Historia

Hrabia de Plélo – francuski obrońca króla Stanisława Leszczyńskiego

Zdarza się, że przy okazji powracających gorących dyskusji o przyczynie klęski kampanii wrześniowej 1939 roku, pobrzmiewa hasło z tytułów francuskich gazet ukazujących się przed wybuchem wojny: „Nie będziemy umierali za Gdańsk”. Tymczasem warto przypomnieć wypadki sprzed 285 lat, kiedy to właśnie Francuzi złożyli pod Gdańskiem daninę z krwi i życia, podejmując zbrojną próbę wsparcia w oblężonym mieście polskiego władcy Stanisława Leszczyńskiego. Wydarzenia te, jak i fakty je poprzedzające i zamykające, przypominają treścią najlepsze powieści sensacyjne i szpiegowskie, stanowiąc świetny materiał na niejeden filmowy scenariusz.

Ażeby zrelacjonować dramatyczny przebieg tej historii, trzeba cofnąć się do mroźnej nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1733 roku. Nad ranem w Warszawie zmarł król August II Mocny z saksońskiej dynastii Wettynów.

Wobec wakującego elekcyjnego tronu w Polsce, rozgorzały emocje i zabiegi dyplomatyczne nie tylko w kraju, ale i na dworach zainteresowanych wpływem na wybór dogodnego kandydata i zarazem oddziaływaniem na kierunek polityczny Rzeczypospolitej.

Głównymi graczami coraz skuteczniej ingerującymi w sprawy polskie były Rosja i Austria, które wysunęły egzotyczne kandydatury: infanta portugalskiego don Emanuela, a później jego brata don Antonia, aby po wielu zwrotach poprzeć syna Augusta II Mocnego – Fryderyka Augusta.

Do wyścigu o polski tron włączył się Ludwik XV, francuski monarcha europejskiego supermocarstwa, który pragnąc osłabić konkurencyjną Austrię, forsował swojego teścia Stanisława Leszczyńskiego, władającego już raz Polską w latach 1704-1709.

Aleksander Lesser, Stanisław Leszczyński, 1860 domena publiczna

Aleksander Lesser, Stanisław Leszczyński, 1860; domena publiczna

Europejscy adwersarze starali się wciągnąć do dyplomatycznych intryg nawet papieża Klemensa XII, który w tym zamieszaniu kilkakrotnie zmieniał swoje poparcie.

W pewnym momencie, na skutek presji Anglii z aktywnego działania wycofała się Austria, pozostawiając Rosji swobodę ruchów.

Wydawało się, że Francuzi wykażą się skuteczniejszą inicjatywą. 1 września 1733 roku z Brestu wypłynęła eskadra składająca się z dziewięciu okrętów liniowych, trzech fregat i jednej korwety ze „Stanisławem Leszczyńskim” – w rzeczywistości z jego sobowtórem komandorem de Thianges – na okręcie flagowym „Le Fleuron”. Sam Leszczyński, w przebraniu pomocnika kupieckiego, jako Ernest Brambeck, w towarzystwie swojego rzekomego szefa Jerzego Bawera, zmieniając powozy i klucząc przed szpiegami i zagrożeniem, przedostał się przez Niemcy do Polski, by dotrzeć do Warszawy 8 września.

12 września sejm elekcyjny na Woli, pod przewodnictwem prymasa Teodora Potockiego dokonał wyboru najaktywniejszego kandydata, blisko 56-letniego Stanisława Leszczyńskiego. Najhuczniej z wyboru króla cieszył się Gdańsk – fetując go przez kolejne dni specjalnym ceremoniałem.

Podczas tych wydarzeń, płynąca z Brestu eskadra z sobowtórem zawinęła do Kopenhagi, gdzie dowiedziano się o szczęśliwym wyborze władcy i zakończeniu misji. Po powrocie do ojczyzny, załogi musiały zdać admiralicji mapy i dzienniki okrętowe, jako aktualne sprawozdania z warunków żeglugi na Morzu Północnym i Bałtyku.

Pomimo znacznych szans na objęcie władzy w Polsce, królowi i jego otoczeniu zabrakło konsekwencji i odwagi. Na wieść o zbliżających się do Warszawy wojskach rosyjskich, bez walki wycofano się do Gdańska, chroniąc  się za jego murami 2 października. Zdecydowała o tym wiara w lojalność miasta-portu, jego potężne fortyfikacje i możliwość komunikacji drogą morską.

Plan oblężenia Gdańska, autor nieznany, ze zbiorów Muzeum Zamkowego w Malborku

Plan oblężenia Gdańska w 1734 r., autor nieznany, ok. 1735 r., zbiory Muzeum Okręgowego w Toruniu

Opozycja zawiedziona wyborem Leszczyńskiego, ośmielona usunięciem się króla i wsparciem Rosjan, 5 października na konkurencyjnym kadłubowym sejmie, z nielicznymi uczestnikami wybrała na władcę blisko 37-letniego Fryderyka Augusta (syna Augusta II Mocnego), który przyjął imię Augusta III. Było to o tyle łatwiej, że Leszczyński uchodząc ze stolicy, dał rywalom i ich sojusznikom nieskrępowane pole do swobodnego działania.

Gdańsk przyjął króla Leszczyńskiego i jego aliantów z otwartymi ramionami, szybko sposobiąc się do długotrwałej obrony. Na jej czele stanął generał major Johann Vietinghof, wydatnie wspierany przez burmistrza Gabriela von Boemeln. Działania miasta dodatkowo wymuszały doniesienia o zbliżających się siłach rosyjskich, początkowo dowodzonych przez generała Piotra Lacy, później przez marszałka hrabiego Burkharda von Münnich. Wzmacniano fortyfikacje, zaciągano żołnierzy, kupowano broń. 1 500 karabinów z amunicją i zaopatrzeniem przekazał w imieniu króla Ludwika XV ambasador Antoine Monti. Ulepszano Twierdzę Wisłoujście, gromadzono żywność, zamknięto Kamienną Grodzę i zalano tereny depresyjne pod Gdańskiem.

Oblężenie Gdańska Fragment obrazu

Oblężenie Gdańska w 1734 r. fragment obrazu, autor nieznany, ok. poł. XVIII wieku

Natomiast podchodzący Rosjanie w nocy z 24 na 25 lutego 1734 roku zatamowali Radunię, co skutkowało zatrzymaniem wszystkich młynów (razem z Wielkim Młynem) w mieście. Gdańszczanie zmuszeni zostali do użycia na znaczną skalę ręcznych młynków, ale i tak w menu przeważał chleb razowy.

Na całe szczęście oblężonych, Rosjanie nie dysponowali ciężkimi działami. O ile Gdańska broniło około 6,5 tysiąca żołnierzy oraz blisko 8 tysięcy uzbrojonych mieszczan, to siły przeciwnika liczyły początkowo 25-30 tysięcy, a ich liczba stopniowo wzrastała, podczas gdy ostrzał i odpieranie ataków uszczuplało szeregi obrońców. Nadzieje na zmianę sytuacji oblężonych znacznie zmalały z chwilą otrzymania wiadomości o klęsce w starciu z Rosjanami 18 kwietnia pod Wusowem, maszerujących na odsiecz królowi wojsk konfederacji szlacheckiej. Na dodatek w końcu kwietnia oblegający otrzymali ciężkie działa.

Od tej pory można było liczyć wyłącznie na pomoc francuskiego sojusznika. Król, władze Gdańska i ambasador Monti słali naglące listy do Ludwika XV z błaganiem o pilną pomoc zbrojną i finansowa.

Stanisław Bogusław Leszczyński, König von Polen(Antoine Pesne, circa 1731) domena publiczna

Król Stanisław Leszczyński,  Antoine Pesne, ok. 1731 r. /prawą ręką wsparty na lunecie – AK/; domena publiczna

Wreszcie, 11 maja, ku radości zamkniętych w mieście, na Zatokę Gdańską wpłynęły dwa okręty i cztery transportowce z dwoma pułkami piechoty: „Périgord” i „Blaisois”, liczącymi 1 570 żołnierzy i oficerów (towarzyszyło im 7-8 żon, które przeszły z nimi całą „kampanię bałtycką”), stanowiących pierwszy rzut stopniowo realizowanej odsieczy. W pobliżu miejscowości Hel od trzech tygodni oczekiwał na armadę rybak-przewodnik, wysłannik burmistrza Boemeln.

Entuzjastycznie nastawieni Francuzi (przypięli nawet do kapeluszy barwy władców Francji i Polski), niezwłocznie przystąpili do desantu na Westerplatte. Plan operacji zakładał uderzenie z rejonu Twierdzy Wisłoujście w kierunku miasta i po przełamaniu pierścienia oblężenia spotkanie z atakującymi od strony Gdańska dwoma tysiącami zwolenników Stanisława Leszczyńskiego. Przez dokonany wyłom w oblężeniu można byłoby przetransportować zaopatrzenie dla króla, garnizonu i mieszkańców.

Model okrętu „Hans Becker”,

Model okrętu „Hans Becker”, XVIII wiek, ze zbiorów Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Pochodzi z wystroju kościoła w Helu. Według dr inż. Jerzego Litwina, byłego dyrektora Muzeum, jest odwzorowaniem rosyjskiej jednostki, która ostrzeliwała to miasto w 1734 roku. Pastor i rajcy, pragnąc uratować miejscowość i świątynię, podczas pertraktacji z załogą przekazali znaczną ilość żywności i alkoholu. Zabytek może być modelem wotywnym za szczęśliwe ocalenie. Foto dr Robert Domżal  

Pomimo niezakłóconego lądowania, możliwość rozwinięcia działań została przez francuskiego dowódcę – brygadiera Lamotte de la Peirouze oceniona negatywnie. Ku ogromnemu zaskoczeniu i rozczarowaniu oblężonych, Francuzi bez uprzedzenia podjęli decyzję o wycofaniu się bez walki na okręty i powrocie do kraju. Odwrót nastąpił w nocy z 14 na 15 maja. Powracająca wyprawa, pozbawiona bojowego ducha, trafiła do kopenhaskiego portu. Tutaj jej uczestnicy z poczuciem porażki stanęli przed obliczem rycerskiego, pełnego energii i wiary w słuszność sprawy francusko-polskiej pułkownika Ludwika Roberta Hipolita de Brehant hrabiego Plélo, ambasadora Francji w Danii.

Urodzony w Renes w 1699 roku, wywodził się ze znakomitej rodziny bretońskiej. Jako młody chłopak wybrał karierę wojskową. W wieku osiemnastu lat został podporucznikiem żandarmerii, mając dwadzieścia cztery lata osiągnął stopień pułkownika, na którym zakończył przygodę z armią. Pomimo absorbującej służby Marsowi, poświęcał się studiom literackim, naukom ścisłym, filozofii, historii i astronomii. Literaturę fachową pochłaniał w językach: łacińskim, włoskim i angielskim. Znajomość ostatniego wybitnie wyróżniała go w ówczesnych elitach francuskich. Nic dziwnego, że Ludwik XV wybrał go do służby dyplomatycznej i skierował na trudny wówczas dla Francji odcinek do Kopenhagi, do której przybył z żoną Ludwiką- Franciszką w 1729 roku. Stąd pilnie obserwował zmagania Stanisława Leszczyńskiego o tron. Współorganizował pierwsza wyprawę i wspierał ją własnymi funduszami.

Odwrót spod Gdańska potraktował jako klęskę prestiżu Francji, swojego władcy i własnej osoby. W interweniujących listach grzmi: „W grę wchodzi honor króla (…) oraz całego narodu”, a do Ludwika XV: „Okoliczności tego, do czego doszło, wzbudzają przerażenie rozmiarem hańby, jaka pokryła naród”, czy: „Nigdy, Panie, armia Waszej Wysokości nie doświadczyła podobnie haniebnego afrontu.”

Hrabia de Plélo, pocz XIII w., własność prywatna hrabiego Erica de Lorgeril

Portret hrabiego de Plélo, autor nieznany, pocz. XVIII wieku, zbiory Erica Lorgeril

Jednocześnie w liście adresowanym do żony napisał: „Mam równie żywą świadomość tego, jaki smutek i niepokój ściągnie na Ciebie Pani, moja podróż, ale działanie to jest niezbędne, tylko mój autorytet i mój przykład może ożywić na nowo na wpół umarłą odwagę naszych wojsk. Byłbym niegodny miana Francuza i Twojej Pani miłości, gdybym nie zdecydował się w tej sytuacji na taki właśnie krok.” Na co, będąc już na Westerplatte otrzymuje odpowiedź żony: „Mimo tych kilku cierpień, które ściągasz na mnie, drogi kochanku, pod żadnym pozorem nie obwiniam Cię za to, coś uczynił: wystarczy mi, żeś uznał to za stosowne, ale postaraj się nie angażować więcej niż potrzeba. Zaklinam Cię, Panie, na moją miłość i na Twoją, żebyś nie wystawiał się na niepotrzebne niebezpieczeństwa. Niech nie poniesie Cię zbyt daleko Twa waleczność i odwaga. Nawet na dworze spowodowałoby to dezaprobatę.”

Energia i fundusze ambasadora doprowadziły do podjęcia kolejnej akcji desantowej. 35-letni pułkownik-dyplomata osobiście objął dowództwo nad zgromadzonymi siłami: jednym okrętem liniowym, czterema fregatami i statkami transportującymi trzy pułki (dołączył jeszcze trzeci „Le Marche”) w sile około 2 445 żołnierzy. Zadanie wyprawy tak ujął w jednym z listów:

„…wszakże idziemy tam, żeby prędzej polec, niż wrócić z najczarniejszą z plam na honorze.”

Uczestnicy desantu dotarli 24 maja na Westerplatte i po wylądowaniu i uzgodnieniu z dowódcami w Gdańsku wspólnego planu, zaatakowali 27 maja o godz. 9.00, według poprzedniego, niezrealizowanego pomysłu.

Tymczasem w układzie sił pod miastem zaszły zasadnicze zmiany. Oblegający zostali wzmocnieni przez 1 500 żołnierzy rosyjskich i 8 000 saskich, co wydatnie ułatwiało przerzucanie oddziałów. Na dodatek pierścień umocnień został znacznie rozbudowany całym szeregiem inżynieryjnych przeszkód, a noc poprzedzająca atak była wyjątkowo deszczowa.

hrabia Plelo ginie na Westerplatte 1734, grafika Paul Philipoteaux domena publiczna

Śmierć hrabiego de Plélo, Paul Philippoteaux, przed 1923 r., domena publiczna

Po ciężkiej nocy atakujące oddziały, prowadząc walkę ogniową bez wsparcia artylerii, nie tylko musiały niszczyć różnego rodzaju przeszkody, ale brnąć miejscami po pas w grząskim gruncie. Napotkane przeciwności stopniowo studziły zapał nacierających. A i uzgodniony wypad gdańszczan okazał się nieskuteczny. Wkrótce, po stracie 97 oficerów i żołnierzy oraz przy 136 rannych – zarządzili odwrót.

Po bitewnym zgiełku, wśród poległych zidentyfikowano ciało ambasadora z 15-16 ranami od bagnetów, raną od cięcia szablą w twarz i ze złamaną nogą od kuli. Nazajutrz Rosjanie wydali ciała ofiar Francuzom. Ciało Plélo po przewiezieniu do Twierdzy Wisłoujście zabalsamowano i zamknięto w ołowianej trumnie, by następnie przewieźć je do Kopenhagi.

Kolejną osobą dramatu okazała się Ludwika-Franciszka, która po śmierci męża dowiedziała się krótko przed urodzeniem bliźniaczek – przyszły na świat 11 sierpnia.

Wraz z pochowanymi Francuzami pogrzebane zostały szanse króla Stanisława Leszczyńskiego i Gdańska na szczęśliwe zakończenie konfliktu. Oblegający coraz natarczywiej domagali się od miasta wydania władcy i osób mu towarzyszących. Sytuacja ta wymusiła podjęcie decyzji przez monarchę o potajemnym opuszczeniu gościnnych murów Gdańska w nocy z 27 na 29 czerwca, tylko ze szwedzkim generałem Janem Stenftychtem, w przebraniach wieśniaków. Przez zalane Żuławy, najpierw łodzią z trzema wioślarzami, potem kupowanymi kolejnymi powozami, omijając sieć kozackich patroli, poprzez Białą Górę, Kwidzyn, osiągnęli Królewiec 8 sierpnia.

Stanisław Leszczyński, król Polski, ucieka łodzią z Gdańska

Stanisław Leszczyński, król Polski, ucieka łodzią z Gdańska, Reinier Vinkeles, 1786 r. ze zbiorów Rijksmuseum

Ucieczka króla przerwała cierpienia obrońców i mieszkańców, spowodowane wielomiesięcznym ostrzałem – na oblężonych spadło ponad 5 400 pocisków armatnich różnych kalibrów, około 1 800 domów zostało zrujnowanych lub uszkodzonych. Poddali się 7 lipca za cenę znacznej kontrybucji i uznania króla Augusta III.

Los wziętych do niewoli Francuzów okazał się okrutniejszy, niż mogli sobie wyobrazić. Dla nich konsekwencje desantu nie zakończyły się pod Gdańskiem. 27 sierpnia zaokrętowani na rosyjskie jednostki zostali przewiezieni do Petersburga i Narwy, wbrew kapitulacyjnym ustaleniom, gwarantującym powrót do ojczyzny – Francja i Rosja nie były w stanie wojny. Uwolnienie jeńców zwycięska strona uzależniła od zwrotu przez Francuzów zagarniętej w czerwcu na Bałtyku rosyjskiej fregaty „Mittau” z 200-osobową załogą.

Jedynie starsi oficerowie byli podejmowani na dworze carycy Anny Iwanowny, która będąc pod wrażeniem nadzwyczajnego poczucia honoru i bezgranicznego oddania ryzykownej misji, zażądała portretu największego bohatera tych wydarzeń hrabiego Plélo i trzymała go w swoim pałacu aż do śmierci.

Dopiero między 2 a 5 listopada rosyjskie okręty zabrały zwolnionych Francuzów i przewiozły do Kopenhagi. Ale trudne warunki żeglugi, zimno, mrozy, choroby, zaczęły dziesiątkować byłych jeńców. Już wcześniej w Narwie zmarło 380 żołnierzy i 11 oficerów. Do tego katastrofa pod Łebą statku „Young Thomas” pochłonęła 31 ofiar, a w Danii zmarło dalszych 85. W sumie od kapitulacji do czasu powrotu do ojczyzny utracono ponad 700 osób.

10 listopada Ludwika-Franciszka de Plélo przypłynęła do Dunkierki i stąd udała się do Paryża. Tutaj wdową i dziećmi zaopiekowała się królowa Maria {córka Stanisława Leszczyńskiego}. Jedna z córek Luiza-Felicyta de Plélo została jej damą dworu. Niedługo, w 1737 roku, zmarła na ospę pani de Plélo. Ciało ambasadora przywieziono do Francji pod koniec 1734 roku i pochowano w rodzinnych stronach w Saint Brieuc, gdzie obecnie w Ratuszu znajduje się tablica poświęcona jego pamięci.

A król wygnaniec? Po półtorarocznym pobycie w Królewcu, przedostał się do Paryża, gdzie zrzekł się korony, zachowując tytuł królewski, a z rąk zięcia króla Ludwika XV otrzymał księstwo Bergu i Lotaryngii, by tutaj na obczyźnie wykazać się pełnym talentem władcy, humanisty, organizatora, inwestora, budowniczego i społecznika. Z jego inicjatywy powstał w Nancy niezwykły zespół architektoniczny w stylu rokoko, który wraz z Placem Stanislas w 1983 roku wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Zamykając księgę powikłanych losów niezwykłych bohaterów tej historii, warto wspomnieć, iż czas uplótł jeszcze jedno zakończenie przedstawionej opowieści.

W desancie ambasadora bowiem brał udział i został dwukrotnie ranny młody Réne, późniejszy ojciec Franciszka Réne de Chateaubrianda, o czym słynny francuski pisarz i dyplomata dwukrotnie wspomina w sławnych w światowej literaturze „Pamiętnikach zza grobu”.

Historię de Plélo przytoczył również znany gdański pisarz Paweł Huelle w swojej książce „Śpiewaj ogrody”, wydanej w 2014 roku.

Natomiast gdańscy społecznicy podziękowali ofiarnym francuskim żołnierzom i ich dowódcy, upamiętniając ich pamiątkowym głazem-pomnikiem, uroczyście odsłoniętym w Twierdzy Wisłoujście 27 maja 2014 roku, w 280. rocznicę ich śmierci za polskiego króla i Gdańsk.

obelisk na cześć hrabiego de Plelo

Obelisk na cześć hrabiego de Plélo , fot.A. Koperkiewicz

Adam Koperkiewicz

Artykuł „Hrabia de Plélo francuski obrońca króla Stanisława Leszczyńskiego” został opublikowany w dwumiesięczniku „MORZE STATKI I OKRĘTY” w maju-czerwcu 2018 roku.

Dodaj opinię lub komentarz.