Z datą 1 listopada 1793 roku obywatel Joly wystawił Konwentowi fakturę na kwotę 15 liwrów i 35 soldów plus 6 liwrów na zakup piwa. Tyle policzył za zakopanie w dole półnagiego ciała cesarskiej córki na cmentarzu św. Magdaleny. Odkrył je w trawie – porzucone, z głową między nogami.
Ten fakt skomentował później Napoleon: „Gorsze niż królobójstwo”.
Proces Marii Antoniny Lotaryńskiej Austriaczki trwał trzy dni – od 14 do 16 października 1793. Królowa musiała odpowiedzieć na cztery pytania:
- Czy wdowa Kapet na pewno podstępnie knuła i kolaborowała z obcymi mocarstwami i innymi zewnętrznymi wrogami Republiki; knuła i kolaborowała w celu dostarczenia im środków pieniężnych, umożliwienia wejścia na terytorium francuskie i ułatwienia działań zbrojnych na nim?
- Czy Maria Antonina Austriaczka, wdowa po Ludwiku Kapecie, jest przekonana, że uczestniczyła w tych knowaniach i prowadziła takową kolaborację?
- Czy pewnym jest, że istniał spisek i działania konspiracyjne dążące do wszczęcia wojny domowej na terenie Republiki?
- Czy Maria Antonina, wdowa po Ludwiku Kapecie, jest przekonana o swoim uczestnictwie w tym spisku i działaniach konspiracyjnych?
Nie miało znaczenia, co Maria Antonina odpowie. Była kozłem ofiarnym rewolucji i musiała zginąć. W akcie oskarżenia był jeszcze jeden zarzut: „zrujnowanie w okropny sposób finansów Francji, które stanowiły owoc krwawicy ludu, dla zaspokojenia własnej przyjemności i prowadzenia intryg, wespół z nikczemnymi ministrami”. I mimo że z tego zarzutu się wycofano, historia zapamiętała tragiczną królową jako autorkę zdania „Niech jedzą ciastka” – zdania, którego nigdy nie wypowiedziała.
Maria Antonina nie miała dobrej reklamy. Nigdy jej nie miała. Plotki na jej temat rozsiewali sami dworzanie. Nie lubili jej, damy dworu zazdrościły urody. Przypisywano jej liczne romanse, łącznie z homoseksualnymi, bo chodziła z kobietami pod rękę. Przyszła królowa miała kłopoty z etykietą i ogólnym obyciem. Austriaczka. Trzeba też mieć na względzie, że nie było w interesie republiki, która wyłoniła się na zgliszczach monarchii, utrzymania dobrego imienia tej Austriaczki. Madame Deficyt.
Pozycja królowej jako królowej na dworze francuskim zawsze była szczególna. To nie tylko były matki następców tronu. Maria Medycejska, żona Henryka IV i matka Ludwika XIII, zapoczątkowała tradycję mecenatu sztuk. Nie dała się zepchnąć do roli wyłącznie rodzicielki, choć najchętniej tak by ją widział małżonek. „Jakoś” musiał się z nią liczyć, bo dzięki jej posagowi mógł spłacić długi. Politycznie Maria doszła do głosu po śmierci zamordowanego Henryka – jako regentka Francji. Do końca życia walczyła z kardynałem Richelieu o wpływ na syna. W dziedzinie kultury doprowadziła sztuki sceniczne do perfekcji, zwłaszcza taniec. Być może nawet jest prekursorką (lub może inspiratorką) baletu. Za Ludwika XIV taniec stał się manifestem godności królewskiej. Ludwik XIV wcale nie dlatego był nazywany królem Słońce, bo był najważniejszy czy najlepszy. Tylko dlatego, że w wieku 15 lat przebrał się za Słońce i odtańczył partię Apolla w balecie Jeana Baptista Lully „Balet nocy”. Król był doskonałym tancerzem, więc nie był to występ na miarę poematów wyśpiewanych przez Nerona posiłkującego się widokiem płonącego Rzymu. Ludwikowi zawdzięczamy rozwój baletu, otworzył pierwszą szkołę tańca w Europie.
Królowa francuska więc ożywiała dwór królewski, kreowała sztukę, nadawała ton modzie, inspirowała literaturę, dbała o wystrój wnętrz. Co nie znaczy, że to lubiła. Maria Medycejska owszem, ale sytuacja żon kolejnych Ludwików już taka radosna w tym względzie nie była. Gdy Ludwik XIV i jego prawnuk Ludwik XV zostawali wdowcami, tworzenie przepychu dworu królewskiego przechodziło na oficjalne kochanki. Taka oficjalna kochanka nazywała się metresą, czyli „bierzemy ślub polityczny, ale umawiamy się, że sypiać będę z kimś innym”. I tak życie na dworze tętniło dzięki markizie de Montespan (Ludwik XIV), markizie de Pompadour i hrabinie du Barry (Ludwik XV).
Osobą, która chciała ograniczyć wpływ metres, był delfin Francji – Ludwik Ferdynand, syn Ludwika XV, starannie przygotowujący się do zawodu królewskiego i trzymający stronę matki Marii Leszczyńskiej (cieszącej się na dworze – także u króla – wielkim szacunkiem). Opozycjonista ojca, krytyk jego zachowania. Jego syn, książę Burgundii (przyszły Ludwik XVI) miał być wzorcowo wyedukowany, jak ojciec. Francja wiązała wielkie nadzieje z jego rządami, Ludwik Ferdynand jednak zmarł na gruźlicę, nie doczekawszy tronu, i osierocając 11-letniego syna. Ludwik XV był królem jeszcze 9 lat i nie bardzo go zajmował własny wnuk.
Cztery lata później w 1770 ten wnuk został ożeniony z 14-letnią arcyksiężną Marią Antoniną Habsburg-Lotaryńską (małżeństwo, na które „wpadła” metresa markiza de Pompadour). „Połączyliśmy dwoje dzieci!” – obwieścił Ludwik XV. Oboje długo nie mogli się w tej sytuacji odnaleźć.
Maria Antonina o Wersalu nie miała kompletnie pojęcia – ani o polityce, ani o obyczajach. Piętnaste dziecko cesarskiej pary (przedostatnie), wychowana była w surowych i nudnych komnatach Schönbrunn, w trudnych relacjach z matką, która ją zaniedbywała, ledwo umiała pisać po francusku. W końcu co piętnaste dziecko mogło znaczyć gdziekolwiek? Trudności sprawiało jej również czytanie i pisanie w ojczystym języku. Zresztą jej małżeństwo było typowym małżeństwem politycznym i aranżowane było od 5 lat. Miało ugruntować sojusz Paryża z Wiedniem, więc z utęsknieniem czekano na jej pierwszą miesiączkę. Dwór cesarski pospiesznie zajął się edukacją księżniczki, a Ludwik XV wprawdzie złagodził etykietę z okazji przyjazdu narzeczonej wnuka, ale ambasador matki Florimont Mercy-Argenteau mógł wkroczyć do jej apartamentów w każdej chwili. Odnośnie do wykształcenia, to również późniejszy Ludwik XVI musiał szybko nadrabiać zaległości. Nie on miał rządzić, a jego ojciec. Ten jednak przedwcześnie zmarł.
Jak nieopierzone kaczątko przyszła królowa wjechała do Wersalu, dziecko jeszcze. Pod ścisłą kontrolą Mercy’ego nie była nawet świadoma swojej wagi politycznej. Wjechała w środek rządów Madame du Barry i dworskich intryg. Automatycznie została zepchnięta na drugi plan. Delfina zrobiła to, co mogła zrobić osoba w jej wieku: oddała się zabawom i balom odkrywając piękno i luksusy pałacu. Król-dziadek spełniał wszystkie jej zachcianki. Nie interesowała się polityką, ale nad tym czuwał Mercy i matka przysyłająca regularnie listy wraz z instrukcjami. Bardzo szybko zraziła do siebie zarówno hrabinę du Barry, jak i córki Ludwika XV i szanowanych dworzan. Na jej zagubienie w tej materii nałożyły się sprawy łóżkowe. Tak po prostu.
Małżeństwo długo nie zostało skonsumowane. Historycy podają, że siedem lat. Maria Antonina wolała biegać po Paryżu niż urodzić dziecko, które odcięłoby ją od tych przyjemności. Im bardziej odmawiała, tym małżonek bardziej się starał. Widząc jego zaangażowanie, dwór wiedeński zacierał ręce i rozpuścił nawet plotkę o deficytach fizycznych delfina niepozwalających mu wypełnić obowiązku, czemu zaprzeczyły badania przeprowadzone przez naczelnego chirurga królewskiego.
Maria Antonina była wychowana w atmosferze rygoru i nieokazywania uczuć. W Wersalu mogła się od tego uwolnić. Zaczęła szukać przyjaźni. Uwielbiała robić podarunki – zwykle były to pukle swoich włosów lub dzieci. Pod koniec XVIII wieku był to wyraz niezmiernej serdeczności i czułości. W doborze przyjaciół nie była ostrożna. Księżniczka de Lamballe i Madame Elizabeth życiem przypłaciły tę przyjaźń, ale reszta trzymała się jej z wyrachowania, rozpowszechniając oszczercze opinie o królowej.
Marię Antoninę pociągała muzyka, a szczególnie opera. Sama grała na klawesynie i harfie. Podobały jej się kompozycje wyrażające uczucia. Nie chciała budować rezydencji i obiektów publicznych, nie interesowała ją architektura. Ani sztuki dekoratorskie (oprócz własnych apartamentów). Wydaje się, że to ograniczenie się Antoniny do własnych pokojów, gdzie szukała prywatności wpojonej jej we Wiedniu, niedobrze się przysłużyło jej opinii. Jednak gust miała doskonały – w aranżacjach, złotnictwie, meblarstwie, pasmanterii.
Królowa wielką wagę przykładała do higieny. Instalowała WC typu angielskiego i nowe łazienki. Walczyła z barwiczką zawierającą arszenik i rtęć, niszczących skórę. Postulowała i pokazywała powrót do natury – naturalna cera, polne kwiaty, słomiane kapelusze, wstążki, pióra, białe zęby, a perfumy nie miały maskować odór, a wyrażać osobowość. Z czasem królowa porzuciła ciężkie suknie i biżuterię na rzecz miękkich tkanin i prostoty. Chcąc – nie chcąc Maria Antonina okazała się dyktatorką mody. Później przyszło to jako zarzut, że bardziej jest królową mody niż królową Francji. I paradoksalnie – że rujnuje producentów i handlarzy jedwabiu oraz wszelki handel towarami luksusowymi.
Maria Medycejska dysponowała rocznym budżetem w wysokości 1 430 000 liwrów. Maria Leszczyńska 1 050 000 liwrów, Maria Antonina 1 056 000 liwrów, z czego 96 000 to było jej kieszonkowe. Tak było w momencie przyjazdu do Francji. Dwa lata później było 2 200 000 liwrów, z czego 200 000 na kieszonkowe, reszta na utrzymanie dworu. Pięć lat później 4 700 000 liwrów. Dużo, czy mało? Dwór królowej składał się z 450 osób, którym należało wypłacać pensje, do tego utrzymanie kaplicy, sypialni, garderoby, stajni, ogrodów, cele charytatywne, wielkoduszne gesty. Oczywiście, Maria Antonina nie liczyła się z pieniędzmi, nawet Ludwik XVI finansował część jej wydatków ze swojej gaży. Królowa weszła w rolę, którą pełniła hrabina du Barry. Czy można ją posądzać o zrujnowanie finansów państwa, który to zarzut wycofał z aktu oskarżenia sam Konwent?
Madame de Staël, wielka sympatyczka rewolucji, przeciwniczka Napoleona, nie bała się napisać w „Refleksjach pewnej damy na temat procesu królowej” w 1793 roku:
Wojna w Ameryce, malwersacje ministrów, wszelkiego rodzaju nadużycia nieznane młodej królowej, jak i większości ówczesnych mężów stanu, spowodowały deficyt w finansach o tak strasznych następstwach. Lecz czyż można mieć czelność wiązać go z tymi dwoma lub trzema milionami rozdawanymi corocznie na cele dobroczynne, z których większość wracała w ręce biedaka i poszkodowanego przez los?
Całkowity budżet dworu królewskiego wynosił 6% ogółu wydatków państwa. W latach 1776-1781 Francja wydała 530 milionów na sfinansowanie wojny w Ameryce, a błędem królowej było łaskawe obdarowywanie protegowanych i ich rodzin.
- przeczytaj: Wielki mit Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Maria Antonina nie mieszała się do polityki. Nie spełniła nadziei pokładanych w niej przez matkę i gabinet wiedeński. Niezgodnie z prawdą przypisano jej wpływom sprawę nawigacji u ujścia rzeki Skaldy. Ludwik XVI dobrowolnie dopłacił dwa miliony florenów odszkodowania do ośmiu, które zapłacił cesarz Józef II. Ugodę w tej sprawie podpisano w Fontainebleau w 1785 r., a wstrząśnięta opinia publiczna przypisała ją królowej, bo Józef II był jej bratem. Inną sprawą polityczną, akurat w której Antonina rzeczywiście „maczała palce”, było zwolnienie dwóch niekompetentnych ministrów. Jej wydatki nie rujnowały państwa. W politykę zaczęła angażować się dopiero po 14 lipca 1789.
Wtedy zaczęła uczestniczyć w pracach komitetów ministerialnych. Wysiłki Ludwika XVI, by ustanowić monarchię konstytucyjną, były sukcesywnie torpedowane przez lewe skrzydło Zgromadzenia Narodowego. Regularnie Francję zalewała fala pamfletów i karykatur przysyłanych z Niderlandów i Anglii, niewybrednych i wulgarnych. Nie było na nich sposobu. Można rzec, że ówczesne „media” kreowały „fakty”. Bezpieczeństwa rodziny królewskiej strzegła Gwardia Narodowa złożona z rebeliantów i „zdobywców” Bastylii. Maria Antonina usiłowa znaleźć rozwiązanie, nikt wtedy nie mówił o gilotynie, a naturalnym dla niej był kontakt z rodzinnym dworem wiedeńskim.
Ucieczka pary małżeńskiej nie była ucieczką sensu stricto. Nie odbywała się w nocy, nie zmierzała do granicy, nie odbywała się bez eskorty, a skrzynie bagażowe były puste i powóz poruszał się w normalnym tempie. Miał dojechać do Montmedy, by król mógł tam zgromadzić wokół siebie wszystkich popierających jego projekt monarchii. Jak wiemy, ten wyjazd szybko zakończył się powrotem.
Wydawało się, że przyjęcie Konstytucji 14 września 1791 r. zakończyło rewolucję. Maria Antonina wielkie nadzieje pokładała w kongresie zorganizowanym przez mocarstwa europejskie, który miał „zganić” Francję za chaos, w którym się pogrążała. Jednak nieobecni nie mają racji. Nowe Narodowe Zgromadzenie Prawodawcze odbyło się miesiąc później przy frekwencji wyborczej 25%. A te 25% wyborców oznaczało znaczne przesunięcie w lewo. Wybory mera Paryża odbyły się przy 12% frekwencji, co umożliwiło zajęcie ratusza przez jakobina Petiona. 29 listopada dekret antyklerykalny zdławił duchowieństwo. Weto króla do dekretu rozsierdziło lewicę. Dodajmy – lewicę nieprzychylną monarchii konstytucyjnej. Ci, którzy zdołali uciec, w swojej większości tylko przyglądali się dramatowi, a król z królową pozostali sami.
- przeczytaj: Tolerancja wg Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Maria Antonina nie potrafiła ocenić Konstytucji i jej następstw, nie rozumiała męża. Ciągle liczyła na kongres i przekonywała króla do wyjazdu. Nie po to, by zostawić Francję, ale by z dala przywrócić absolutyzm. Ludwik XVI lepiej oceniał sytuację. Zdawał sobie sprawę, że Konstytucja jest nieodwracalna, był zwolennikiem drobnych kroków, a rewolucja traciła oddech. Decyzję żyrondystów, by wypowiedzieć Austrii wojnę król przyjął z wielkimi obawami. 20 kwietnia 1792 został zmuszony do wyrażenia zgody i zgodę tę wyrażał ze łzami w oczach. Słusznie przewidział, że konflikt ten doprowadzi do wojny domowej we Francji. Ponadto kraj wszedł na 23-letnią ścieżkę wojenną, która zakończyła się dopiero Kongresem Wiedeńskim w 1815 r. po upadku Napoleona.
- przeczytaj: Wolność, Równość, Kłamstwo. Przypadek Wandei
Królowa natomiast sprzyjała działaniom wojennym. Aby przyspieszyć reakcję zagranicznych mocarstw, wysłała dyplomacie Mercy’emu informacje o planach bitewnych. Nie były one zatwierdzone ani zadeklarowane. Jednak piewsze walki przyniosły Francuzom porażki i to wystarczyło, by opinia publiczna, której nastroje podsycali jakobini, zaczęła szukać kozła ofiarnego. 20 czerwca 1792 doszło do powstania sankiulotów, czyli tej najbiedniejszej warstwy paryżan. Jednak przyprowadzeni do króla, złożyli broń. Oburzeni mieszkańcy w kilka dni uzyskali 20 000 podpisów pod petycją żądającą postawienia przed sądem jakobińskiego mera Petiona. Również w rocznicę zdobycia Bastylii nie udało się jakobinom podburzyć ludności. Wręcz przeciwnie – rozlegały się okrzyki wychwalające króla.
Gdy ciągle europejski kongres mocarstw nie dochodził do skutku, Ludwik XVI wpadł na pomysł wystosowania do cesarza manifestu, który mógłby przygotować zgodę narodową, także zapobiec wojnom. Niestety, Maria Antonina, jak do rewolucji nie zajmowała się polityką, tak teraz popełniała błąd za błędem. 24 lipca napisała do szwedzkiego dyplomaty Axela Fersena prośbę o rozpowszechnienie manifestu i wywarcie nacisku na obce dwory, wyrażając nadzieję, że wokół jej męża zgromadzi się wiele osób. Ludwik był tym przerażony i usiłował zaprzeczać wszelkim konszachtom z zagranicznymi mocarstwami. To było 29 lipca. 10 sierpnia sankiuloci, podżegani przez jakobinów, dokonali drugiego szturmu na pałac Tuileries, gdzie przebywała rodzina królewska. Tym razem udanego. Obalenie monarchii zostało ostatecznie potwierdzone 21 września.
Ludwik XVI, Maria Antonina, ich dzieci oraz siostra króla Madame Elisabeth przebywali już wtedy w wieży Temple. Królowa miała numer 280. Gdy 1 sierpnia 1793 przewieziono ją do więzienia Conciergerie, potraktowano ją jako atrakcję turystyczną. Tłumy przechodziły przez jej celę. Maria Antonina dumnie to znosiła, zresztą wzbudzała współczucie. Dodatkowo cierpiała na krwotoki maciczne, których przyczyną był prawdopodobnie rozwijający się nowotwór.
przeczytaj:
Trudno wyrokować, jak potoczyłaby się rewolucja, gdyby królowa nie wtrąciła się do działań Ludwika. Jakobini jednak i tak dążyli do krwawych rozwiązań. Jeżeli to był błąd, Maria Antonina zapłaciła wysoką cenę. Jednak nie ona jest przyczyną wybuchu rewolucji (prędzej wydatki wojenne), a jej postawa w czasie uwięzienia i droga na gilotynę zjednały jej szacunek. Do historii przeszło jej zdanie, gdy nadepnęła na nogę kata. „Przepraszam, monsieur, zrobiłam to niechcący”.
Źródła:
- Anne-Louise Germaine Necker „Réflexions sur le procès de la Reine”, 1793.
- J. Charles-Gaffiot „Nazywałam się Maria Antonina Lotaryńska Austriaczka” – „Czarna księga rewolucji francuskiej” pod red. R. Escande, Wyd. Dębogóra 2015
- P. Gaxotte „Wielka Rewolucja Francuska”, Wyd. Trzaska, Evert i Michalski 1939
- meisterdrucke.pl
- polskieradio.pl
- historia.org.pl