Miniony rok 2022 naznaczyła rosyjska agresja na Ukrainę oraz wszystkie konsekwencje tej wojny. Czy zasiadając do wigilijnej wieczerzy uświadomiliśmy sobie,  jak kruche jest życie, jak niepewny bywa pokój  A może, nie daj Boże, przyzwyczailiśmy się już do dramatycznych wieści z Ukrainy, do obrazów okrucieństwa najeźdźców? Może zobojętniliśmy na ogrom cierpienia cywilnej ludności tracącej życie, najbliższych, swoje domy…

Ale przez świat już od dawna kroczy inna wojna, lewacka wojna z chrześcijaństwem, coraz bardziej brutalna, nieograniczająca się już tylko do agresji słownej. Ruguje się istotę Świąt Bożego Narodzenia nazywając te święta po prostu zimowymi (Winter Holidays), czy zimową przerwą. Nie mówi się o aspekcie religijnym, czyniąc z okresu poprzedzającego Boże Narodzenie (a właściwie już od początku listopada) czas wielkiego kupowania, jakieś chore święto zakupów, fałszywych promocji, kuszących obniżek cen…

Grupa rzeźb w Bambergu – ukrzyżowanie

Czy wyobrażaliśmy sobie w czasach pontyfikatu Jana Pawła II, że w Polsce w 2022 roku w polskim sejmie złożony zostanie obywatelski projekt ustawy „W obronie chrześcijan” jako odpowiedź na szerzącą się nienawiść i pogardę wobec wierzących, na poczynania takie jak szydercze „jasełka” w jednej z gdańskich szkół, zyskujące uznanie prezydent miasta, która nazwie je przejawem kreatywności uczniów?

Ale są jeszcze na świecie, w Europie, a nie tylko w Polsce, miejsca, gdzie mieszkańcy nie wstydzą się swoich chrześcijańskich korzeni. Taką krainą jest na przykład Bawaria, szczycąca się licznymi katolickimi kościołami. To Bawaria dała światu papieża Benedykta XVI, papieża Niemca, urodzonego w miejscowości Marktl am Inn w 1927 roku jako Joseph Ratzinger. Benedykt XVI, papież senior, zmarł w ostatnim dniu 2022 roku. „Wielki teolog, gigant wiary i intelektu, człowiek skromny i delikatny” mówią dziś o nim wspominający go duchowni, współpracownicy, dziennikarze, wierni… Może znowu bawarskie miasteczka, w których mieszkał, miejsca, gdzie się uczył, studiował, staną się przedmiotem zainteresowania, tak jak to stało się po wyborze kardynała Ratzingera na Stolicę Piotrową.

A dziś miejscowością wciąż w Bawarii chętnie odwiedzaną i podziwianą przez turystów, o czym świadczą liczne zdjęcia zachwyconych internautów, jest Bamberg. Miasto, o którym pierwsze wzmianki pochodzą z roku 902, a nazwa do XII wieku przybierała różne formy. W czasie II wojny światowej Bawaria, a więc i Bamberg, szczęśliwie uniknęły zniszczeń. Stąd bogactwo zabytkowych budowli.

O istnieniu tego grodu dowiedziałam się czytając wiele lat temu „Czerwone tarcze”. Jarosław Iwaszkiewicz (1894– 1980) umieścił bowiem akcję pierwszych rozdziałów swej powieści właśnie w Bambergu. Książka ukazała się w 1934 roku, po wojnie była wiele razy wznawiana. Jej bohaterem jest Henryk Sandomierski, syn Bolesława Krzywoustego i Salomei, córki hrabiego Bergu. Jako zakładnik króla Konrada III trafia do Bambergu w czasie Świąt Bożego Narodzenia poprzedzających śmierć władcy i obranie jego następcą Fryderyka Barbarossy. Konrad III (a właściwie Konrad II, bowiem numeracja dziś stosowana pochodzi od historyków nowożytnych, a król używał tytułu Konrad Drugi) zmarł 15 lutego 1152 roku.

Władcy Bawarii

Według mediewistów wiedza o bohaterze Iwaszkiewicza jest niepełna. Niepewna jest nawet data jego urodzin. Historycy przyjmują, że był to rok 1132. Istnieją także dwie hipotezy co do śmierci księcia. Jedna głosi, że zginął w bitwie z pogańskimi Prusami w 1166 roku, inna – wprawdzie odosobniona – że zmarł w wyniku odniesionych ran i choroby rok później w Sandomierzu.

Według autora „Czerwonym tarcz” właśnie w Bambergu Henryk ślubował pielgrzymować do Ziemi Świętej. To z Bambergu wyruszył przez Rzym, Palermo, Kretę, Cypr, by walczyć w drugiej wyprawie krzyżowej. Był jedynym w naszej historii księciem krzyżowcem. To on sprowadził do Polski zakon joannitów. Pobyt Henryka Sandomierskiego w południowej Europie i Ziemi Świętej zaowocował też przyswojeniem w kraju pewnych elementów kultury śródziemnomorskiej, na przykład w architekturze, a zwłaszcza w poezji dworskiej.

A w Bambergu w romańsko-gotyckiej archikatedrze św. Piotra i św. Jerzego ufundowanej przez św. Henryka II i jego żonę Kunegundę Luksemburską (grobowiec fundatorów wykonany już w czasach renesansu można podziwiać w katedrze) znalazł Iwaszkiewicz posąg jeźdźca. Rycerz na koniu, zwany „jeźdźcem bamberskim” to ponoć pierwszy od czasów rzymskich zachowany do dziś konny posąg. Według historyków pochodzi z XIII wieku. Ale autor „Czerwonych tarcz” tę kamienną statuę „nakazał” tworzyć rzemieślnikom właśnie w czasie, gdy na królewskim dworze przebywał polski książę Henryk. I to jego rysy nadał mistrz Kuno, postać fikcyjna, jak wiele w tej powieści, konnemu rycerzowi.

W Bambergu można dziś znaleźć autentyczne polskie ślady, jeśli za takie uznamy ołtarz Wita Stwosza, mówiąc o rzeźbiarzu za Gałczyńskim: „Polską żył. Co najlepsze, wszystko Polsce zostawił. A Krakowowi serce…” Na pewno polskim elementem jest rzeźba Igora Mitoraja na Dolnym Mieście zatytułowana „Centurione”.

Archikatedra pw. św. Piotra i św. Jerzego, ołtarz Wita Stwosza, tzw. Ołtarz Bamberski

Czesława Scheffs

Zdjęcia wykonał Sławomir Scheffs.

  • Korzystałam z tekstu o Henryku Sandomierskim autorstwa Piotra Tymowskiego „Poczet królów i książąt polskich”, Czytelnik, Warszawa 1980

Dodaj opinię lub komentarz.