Sport

Piłkarze ręczni PGE Wybrzeża nie znoszą nudy. Wygrywają po raz piąty po rzutach karnych!

W ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną PGE Wybrzeże Gdańsk wygrało po rzutach karnych z Azotami Puławy. Gdańscy szczypiorniści zwyciężyli w ten sposób już po raz piąty!

Piłkarze ręczni PGE Wybrzeża nie znoszą nudy. Wygrywają po raz piąty po rzutach karnych! fot. Materiały prasowe

Spotkanie pomiędzy PGE Wybrzeżem Gdańsk a Azotami Puławy zapowiadało się interesująco. Zarówno gdańszczanie, jak i puławianie udanie rozpoczęli tegoroczne rozgrywki w Orlen Superlidze, jednak oba zespoły nie mogły zaliczyć ostatnich występów do udanych i szukały przełamania w tym spotkaniu.

Wynik spotkania otworzył Giorgi Dichaminjia, a chwilę później Wybrzeże wyszło na prowadzenie 2:1 za sprawą Ionuta Stanescu. Pierwszy kwadrans tego spotkania był bardzo wyrównany i w Centrum Sportu GUMed gospodarze prowadzili 11:10. W tym czasie trzy bramki z rzutów karnych rzucił Mateusz Góralski, a o jedno trafienie więcej zanotował Mikołaj Czapliński. Ponadto dobrze w bramce spisywał się Mateusz Zembrzycki, który w poprzednim sezonie był zawodnikiem Azotów i spędził w tym klubie cztery lata. Jego vis-a-vis oraz były kolega z zespołu Zurabi Tsinstsadze tego dnia też znajdował się w niezłej dyspozycji.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem filmowym

I to właśnie on w 18. minucie zapewnił prowadzenie swojej drużynie po raz pierwszy w tym spotkaniu (12:13). Gruzin najpierw obronił rzut z podłoża Jakuba Będzikowskiego, a po chwili trafił ze swojego pola do bramki. Na odpowiedź Wybrzeża nie trzeba było długo czekać, bowiem niecałe dwie minuty później gdańszczanie zdobyli trzy bramki i prowadzili 15:13. Należy wyróżnić 19-letniego Marcina Peplińskiego, który po ładnym zwodzie pokonał Tsintsadze. Końcówka pierwszej połowy należała do podopiecznych Patryka Rombla, bowiem w 23. minucie odskoczyli na trzybramkowe prowadzenie (17:14), a pierwszą odsłonę zakończyli rezultatem 20:16, co było niezłym wynikiem.

Druga odsłona gry rozpoczęła się od wywalczenia rzutu karnego przez Ionuta Stanescu. Siódemki nie wykorzystał Mateusz Góralski, rzucając w Zuraba Tsintsadze. Prawoskrzydłowy Wybrzeża miał bardzo dużo szczęścia w tej akcji, bowiem za rzut w okolice twarzy mógł otrzymać dwie minuty kary, a nawet czerwoną kartkę, ale Gruzin stanął po jego stronie i sędziowie go nie wykluczyli. W ciągu pierwszych pięciu minut po przerwie obie drużyny raziły nieskutecznością (jedyną bramkę zdobył Łukasz Gogola po rzucie z biodra), a w tym okresie gry wyróżniali się ich bramkarze: Zembrzycki i Tsintsadze. W 36. minucie Wybrzeże się przełamało, kiedy Piotr Papaj wykorzystał rzut karny. Natomiast pięć minut później gdańszczanie prowadzili 25:19 za sprawą Michała Pereta, a w 48. Minucie było 29:24. Wydawało się, że podopieczni Patryka Rombla zakończą ten mecz pewnym zwycięstwem.

Jednak w meczu piłki ręcznej, jak i w życiu, nie można być niczego pewnym i tak też było tym razem. Przy stanie 29:24 zawodnicy Wybrzeża zanotowali przestój w ofensywie i w 52. minucie był remis (29:29, a w szeregach gości wyróżniali się m.in. Łukasz Gogola, Kacper Adamski czy Zurabi Tsintsadze. W tym momencie o czas poprosił Patryk Rombel. Po timeoucie na boisko wszedł Jianjie Zhang, dla którego był to debiut w barwach Wybrzeża i jest on pierwszym Chińczykiem w historii klubu. Już w pierwszej akcji piłka po jego rzucie wpadła do siatki, ale trafienie nie zostało uznane, ponieważ sędziowie dopatrzyli się błędu kroków. Błyskawicznie grę długim wyrzutem wznowił Zurabi Tsintsadze, a jego dogranie wykończył Giorgi Dichaminjia i gospodarze przegrywali 29:30. Tym samym Patryk Rombel drugi raz z rzędu wziął przerwę na żądanie.

Końcówka spotkania zapowiadała się bardzo emocjonująco. Najpierw goście zdobyli kolejną bramkę, potem Wybrzeże wyrównało (31:31), a w 56. minucie Azoty wróciły na prowadzenie, by po chwili podwyższyć je do dwóch bramek. Można byłoby przypuszczać, że punkty pojadą do Puław, jednak zawodnicy Wybrzeża pokazali charakter, zwłaszcza na minutę przed końcem meczu. Najpierw wyrównującą bramkę rzucił Jakub Będzikowski (33:33), a po tej akcji na 42 sekundy przed końcem czas wziął Patryk Kuchczyński, aby rozplanować ostatnią akcję, która miała zakończyć się zwycięstwem Azotów. Tak się nie stało, bowiem Mateusz Zembrzycki odbił rzut Łukasza Gogoli i mecz zakończył się remisem, a zwycięzcę miały wyłonić seria siódemek. W niej lepsi okazali się gracze Wybrzeża, którzy wygrali 4:2 i była to ich piąta wygrana w takim stylu.

Zawodnicy PGE Wybrzeża po 10 kolejkach plasują się na szóstej lokacie z dorobkiem 16 punktów, a następny mecz rozegrają 16 listopada. Rywalem podopiecznych Patryka Rombla będzie Zagłębie Lubin, z którym się zmierzą na wyjeździe.

PGE Wybrzeże Gdańsk – Azoty Puławy 33:33 (20:16), karne 4:2

PGE Wybrzeże: Mateusz Zembrzycki (22/54 – 41%), Kornel Poźniak – Mikołaj Czapliński 7, Jakub Będzikowski 7, Michał Peret 5, Mateusz Góralski 4, Damian Domagała 3, Ionut Stanescu 3, Marcin Pepliński 2, Patryk Niedzielenko 1, Piotr Papaj 1, Patryk Siekierka, Nejc Zmavc, Maciej Papina, Jianjie Zhang.
Karne: 5/7.
Kary: 6 min. (Papina, Niedzielenko, Stanescu – po 2 min.).

Azoty: Wojciech Borucki (1/12 – 8%), Zurabi Tsintadze 1 (14/35 – 40%) – Łukasz Gogola 8, Giorgi Dichaminjia 8, Dean Sesić 6, Piotr Jarosiewicz 4, Tobiasz Górski 2, Kacper Adamski 2, Jan Antolak 1, Ignacy Jaworski 1, Marek Marciniak 1, Maciej Zarzycki.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min. (Jaworski 4 min., Adamski 2 min.).

Szymon Wleklak

Dodaj opinię lub komentarz.