiązania spisku podchorążych (czyli Sprzysiężenia Piotra Wysockiego), a następnie do wybuchu powstania listopadowego. Jednym z nich był właśnie Maurycy Mochnacki. Powstanie to zapoczątkował atak na Belweder przeprowadzony w nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. Tej nocy Maurycy Mochnacki uderzając w bęben na Rynku Starego Miasta w Warszawie ogłaszał, że „właśnie zaczyna się rewolucja narodowa, że mieszczanie, że rzemieślnicy – tak jak kiedyś Kiliński w czasie Insurekcji kościuszkowskiej” – powinni stanąć się do walki o odzyskanie niepodległości. I właśnie Mochnacki „poprowadził lud do ataku na Arsenał” (prof. Nowak).
Tuż po wybuchu tegoż zrywu Mochnacki współorganizował Klub Patriotyczny, który skupiał zwolenników radykalnej polityki wobec Rosji. Kiedy okazało się, że wśród przywódców powstania zwyciężyli zwolennicy ostrożniejszego kursu, wstąpił do wojska. Być może podjął tę decyzję po ujawnieniu owych papierów policyjnych, z których wynikało, że kilka lat wcześniej dokonał zdrady w czasie swego pamiętnego pobytu w więzieniu. I wstępując do wojska chciał ratować swój honor, pokazać, że jest prawdziwym patriotą.
25 II 1831 r. dzielnie walczył pod dowództwem gen. hr. Piotra Szembeka, w szeregach 1 Pułku Strzelców Pieszych pod Olszynką Grochowską – jednej z najkrwawszych bitew stoczonych w czasie powstania listopadowego. Został wtedy ranny.
Następnie brał udział w bitwach: pod Okuniewem, Wawrem, Liwcem, Długosiodłem i pod Ostrołęką (26 V 1831 r.). Rany odniesione w ostatniej z wymienionych nie pozwoliły mu na kontynuowanie walki z bronią w ręku. Powrócił do działalności politycznej: związał się z obozem ówczesnego dyktatora powstania, gen. Jana Krukowieckiego. W sierpniu i wrześniu pisał artykuły do „Tygodnika Powszechnego”. W ten sposób stał się „fenomenalnym kronikarzem powstania listopadowego, a także publicystą podsycającym konsekwentnie niepodległościową, radykalną interpretację walki z Rosją – jako walki o restaurację Rzeczypospolitej w całej jej wielkości terytorialnej, a zarazem o zniszczenie imperium Romanowów”. (prof. Nowak). Rosję traktował jako najgorszego wroga Polski. Uważał, że wszyscy Polacy, niezależnie od statusu społecznego winni walczyć przeciwko temu zaborcy.
Za udział w walce został odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Z kolei władze rosyjskie wydały na niego wyrok śmierci, którego uniknął udając się po upadku powstania na emigrację. Los emigranta podzielił także jego brat Kamil.
Jak wyjaśnia prof. Nowak, dla większości Polaków, którzy w tamtym czasie zdecydowali się opuścić ziemie polskie, a było to prawie dziesięć tysięcy żołnierzy „emigracja to nie była wielka polityka, to nie były salony, tylko bieda, poniewierka, wyrwanie z domu”. Kamil Mochnacki żyjąc w nędzy na obczyźnie zachorował na gruźlicę i tam zmarł w 1833 r.
Przebywając na emigracji Maurycy pracował jako naczelny publicysta „Pamiętnika Emigracji Polskiej” – pisma wydawanego przez dziennikarza i krytyka literackiego, Michała Podczaszyńskiego. Opublikował tam swoje „najbardziej istotne dzieła myśli politycznej” (prof. Nowak).
Mochnacki nie odegrał jednak żadnej znaczącej roli w tworzących się wówczas emigracyjnych komitetach politycznych. Początkowo – na krótko – związał się ze stronnictwem Joachima Lelewela (z którego wyłoniło się następnie Towarzystwo Demokratyczne Polskie). Odsunął się jednak szybko od zwolenników radykalnej tendencji; znalazł się „na marginesie życia politycznego emigracji”, zajął się pracą publicystyczną i literacką. Napisał wtedy dzieło swojego życia: „Powstanie narodu polskiego” – jedną z najważniejszych książek w historii polskiej literatury politycznej. Dzieło które nadal „pobudza wyobraźnię kolejnych pokoleń swoją temperaturą emocjonalną, a jednocześnie chłodną analizą gry politycznej” (prof. Nowak).
W tej publikacji dał się poznać, jako zwolennik radykalnej walki z carem – przeciwnik podejmowania z nim jakichkolwiek negocjacji; zwolennik walki mającej na celu całkowite zniszczenie Imperium Rosyjskiego, rozbicia go „na atomy poszczególnych narodowości, które znalazły się w tym więzieniu narodów”. Bo to Rosja jest „głównym, śmiertelnym wrogiem polskiej niepodległości” (prof. Nowak). Aby móc z nią skutecznie walczyć, trzeba mieć jednego przywódcę, który doskonale poradzi sobie z tym zadaniem. Za najbardziej predysponowanego do tej roli uznał jednego z czołowych przywódców polskiej emigracji, księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Dlatego skłonił się ku niemu i jego obozowi politycznemu „Hotel Lambert”.
I rzeczywiście ks. Adam Jerzy w swej działalności politycznej podjął myśl polityczną zawartą w dziele Maurycego Mochnackiego.
Mochnacki był również uzdolniony muzycznie. Występował publicznie, grając na klawikordzie. Jeden z jego koncertów, który odbył się w 1832 r. w Metzu utrwalił w swym wierszu pt. „Mochnacki” poeta Jan Lechoń.
Maurycy Mochnacki zmarł 20 XII 1834 r. we francuskim mieście Auxerre i tam został pochowany. W 2021 r. dokonano ekshumacji jego szczątków; 27 XI 2021 r. odbył się jego ponowny pochówek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.