Dolne bębny Żurawia służyły do wyładunku/załadunku beczek z winem i piwem, górne do stawiania masztów. Za całość był odpowiedzialny mistrz dźwigowy. Dbał o stan urządzeń, wypłacał zarobki i odprowadzał podatki. Beczki magazynowano w spichrzu po północnej części Żurawia, od strony Szerokiej. Ten mały placyk w tamtym miejscu nazywano Targiem Winnym. Żuraw miał wąskie okienka strzelnicze, ale w XVII zamieniono je na zwykłe, gdy urządzono w nim mieszkania. W 1945 ocalało 60% murów, części drewniane spłonęły.

Żuraw miał dwie pary bębnów. Po każdej połówce szło trzech pracowników, w sumie 24 ludzi. Więcej chodzić nie mogło. 6 pracowników na dolnych połówkach dolnych bębnów podnosiło 2736 kg, górne połówki – 2880 kg.

To w zasadzie teoria, bo w praktyce należy również mieć na względzie wytrzymałość konstrukcji. Przyjmuje się, że Żuraw mógł podnieść 2 tony na wys. 27 m lub 4 tony na wys. 11 m. Maksymalnie mógł Żuraw podnosić ładunki na wys. 30 m, co oznaczało, że każdy pracownik (Kranknechte) musiał przejść ok. 250 m.
Koło deptakowe nigdy nie rozpędzało się ze względu na duże siły tarcia. Gdy więc ktoś się przewrócił lub nie miał siły, nie dochodziło do katastrofy. Stąd w średniowiecznych żurawiach nie ma hamulców lub poprzecznych klinów (rzadko). Ewentualnie mogła to być belka przyciskana do zewnętrznego obwodu bębna w sytuacji, gdy brak było siły do podniesienia towaru. Potem jednak jeszcze trudniej było koło rozpędzić.

Taką funkcję mógł również spełniać skórzany pas zaciskany na obwodzie (nie groziło pożarem). Zdaje się, że nasz Żuraw miał ręczny kołowrót sprzężony zębatką z głównym wałem. Tak naprawdę Żuraw to są dwa dźwigi umieszczone jeden nad drugim.
Pracownikami byli z reguły więźniowie. Dowodził nimi mistrz dźwigowy (w Gdańsku zwany dozorcą windy), który stał na zewnątrz i dyrygował. Przypływał statek, trzeba było podnieść beczkę, dozorca dawał sygnał, by chodzić w jedną stronę i opuścić linę. Ładunek zawieszano na haku i zaczynali iść w drugą stronę do momentu, kiedy dozorca dawał sygnał, że osiągnięto wymaganą wysokość. Dozorca mógł także wychylać linę na boki.
Czujecie ten klimat?

Anna Pisarska-Umańska

2 thoughts on “Koła deptakowe Żurawia

  • Jeśli w 4 bębnach łącznie miało pracować 24 ludzi, znaczyłoby to, że w każdym bębnie chodziło po 6 ludzi ! Chyba, że 12 ludzi chodziło w bębnach, a druga 12-tka w tym czasie odpoczywała – wykonywali inne czynności pomocnicze… W artykule nie jest to jasno opisane, wręcz opis wskazuje, że max liczba pracowników powinna wynosić 12 osób.

    Odpowiedz
    • W każdej POŁÓWCE bębna mogło chodzić max. 3 osoby zatem w bębnie zbudowanym z dwóch połówek – 6 (3 x 2 = 6). Ponieważ bębnów były dwie pary czyli razem cztery bębny (2 x 2 = 4), to do napędu żurawia wykorzystywano 24 stanowiska robocze (6 x 4 = 24). Wątpię jednak, by w rzeczywistości zachodziła sytuacja, gdy chodziło tam 24 osoby – przecież nie podnoszono jednocześnie ciężarów oboma mechanizmami, więc Kranknechtowie mogli przechodzić z jednego urządzenia dźwigowego do drugiego. Tak sądzę

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.